Wiedzieliśmy, że walka o awans do I ligi będzie trudna. Można się było spodziewać, że w pewnym momencie nasz zespół może stracić szanse na rzecz Chrobrego Głogów i Bytovii Bytów, ale nawet w najczarniejszych snach nie podejrzewaliśmy, że sosnowiczanie przegrają walkę o promocję na zaplecze Ekstraklasy w taki sposób.

Liczyliśmy, że do wywalczenia awansu przez nasz zespół potrzeba będzie, aby Bytovia Bytów i/lub Chrobry Głogów co najmniej dwa razy pogubiły punkty. Te założenia opierały się na dosyć ambitnym przekonaniu, że Zagłębie będzie w stanie w ostatnich czterech meczach wywalczyć komplet punktów. Niestety, przed rozpoczęciem meczu z UKP okazało się, że Bytovia pokonała Polonię Bytom, a po pierwszej połowie poznaliśmy końcowy wynik ze Zdzieszowic, gdzie Chrobry wygrał z Ruchem.

Szanse na awans w tym momencie stawały się coraz mniejsze, ale jeszcze były. Po drugiej połowie okazało się jednak, że wracający do domu ze Zdzieszowic piłkarze Chrobrego już mogą otwierać szampany, bo na pewno Zagłębie ich w tabeli nie dogoni, a Bytovia Bytów musiałaby w trzech meczach roztrwonić 7 punktów przewagi nad naszym zespołem.

Ciężko było poznać dziś drużynę Zagłębia. Co prawda w pierwszej minucie nasz zespół oddał dwa strzały, ale potem było coraz gorzej. Zespół UKP umiejętnie się bronił i ciężko było przedrzeć się z piłką pod bramkę rywali. Tym bardziej, że gra naszego zespołu opierała się głównie o nic nie dające podania na własnej połowie między obrońcami i defensywnymi pomocnikami. Jedyną groźną sytuację nasz zespół stworzył sobie w 32. minucie, gdy po podaniu Łukasza Tumicza w poprzeczkę trafił Mateusz Wrzesień.

Wtedy powinno być już jednak 2:0 dla UKP, bo dwie wyśmienite sytuacje w niesłychany sposób zmarnował najlepszy strzelec II ligi zachodniej Wojciech Okińczyc. Dwa razy za sprawą niefrasobliwej postawy naszej defensywy znalazł się w sytuacji sam na sam i dwukrotnie posłał piłkę obok słupka - w 19. i 21. minucie meczu. Na cztery minuty przed przerwą napastnik UKP ponownie zabawił się z naszą obroną, a w tej sytuacji skuteczną obroną popisał się Mateusz Struski.

Jeśli ktoś spodziewał się, że po przerwie gra Zagłębia się nie odmieni, to miał rację. Niestety, odmieniła się na jeszcze gorszą, z czego skwapliwie skorzystali piłkarze z Zielonej Góry. W 59. minucie Wojciech Okińczyc z łatwością poradził sobie z Grzegorzem Arłukowiczem i dośrodkował w pole karne, a akcję wykończył strzałem głową Krzysztof Wierzbicki. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki Mateusza Struskiego.

10 minut później obaj piłkarze UKP wymienili się rolami. Z rzutu wolnego z lewej strony boiska dośrodkował Krzysztof Wierzbicki, a Wojciech Okińczyc zgubił krycie w polu karnym i strzałem głową pod poprzeczkę wyprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie.

Po tej bramce w zasadzie skończyły się wszelkie emocje. Goście byli zadowoleni z prowadzenia na Stadionie Ludowym, a Zagłębie nawet jeśli chciało, to nie za bardzo mogło. Drużyna z Zielonej Góry podczas dwóch poprzednich wizyt w Sosnowcu traciła prowadzenie w końcówce. Dzisiaj dowiozła do 90. minutu dwubramkowe prowadzenie i można powiedzieć, że żegna się z II ligą z honorem.

Zagłębie postawą w dzisiejszym meczu zatarło całkiem przyzwoite wrażenie, jakie wypracowało w tej rundzie. W trzech ostatnich kolejkach już gramy też tylko o honor i zmazanie plamy po dzisiejszym spotkaniu. Sosnowiczanie przegrali u siebie ligowy mecz wyżej niż jedną bramką po raz pierwszy od 18 sierpnia 2012, gdy ulegli Rozwojowi Katowice 1:3.