Radosław Kursa (obrońca Zagłębia):
- Jeżeli chodzi o moją sytuację, to zacząłem grać po sześciu trenerach dopiero tutaj. Myślę, że każdy z nas jest wdzięczny trenerowi za to co zrobił z nami. W krótkim czasie bardzo poukładał nas taktycznie, pomógł nam zrozumieć pewne kanony taktyczne i w krótkim czasie zrobił naprawdę bardzo dobrą robotę. To jego duża zasługa, że zagraliśmy, tak jak zagraliśmy. Bardzo się cieszę, że w końcu wyglądaliśmy jak prawdziwa drużyna i byliśmy lepszą drużyną.

- Paradoksalnie najważniejszy moment meczu był po strzeleniu pierwszej bramki, ponieważ po utracie bramki Warta nabrała troszeczkę wiatru w żagle i parę razy groźnie centrowała w nasze pole karne, gdzie mieliśmy troszeczkę szczęścia. Byliśmy co prawda też dobrze ustawieni, to trzeba przyznać, ale myślę, że druga połowa była w naszym wykonaniu naprawdę dobrym widowiskiem.

- Z meczu na mecz rozkręcaliśmy się i nie wiadomo kiedy byśmy się zatrzymali. Na pewno szkoda straconych punktów w Ostrowie, ponieważ tam też byliśmy lepszym zespołem i mieliśmy w pierwszej połowie dużo sytuacji do strzelenia bramki. Gdybyśmy te ostatnie pięć spotkań przechylili na swoją szalę to na pewno byłoby szkoda, że ta runda się kończy, a tak to mam nadzieję, że od marca zaczniemy znowu ostro punktować i piąć się w górę tabeli.