Piotr Giel:
- Zgadzam się, że to jak do tej pory był mój najlepszy mecz w barwach Zagłębia. Zacząłem w pierwszym składzie i mam nadzieję, że wyglądało to lepiej niż w meczach, w których dawałem zmiany. Te spotkania były w moim wykonaniu raz lepsze, raz gorsze, ale ostatnio na pewno nie były rewelacyjne i muszę uderzyć się w pierś. Jest nas trzech do gry w ataku i myślę, że ta rywalizacja działa zdrowo. Łukasz Tumicz też dzisiaj zagrał dobrze i miał swoje sytuacje, "Araczek" dał z kolei dobrą zmianę.

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu mogła się podobać. Może zabrakło nam gry, ale agresji nie można nam było odmówić. Po przerwie też mieliśmy sytuacje, choćby dwie Przemka Mizgały, które szkoda że nie wpadły. Zrobiło się 3:2 i duża nerwówka dla nas i kibiców. Nie chcę tego na gorąco oceniać. Na pewno usiądziemy w tygodniu i wyciągniemy wnioski.

- Każdy z nas bije się w pierś, bo mogliśmy drugą połowę zagrać lepiej. Zaczynając ode mnie, przez bramkarza, kończąc na zmiennikach. To było słabsze 45 minut w naszym wykonaniu, co nie oznacza, że jakieś tragiczne. Mieliśmy swoje sytuacje, szkoda że miał je też przeciwnik. Całe wrażenie psuje druga połowa, bo w pierwszej zagraliśmy naprawdę dobrze.