Hubert Tylec:
- Bardzo się cieszę z bramki i asysty. W seniorskiej piłce strzeliłem pierwszą taką bramkę z dystansu. Zejście do środka i uderzenie po dłuższym rogu ćwiczymy na treningach. Piłkę uderzyłem dość soczyście, ale wydaje mi się, że bramkarz zachował się nie najlepiej przy tym strzale, bo piłka nie wpadła ani w okienko, ani jakoś mocno w boczną siatkę, ale bramka to bramka i bardzo się z niej cieszę.

- Myślę, że to pokazuje, jak wyrównaną jesteśmy drużyną. Gra jeden i daje z siebie wszystko, wchodzi drugi i też stara się udowodnić, że zasługuje na miejsce w jedenastce. Z góry było założone, że dzisiaj gramy wysokim pressingiem. Myślę, że udało nam się to w pierwszej połowie, czego dowodem są trzy bramki. Ten karny to tak naprawdę była jedyna sytuacja Znicza przed przerwą. Było to spowodowane tym, że graliśmy agresywnie, wysoko, mieliśmy szybko odbierać piłkę. Szkoda, że nie poprawiliśmy czwartą bramką, bo to by już definitywnie ustawiło mecz.

- Po przerwie nic się nie stało. Pierwsza bramka dla Znicza, to według mnie straszny przypadek. Zawodnik chciał wrzucać, a uderzył tak, że piłka wpadła. My mieliśmy dużo sytuacji, żeby poprawić wynik, ale się nie udało. Znicz strzelił drugą bramkę i niestety końcówka była nerwowa. W doliczonym czasie znowu niewykorzystane stuprocentowe sytuacje z naszej strony, ale wygraliśmy i to jest najważniejsze.