Mirosław Smyła:
- Myślę, że prochu nie odkryję i wszyscy są pewni co powiem. Pierwszy mecz po tak długiej przerwie to jedna wielka niewiadoma. Do tego warunki z jednej strony fenomenalne, bo piękna pogoda dla kibica, słoneczko, dosyć ciepło, niezłe boisko, ale dla zawodnika, który nie jest przyzwyczajony mieć w takim momencie takiej pogody do grania, było widać w końcowej fazie meczu, że wielu zawodników wręcz może nie padało, ale nie są jeszcze przyzwyczajeni do takiej ilości meczów w takim obciążeniu, co było widać z jednej i z drugiej strony.

- Pierwsza połowa ewidentne szachy, z momentem przewagi naszej i momentem przewagi gospodarzy, co mogło się zakończyć i z jednej i z drugiej strony bramką, natomiast po przerwie gra się otwarła, ciekawsza była ta gra, więcej sytuacji. Cieszę się, że dwie zmiany, które zrobiliśmy w przerwie spowodowały, że graliśmy lepiej i mieliśmy więcej atutów na boisku.

- Ten mecz zanalizujemy z jednej i drugiej strony i będziemy się przygotowywać dalej. Będzie nam łatwiej, bo mamy obraz personalny drużyny, bo u nas jednak tych zmian trochę było. Dzisiaj mamy możliwość skorzystać z tej wiedzy, jaką zdobyliśmy na tym wyjeździe i myślę, że łatwiej nam się będzie przygotowywać do kolejnego meczu , który już za tydzień gramy u siebie z Wałbrzychem.

Krzysztof Kapuściński (trener Błękitnych):
- Muszę potwierdzić, to co powiedział trener. Po tak długiej przerwie, to jest wielka niewiadoma. To jest pierwszy mecz na naturalnej murawie, który rozegraliśmy. Inaczej się zawodnik zachowuje na tej sztucznej, a inaczej na trawie. I jedna i druga drużyna mogła wygrać. Zarówno my, jak i Sosnowiec. Punkt musi cieszyć zarówno jedną, jak i drugą drużynę, chociaż jakiś niedosyt pozostał z jednej i z drugiej strony. To były jak powiedział trener piłkarskie szachy. Obie drużyny były bardzo dobrze przygotowane pod względem taktycznym. My domyślaliśmy się jak będzie Sosnowiec grał. Bardzo dobre skrzydła, ale u nas w drużynie też skrzydła są naszym atutem, dlatego to były piłkarskie szachy.

- Gratuluję swoim zawodnikom, że wytrzymali mecz, bo nie są przyzwyczajeni, żeby grać przy 13 stopniach na plus, bo jeszcze dzisiaj rano było minus. Była walka, było zaangażowanie, było serce na boisku z jednej i z drugiej strony. To był mecz do jednej bramki. Zostało nam czternaście meczów do rozegrania. Chyba o troszeczkę inne cele walczą Błękitni , a o inne Sosnowiec. My nie składamy broni, ale na pewno ten punkt przyjmujemy z pokorą. Też ten mecz dał nam jakiś pogląd.