Zagłębie w starciu z pierwszoligowym średniakiem absolutnie nie odstawało piłkarsko. Przetrzymaliśmy początkowy napór GKS-u, a przez resztę spotkania gra była otwarta i wyrównana. - Zagłębie nie jest typowym pierwszoligowcem, tak jak nie było typowym drugoligowcem. Grupa zawodników z przeszłością ekstraklasową, gwarantuje określoną jakość. Dlatego nie mam obaw, że między nami, a rywalami będzie jakaś większa różnica - tłumaczy trener Szukiełowicz.

W pierwszej połowie swoją szansę dostał testowany napastnik Milan Dajić. Słoweniec wielkiej różnicy na boisku nie zrobił. W pamięć zapadło nam tylko jego starcie z obrońcą w polu karnym, po którym domagał się odgwizdania jedenastki. - Każdy może mieć swoje zdanie, ale uważam, że Milan potwierdził swoje predyspozycje do gry w ataku - przekonuje trener.

Oprócz Dajicia, testowani byli jeszcze dwaj Hiszpanie. I tutaj zgadzamy się z trenerem, że szału nie było. Przez pierwsze 45 minut swoje umiejętności prezentował Eriz Garcia Cabezas. Pokazywał się do gry, ale nie zademonstrował żadnego z dryblingów, ani kluczowych podań, którymi chwalił się w filmiku promującym go w Internecie.

Jego rodak Adria Romeu Forcadell zmienił po przerwie Dajicia. Nie dostawał zbyt wielu podań, ale też niewiele zrobił, żeby pokazać się z dobrej strony. Efektem dreptania po boisku była jedna sytuacja, w której niewiele brakło, by zamknął strzałem głową podanie Jovana Ninkovicia. Hiszpanie mają jeszcze kilka dni treningów, by przekonać do siebie sztab trenerski.

Jeszcze przed sparingiem Zagłębie podziękowało testowanemu w ostatnich dniach Maciejowi Portasińskiemu. Trener Szukiełowicz twierdzi, że raczej nikt nowy nie będzie testowany. Być może pojawią się jednak piłkarze, których sprawdzać nie trzeba. - Zwracają się do nas tacy zawodnicy, ale zastanawiamy się, bo budżet nie jest z gumy. Mamy przed sobą zimowe okienko transferowe. Zobaczymy, jak się to wszystko ułoży i może po rundzie jesiennej będziemy się zastanawiali, kogo ewentualnie dobrać - mówi trener.

Niewykluczone też, że w Sosnowcu pojawi się jeszcze ktoś z juniorów Legii. - Jest tam grupa ciekawych zawodników, ale rozmowy trwają na szczeblu prezesów. Chciałbym jednak podkreślić, że ci juniorzy mieliby u nas szansę na rozwój, ale na pewno nie mieliby gwarancji gry - podkreśla Szukiełowicz.