W poprzednich sezonach Zagłębie Sosnowiec charakteryzowało się tym, że w rundach wiosennych zdobywało więcej punktów niż w rundach jesiennych. W sezonie 2015/2016 wszystko zostało postawione na głowie. Po kapitalnej jesieni przyszła fatalna wiosna.

Mimo tego, że za nami dopiero dziewięć kolejek wiosny, sosnowiczanie ponieśli już więcej porażek niż w trzech poprzednich rundach wiosennych razem wziętych. Przegrana z Rozwojem Katowice była już szóstą porażką podopiecznych Artura Derbin w tym roku. Dla porównaniu - rok temu Zagłębie wiosną przegrało tylko raz, dwa lata temu trzy razy, a w roku 2013 także zaledwie jeden raz (w 2013 i 2015 sosnowiczanie doznawali porażek w pierwszych meczach rundy wiosennej).

Artur Derbin wystawił do gry ten sam skład, który tydzień temu rozpoczynał przegrany 2:4 mecz z Olimpią Grudziądz. Więcej problemów kadrowych miał natomiast Mirosław Smyła, który nie mógł skorzystać z usług pauzującego za żółte kartki Tomasza Wróbla, najlepszego strzelca Adama Czerkasa oraz wychowanka Zagłębia Tomasza Szatana.

W pierwszej połowie zarówno na boisku, jak i na trybunach panowała atmosfera piknikowa, odpowiednia dla dzisiejszego pierwszomajowego święta. Do przerwy oba zespoły oddały łącznie trzy celne strzały. Ze strony sosnowiczan w 14. minucie lekko z woleja uderzył Adrian Paluchowski, a Rozwój dopiero pod koniec tej części gry dwukrotnie zagroził bramce Wojciecha Fabisiaka. W 43. minucie głową strzelał Łukasz Kopczyk, a chwilę przed gwizdkiem zza pola karnego przymierzył Konrad Nowak.

Drugą połowę Zagłębie zaczęło lepiej i zmusiło Wojciecha Pawłowskiego do wykazania się kunsztem bramkarskim. Golkiper Rozwoju w zaledwie jednej akcji w 50. minucie musiał bronić dwóch strzałów sosnowiczan. Najpierw zza pola karnego pod poprzeczkę przymierzył Marcin Sierczyński, a po chwili, gdy sosnowiczanie przejęli piłkę sparowaną przez katowickiego golkipera, z bliska głową strzelał Michał Fidziukiewicz i znowu górą był Wojciech Pawłowski.

Chyba najlepszą sytuację strzelecką sosnowiczanie zmarnowali w 58. minucie. W polu karnym z piłką znalazł się Michał Fidziukiewicz, ale najlepszy snajper Zagłębia w tym sezonie fatalnie skiksował z około 12 metrów i posłał futbolówkę daleko od bramki Rozwoju. Dwa ostatnie w tym meczu celne strzały Zagłębia były dziełem rezerwowych. W 72. minucie kąśliwym strzałem niemal z linii końcowej boiska popisał się Martin Pribula, a osiem minut później Žarko Udovičić dośrodkował z lewego skrzydła, a Jakub Wilk strzelił głową z kilku metrów. Piłkę na róg wybił Wojciech Pawłowski.

Drużyna z Katowicc oddała w drugiej połowie spotkania zaledwie dwa strzały. W 65. minucie w bramkę sosnowiczan nie trafił Filip Kozłowski. Decydująca okazała się akcja z 84. minuty. Z rzutu rożnego dośrodkował Patryk Kun, a piłkę głową do bramki posłał wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Sebastian Gielza. Gol byłego piłkarza Zagłębia (występował na Stadionie Ludowym wiosną 2002) po raz drugi odebrał naszemu zespołowi punkty. Dwa sezony temu bramka Sebastiana Gielzy pozwoliła Rozwojowi zremisować w Sosnowcu 1:1, a dziś zapewniła komplet punktów. Dla 35-letniego napastnika był to pierwszy występ w rundzie wiosennej i pierwsze dotknięcie piłki wystarczyło mu do zdobycia tak ważnej bramki.

Po porażce z Rozwojem Katowice Zagłębie spadło na piąte miejsce w tabeli i straciło już teoretyczne szanse na awans do Ekstraklasy.