Piotr Mandrysz:
- Spotkanie było takie, jak się spodziewałem. Zespół Miedzi jest prowadzony przez trenera Tarasiewicza już dłuższy czas i widać na nim jego rękę. Jest to drużyna, która na pewno będzie w czubie tabeli. Jedne drużyny startują w rozgrywkach lepiej, inne gorzej. Składa na to się szereg czynników, ale nie mam wątpliwości, że Miedź będzie liczyła się w rozgrywce. do końca sezonu.

- Chciałem pochwalić moich piłkarzy za dwie rzeczy - za konsekwencję w grze, mimo skali trudności, za próbę dominacji na boisku i operowania piłką, co na pewno mogło się podobać, a także za rzecz, która dawno nam się nie zdarzyła, czyli zagranie na zero z tyłu. To jest bardzo istotne, jeśli chce się punktować. Dzisiaj po ciężkim boju dowieźliśmy trzy punkty. Można narzekać, że w końcówce lepiej wyprowadzając piłkę, można było się pokusić o podwyższenie wyniku, ale nie można zapominać, że po strzale Forsella przeciwnik trafił w poprzeczkę. Mogło się to różnie skończyć. Myślę, że z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo jedną bramką. Dziękuję chłopcom za determinację w grze, za konsekwencję i za dobrą postawę w obronie.

- Ja jestem osobą, która nie mówi o problemach, jakie są w zespole. Martin Pribula w ogóle nie trenował do czwartku. W piątek wyszedł się poruszać i udając się do domu, byłem przekonany, że on w tym meczu nie wystąpi. Wczoraj po rozruchu zgłosił gotowość do gry i grał na tyle, na ile zdrowie mu pozwalało. Jestem świadom tego, że takiego urazu nie da się łatwo wyleczyć, bo to jest uraz przywodziciela. To jest kontuzja, która nie za bardzo widać, ale jest uciążliwa zwłaszcza późną jesienią, gdy boiska są grząskie i śliskie. Piłkarz tak dynamiczny jak Martin będzie się uskarżał na tego typu dolegliwości i dopiero zimowa przerwa pozwoli mu w pełni wyleczyć uraz. Mam nadzieję, że jakoś będziemy go cerować na tyle, że będzie nam pomagał, bo to, że umiejętności indywidualne ma duże, pokazał w tej jednej sytuacji. Przez całe spotkanie gra mu nie wychodziła tak, jak by chciał, ale wiedzieliśmy dlaczego. Ponieważ jest dla nas piłkarzem na obecną chwilę bezcennym, trochę go zmuszamy do grania

- Chcemy się utrzymywać przy piłce i wiem, że czasami kibice się denerwują, nie ukrywam, że przy praru zagraniach, ja również, ale nie można tylko kopać do przodu. Zagranie do tyłu wcale nie jest zagraniem defensywnym, bo ma na celu wyciągnięcie przeciwnika, zgubienie go, szczególnie, gdy przeciwnik jest dobrze zorganizowany. Próbuje się wciągnąć rywala na własną połowę i przez grę od tyłu znaleźć luki tam, gdzie nie zdąży wrócić. Między innymi temu to służy. Wierzę, że dojdziemy w tym elemencie do perfekcji i już nikt nie będzie mówił o tym, że ta drużyna gra tak, a nie inaczej i będzie chwalił za grę z tyłu.

Ryszard Tarasiewicz (trener Miedzi):
- W pierwszej kolejności gratuluję zwycięstwa. Co do samego meczu - kilka, może kilkanaście minut w drugiej połowie i nie po prostym błędzie, lecz po akcji skrzydłem Zagłębia straciliśmy bramkę. Tych sytuacji Zagłębie dziś nie miało za dużo, tak samo jak my. Z naszej strony szwankowała gra skrzydłami i tak na dobrą sprawę, gdyby mecz się zakończył wynikiem 0:0, to nikt nie miałby krzywdy. Stało się inaczej. Momentami może optyczną przewagę miało Zagłębia. Wiadomo, to dobry zespół, gra u siebie. Postawa Zagłębia mnie nie zaskoczyła. Wiedziałem na co możemy być przygotowani.

- Oczywiście, szkoda, że nie zdobyliśmy nawet punktu. Do końca roku mamy następne wyjazdy i nie ma co dramatyzować, bo większość meczu graliśmy poprawnie. Nie dopuszczaliśmy do sytuacji bramkowych. Szkoda, że nasza siła ofensywna nie była taka, jak w innych meczach. Oczywiście, to był inny przeciwnik, ale chodzi o wygrywanie pojedynków w tych strefach, gdzie wygrywaliśmy, a było trochę miejsca i trzeba było lepiej to rozegrać. Jeszcze raz gratulacje za zwycięstwo.