(Na zdjęciu: kibice Wisły w sektorze gości na Stadionie Ludowym podczas meczu Ekstraklasy 25 listopada 2007)

Śląski Urząd Wojewódzki udowodnił, że w myśl słów piosenki "Trzynastego wszystko zdarzyć się może". Nawet coś głupiego i skandalicznego, bo inaczej nie można określić decyzji pod którą podpisał się doktor Zygmunt Łukaszczyk. (Przy okazji gratulujemy! Ponad trzy lata temu, gdy podpisywał decyzję o zamknięciu Stadionu Ludowego był jeszcze zwykłym Zygmuntem, bez literek "dr")

Wywodzący się z leżących na Śląsku Żor wojewoda na trzy dni przed rozegraniem meczu 1/16 finału Pucharu Polski pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Wisłą Kraków zakazał organizacji tegoż meczu z udziałem publiczności na sektorze kibiców przyjezdnych.

Oczywiście, w decyzji znalazło się uzasadnienie, bo nie wypadało, żeby wojewoda zakazał "bo tak", ale jego tekst obnaża indolencję umysłową autora i aż trudno uwierzyć, że podpisała się pod nim osoba z tytułem doktora. Może wojewoda nie czyta tego, co podpisuje? Może ktoś wyciągnął mu z biurka pieczątkę i podbił to pismo, aby mu zaszkodzić?

Jednym z powodów zamknięcia sektora gości przed kibicami Wisły jest, zdaniem wnioskującego o to Śląskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji, fakt że "kibice Zagłębia na mecze z takim przeciwnikiem jak Wisła Kraków wykazują dużą mobilizację". Można to tylko skomentować słowami Bolca z filmu "Chłopaki nie płaczą" - "Wielkie odkrycie". A na jakie mecze kibice Zagłębia mają się mobilizować? Na spotkanie artystów z reprezentacją TVN?

Z braku jakichkolwiek logicznych argumentów, policja, a wraz z nią wojewoda, powołują się na mecz Wisły z Cracovią na Stadionie Ludowym, który odbył się... 22 listopada 2009r. Wówczas kibice Wisły mieli ukryć w pociągu specjalnym noże i maczety. Teraz przez wydarzenia sprzed niespełna czterech lat, przed meczem z zupełnie innym rywalem, fani "Białej Gwiazdy" nie mogą przyjechać do Sosnowca. Logika na poziomie przedszkolaka, a nie doktora nauk ścisłych.

Trudno nie dostrzec, że decyzja Zygmunta Łukaszczyka wpisuje się w panującą ostatnio tendencję. Nowy sezon nie trwa jeszcze nawet miesiąca, a już zależni od Donalda Tuska wojewodowie zamykali sektory na stadionach Zawiszy, Lechii i Lecha. Teraz do tego "zaszczytnego" grona dołączył Stadion Ludowy. Prorządowa propaganda w głównych mediach przestaje działać. Społeczeństwo przejrzało na oczy, czego skutkiem są spadające notowania rządzącej partii. "Czerepachy" z otoczenia Tuska widocznie uznały, że trzeba znowu otworzyć front walki z kibolami. Nawet jeśli nie było zdecydowanych nakazów i dyspozycji z góry, wojewodowie potrafią wyczuć skąd wieje wiatr.

Przypomnijmy, że Zygmunt Łukaszczyk niechlubnie zapisał się w pamięci kibiców Zagłębia wiosną 2010r. Wtedy aż na pięć meczów zamknął cały Stadion Ludowy. Ktoś niezorientowany może zapytać - za co? Czy wtedy doszło na stadionie do gigantycznej awantury i wielkiego mordobicia? Czy zdewastowano cały stadion i połowę Sosnowca? Nie, w meczu z Pogonią Szczecin jeden z młodych kibiców został poparzony racą. Dla wojewody był to wystarczający powód, aby walczącemu o awans do I ligi Zagłębiu rzucić kłody pod nogi i zamknąć Ludowy do końca sezonu.

Warto wspomnieć, że zarówno ze strony klubu, jak i władz Sosnowca, nie było żadnych zastrzeżeń co do wizyty kibiców Wisły na Stadionie Ludowym. Zagłębie przeznaczyło dla fanów "Białej Gwiazdy" maksymalną możliwą liczbę biletów - 418, bo właśnie tyle miejsc znajduje się w sektorze gości. Niestety, za sprawą dzisiejszej decyzji kibicom z Krakowa i okolic pozostaje oglądanie meczu w TV.

Zagłębie teoretycznie może się odwołać do Ministra Spraw Wewnętrznych od decyzji, pod którą podpisał się Zygmunt Łukaszczyk, ale odwołanie nie wstrzymuje decyzji i nawet gdyby minister uznał, że policja się ośmieszyła, a wojewoda skompromitował i uchylił decyzję, to wszystko na nic - już dawno będzie po meczu.