Grzegorz Arłukowicz:
- To jest bardzo trudne do wytłumaczenia, że trzy dni wcześniej gramy w Kluczborku bardzo dobry mecz, wszyscy walczą, a dzisiaj wyglądało to tak, jakby ktoś wymienił całą jedenastkę. Byliśmy w tym spotkaniu zupełnie innym zespołem. Na początku nic na to nie wskazywało, bo zaczęliśmy mecz od kilku strzałów i wysokiej, agresywnej gry. Nagle przyszła niemoc i już do przerwy rywale mieli trzy bardzo dobre sytuacje.

- Pierwsza połowa powinna być dla nas dzwonkiem ostrzegawczym, ale jak widać nie była. W przerwie trener powiedział, żebyśmy wyszli, walczyli i pokazali charakter. Mimo wszystko nie zgodzę się z tym, że nie walczyliśmy, bo zostawiliśmy serce w tym meczu. Trudno, zdarzają się w sporcie takie spotkania, że nic drużynie nie wychodzi, ale zostały jeszcze trzy kolejki do końca, w których będziemy chcieli pokazać, że nie jesteśmy słabeuszami i potrafimy się podnieść nawet w trudnych sytuacjach.

- Ja jestem takim zawodnikiem, że zawsze całe serce zostawiam na boisku. Tyle zdrowia, ile mam zawsze zostawiam na murawie. To, czy wykorzystuję szansę zależy od oceny trenera, który będzie analizował moją przydatność do zespołu. Dałem z siebie wszystko i wydaje mi się, że mogę spojrzeć w lustro.