Facebook youtube rss Hokej Koszykówka
Nie masz konta? zarejestruj sie!    Przypomnij hasło
Aktualności
Mirosław Kmieć: Jesteśmy skazani na sukces (pt), 2013-07-07, 12:05

- Chciałbym, żeby w przyszłości kibice, pytani o mnie, mogli powiedzieć: tak, znam. Pracował tu sześć, osiem lat i odniósł z Zagłębiem sukces – mówi w rozmowie z naszym serwisem Mirosław Kmieć.
Mirosław Kmieć: Jesteśmy skazani na sukces

Zaskoczyła cię czymś ta druga liga?

- Pracując w Andrychowie jeździłem na mecze różnych poziomów rozgrywkowych, także na II ligę, dlatego wiedziałem, czego można oczekiwać po tych zespołach. W jednym się tylko utwierdziłem, że i tak mamy przesrane. Bo gdziekolwiek pojedziemy, to każdy chce wygrać z Zagłębiem. Z marką i tradycją tego klubu. Dlatego potrzebuję mocnych psychicznie walczaków. Bo żeby grać cały czas pod presją, trzeba być naprawdę silnym mentalnie.

Po tych kilku latach w drugiej lidze, Zagłębie nadal tak działa na rywali?

- Potwierdzają to fakty. Przed meczem z nami Rozwój grał z ROW-em. I trener Smyła mówi, że będzie oszczędzał piłkarzy, bo za kilka dni ma prestiżowy mecz z Zagłębiem. I tak to mu nic nie dało, ale widzę, że zespoły podchodzą w ten sposób: tu możemy zremisować, tam przegrać, ale Zagłębie musimy ograć. Albo mecz z Turem, w którym podcinali sobie żyły, żeby tylko z nami wygrać, a w następnej kolejce gładko przegrali 0:3 z outsiderem z Oławy. Taka Chojniczanka miała może o tyle łatwiej, że rywale podchodzili do nich trochę inaczej.

Do tego dojdzie presja celu, jaki wyznaczył nowy prezes. W tym sezonie macie awansować.

- Jeżeli prezes mówi, że gramy o awans, to prezes się nigdy nie myli. Ja nie mówię, że gramy o awans, tylko że w każdym meczu gramy o mistrzostwo świata. W ten sposób do tego podchodzę. Chcemy iść tą samą drogą, którą wydeptaliśmy wiosną, a jak się to skończy, zobaczymy.

Nadchodzący sezon będzie trudniejszy?

- Od pierwszego meczu będzie ogromna rzeź, bo spada połowa drużyn. Kończą się przelewki i kalkulacje, że zaczniemy grać od dziesiątego, czy szesnastego meczu. Chcąc się utrzymać, drużyny muszą tak naprawdę grać, jakby walczyły o awans. A piłkarze nie podniosą w ciągu dwóch – trzech miesięcy znacząco swoich umiejętności technicznych i taktycznych. Będą musieli nadrabiać zaangażowaniem, determinacją i walką, więc mecze na pewno będą ciekawsze dla kibiców, a dla nas trudniejsze.

Tobie też będzie trudniej. Kiedy obejmowałeś zespół niewielu ludzi w ciebie wierzyło, pojawiały się krytyczne głosy. Rundą wiosenną zamknąłeś usta krytykom, ale też powiesiłeś sobie poprzeczkę znacznie wyżej.

- O tym, jakim jestem trenerem nie świadczą głosy jakichś ludzi, tylko moja praca i jej owoce, lub ich brak. To mój siódmy ciągły rok pracy w zawodzie trenera, a mimo to uważam, że jestem ciągle na dorobku. Na dorobku jest też prezes i piłkarze, dlatego wszyscy jesteśmy głodni sukcesu. Mało tego, przy tym potencjale ludzkim, jakim dysponujemy, jesteśmy skazani na sukces. Mamy wspaniały klub, wspaniałą drużynę, kibiców i ludzi, którzy nas wspierają. W dodatku teraz nawiązała się współpraca z Legią Warszawa, która w polskiej piłce wyznacza poziom sukcesu.

Jak to możliwe, że ci sami piłkarze, którzy do tej pory zawodzili, wiosną zrobili tak dobry wynik?

- Ja uwielbiam pracować z piłkarzami, których ktoś wcześniej skreślił, bądź są anonimowi. Bo cokolwiek z nimi zrobię na plus, to dobrze świadczy o mnie, o moich umiejętnościach i wiedzy. Obserwowałem tych chłopców wcześniej i wiedziałem, że oni potrafią grać. Szwankowało wiele rzeczy, które udało nam się poprawić. To świadczy o mądrości nas, jako sztabu szkoleniowego, prezesa Baczyńskiego, Pawła Ryngiera. My wszyscy, dzieląc się tą wiedzą i dużo dyskutując potrafiliśmy zrobić z tymi piłkarzami progres. Przygotować ich, pomóc im w poruszaniu się po boisku i organizacji gry, umiejętnie ich zmotywować. Ważne było wypracowanie mentalności zwycięzcy, bo w każdym człowieku tkwią ogromne możliwości, tylko trzeba je wydostać. Kiedyś przeczytałem takie słowa Erica Cantony, który powiedział, że poznać siebie można tylko w sytuacji ekstremalnej. Ci chłopcy w takiej sytuacji się znaleźli i z niej wyszli. Prosta recepta: nie kupiliśmy tego, nie wyczarowaliśmy, tylko wypracowaliśmy.

Doceniają to chyba sami piłkarze, którzy mimo konkretnych ofert zostają w Zagłębiu.

- My tak naprawdę niczego jeszcze nie osiągnęliśmy. Po prostu nie przegraliśmy szesnastu meczów. Dopiero mamy coś do zrobienia. I chciałbym, żeby wszyscy zawodnicy, byli zdeterminowani do dalszej walki. Żeby nikt później nie powiedział: udało im się, to była jakaś przypadkowa runda. Jestem pełen uznania dla Szatana, Matusiaka, czy Jankowskiego, bo oni nie musieli jeździć na testy, nie szukali klubów. Mieli konkretne oferty, które odrzucili, bo chcą awansować z Zagłębiem do pierwszej ligi. To jest szacunek dla tego klubu i o takich ludziach kibice będą pamiętać. Każda starsza osoba wymieni ci 15 zawodników, którzy grali tu w latach 70, czy 80. Bo ta drużyna się nie zmieniała. A teraz mamy ciągłą rotację, z którą chcę skończyć. Kibic zapamięta zawodnika, który zagra tu kilka lat i osiągnie jakiś sukces. I na tej zasadzie chciałbym budować drużynę.

Jedynym zawodnikiem, który bardzo stara się zmienić klub jest Dawid Ryndak?

- Tak. Ja uwielbiam Dawida, jako piłkarza i człowieka. Promowałem go, stawiałem na niego i dbałem o jego prawidłowy rozwój. Ale chciałbym, żeby się rozwijał dalej, a nie wykorzystywał dobrej rundy, jako odskoczni z klubu. Uważam, że zawodnicy powinni grać tu wtedy, kiedy Zagłębie ich potrzebuje, a nie wtedy, kiedy oni potrzebują Zagłębia. Transfer do wyższej ligi jest rzeczą oczywistą i normalną, ale ten transfer musi mieć ręce i nogi, a w przypadku Dawida zauważam chaos. Ryndak w Podbeskidziu, za chwilę Ryndak w Okocimskim, teraz Ryndak w Dolcanie. To brak szacunku dla siebie i klubu. Chciałbym, żeby on walcząc o I ligę i lepsze apanaże, walczył z Zagłębiem, bo Zagłębie go potrzebuje.

Ty też miałeś oferty z innych klubów?

- Tak, ale one mnie nie interesują. Jako piłkarz skakałem po klubach i wiele na tym straciłem. Dlatego teraz staram się pracować jak najdłużej w jednym miejscu, bo chciałbym coś po sobie zostawić. Sześć lat byłem trenerem w Andrychowie. Chciałbym, żeby w przyszłości ludzie w Sosnowcu na pytanie o Mirka Kmiecia odpowiadali: tak, znam. Pracował tu sześć – osiem lat i odniósł z Zagłębiem sukces.

W oknie transferowym będziecie znacząco wzmacniać drużynę, czy ograniczycie się do łatania dziur, które powstały?

- Rozmawiałem z wieloma osobami i zadawaliśmy sobie jedno pytanie: czy zostawić dobrze funkcjonującą drużynę, czy jakieś ogniwa zmieniać. Fizjologowie mówili mi: Mirek, jak oni dobrze grali w marcu i kwietniu, to będą też grali w lipcu i sierpniu. Więc te osoby poparły moją wizję, żeby nic nie zmieniać. Zakładam, że ten zasób ludzki, którym dysponujemy, powinien jesienią potwierdzić swoją dyspozycję z rundy wiosennej. Ale potrzeba nam piłkarzy, którzy będą poganiali tych chłopców, żeby nie czuli się za pewnie. Gdybym ściągnął pięciu zawodników z ekstraklasy, to pewnie sami by zrobili wynik, tylko jaka jest wtedy moja praca? Wolę ludzi, których sam czegoś nauczę, pokażę im jak grać, przygotuję, bo wtedy radość z sukcesu jest dużo większa.

W kadrze znajdzie się miejsce dla młodych Zagłębiaków?

- Poszedłem w tym kierunku. Wyróżniający się chłopcy z Sosnowca to dla mnie priorytet. Mam świadomość, że teraz mają troszkę trudniejszy okres, bo spadli z ligi, w której grali ze swoimi rocznikami. Kiedy ja grałem, to juniorzy wchodzili do pierwszej drużyny już jako bardzo dobrzy piłkarze. Myślę o Skrzypku, Baczyńskim, Adamczyku, Drzymoncie, Staweckim. Lepsi juniorzy, a wchodzili do zespołu czwartoligowego, czyli ten przeskok był mniejszy. Dzisiaj ci chłopcy mają ciężej, dlatego jest ich mniej. Ale mimo wszystko będę starał się ich wprowadzać.

Będą konkurować z młodymi Legionistami, którzy mają już na koncie sporo piłkarskich sukcesów.

- Już samym przebywaniem z pierwszym zespołem podnosisz swoje umiejętności. Pracujesz na zupełnie innych torach. Mam tu takiego chłopaka, Adama Barana z Zagłębiaka Dąbrowa Górnicza. Rewelacyjny piłkarz. Technicznie znakomity. Ale bardzo „zachwaszczony” tym niższym poziomem i szkoda, że wcześniej do nas nie trafił, bo na pewno pozbyłby się wielu wad.

Szukamy jeszcze napastnika? Bo w tej chwili jest Jankowski i długo, długo nic.

- Mamy jeszcze Tumicza. To bardzo inteligentny zawodnik, który dużo daje zespołowi, Może nie strzela bramek, a na to patrzą przede wszystkim kibice, ale liczę, że wchodząc z ławki pomoże nam w trudnych momentach. Dla mnie dobry piłkarz to taki, który połączy pracę mózgu z pracą nóg i z tej perspektywy oceniam go bardzo pozytywnie. W Wejherowie i Kaliszu swoją grą poprowadził drużynę do zwycięstw. Do zimy wytrzymajmy z tym składem, bo zauważ, że rotacje niewiele dają. Ilu Zagłębie miało trenerów i piłkarzy i nic z tego nie było. Jedynie dłuższa praca może spowodować, że coś się odmieni. Jeżeli ci chłopcy nie spełnią zakładanych celów, to w zimie usiądziemy i zastanowimy się co dalej.

Sam mówisz o sobie, że jesteś „dzieckiem Baczyńskiego”. Czujesz się teraz osierocony?

- Na początku był lekki dzwon. Zanim zacząłem tu grać, byłem kibicem Zagłębia. Zdarzało się dostać w łeb za ten klub. Później byłem tu jako piłkarz, teraz jestem trenerem, więc byłem już praktycznie po każdej stronie barykady. I tą przyjaźń z prezesem Baczyńskim utrzymuję prawie 25 lat, bo on z dużym szacunkiem i uśmiechem traktował wszystkich, których uważał za mądrych i oddanych temu klubowi. Dlatego byliśmy wszyscy w szoku, ale już się troszkę otrząsnęliśmy, bo on zawsze nam mówił: nieważne, czy ja tu będę, to pamiętajcie, że najważniejsze jest Zagłębie. Bardzo fajnie podszedł też do sprawy nowy prezes, więc widzę, że wszystko będzie w porządku.

Nie wszyscy w Sosnowcu z takim szacunkiem podchodzą do Leszka Baczyńskiego.

- My w Polsce nie umiemy szanować ludzi w trakcie ich pracy, czy życia. Ludzie, którzy coś tworzą, czy podejmują decyzje są cały czas poddawani krytyce i docenia się ich dopiero po czasie. To tak, jak z wieloma malarzami: gość maluje obrazy, one są bezwartościowe, a po jego śmierci okazują się bezcenne. Tak samo jest z tym, co Leszek Baczyński zrobił przez te 40 lat dla Zagłębia. Mnie to bardzo boli, że dopiero za 10-15 lat wszyscy będą się wypowiadać o nim z szacunkiem.

Przed ligą zaczynamy Puchar Polski. Jak podejdzie do tych rozgrywek Zagłębie, bo do tej pory różnie bywało?

- Tak jak do wszystkiego. Na 200 procent. Nie interesuje mnie, jak to wyglądało do tej pory. To jedyna szansa, jeżeli chcemy już teraz zaistnieć, dlatego nie ma nic ważniejszego. Możemy grać sparing z Ruchem Chorzów, ale to nie to samo, co przyjazd Ruchu na Ludowy w dalszym etapie Pucharu Polski. A żeby się dostać na ten dalszy etap, to mamy bardzo fajną drogę. Nie ma czegoś takiego, że będziemy grali kadłubowym składem. Bo nikogo nie będzie interesowało, że przegrało Zagłębie, w którym grali rezerwowi, czy juniorzy. W świat pójdzie, że przegrało Zagłębie Sosnowiec. Jeśli zakładasz koszulkę, na której masz herb po stronie serca, to nie masz innego wyjścia, jak walczyć do upadłego.


  • Podziel się tą informacją:
Komentarze (1)
  • Adam1906 Adam1906 napisał(a) 07.07.2013 r, o godz. 19:03
    Jeżeli mówi Pan to szczerze to wielki szacun trenerze :) Takich ludzi potrzebuje Nasze Zagłębie! Obyście w tym sezonie nareszcie dali kibicom sosnowieckiego Zagłębia radość z bezapelacyjnego awansu! Tego sobie, Wam i pozostałym kibicom ZS życzę!!!


Zaloguj się aby dodać własny komentarz

Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.




Fotogalerie
Najnowsze galerie
Zobacz więcej
Wideo
Najnowsze filmy
Zobacz więcej
Bramki, asysty, kartki

II LIGA

BRAMKI:
6 -
Jewgienij Szykawka
5 - 
Kacper Skóra
2 - 
Linus Rönnberg, Bartosz Snopczyński
1 - 
Emmanuel Agbor, Marcel Broniewski, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Matras, Deniss Rakels, Dawid Szot

ASYSTY:
4
- Bartosz Snopczyński
3 - Patryk Gogół, 
2 - Miłosz Pawlusiński, Linus Rönnberg, Dawid Szot
1 - Emmanuel Agbor, Marcel Broniewski, Bartosz Chęciński, Roko Kurtović, Patryk Mucha,  Deniss Rakels, Kacper Skóra,  Jewgienij Szykawka

CZERWONE KARTKI:
2 -
Adrian Gryszkiewicz
1 - Emmanuel Agbor, Patryk Gogół, Kacper Siuta, Bartłomiej Wasiluk

ŻÓŁTE KARTKI:
5 - 
Bartosz Chęciński, Jewgienij Szykawka
4 - Adrian Gryszkiewicz, Dawid Szot
3 - Igor Dziedzic, Mateusz Matras, Linus Rönnberg, Kacper Skóra
2 - Emmanuel Agbor, Bartosz Boruń, Patryk Mucha, Bartłomiej Wasiluk
1 - Marcel Broniewski, Patryk Gogół, Mateusz Kabała, Roko Kurtović 

REZERWY:

BRAMKI (V LIGA):
15 
- Michał Barć
12 - Kacper Wołowiec
3 - Jan Marcinkowski, Bartosz Paszczela
2 - Milan Bazler, Kacper Kopera, Szymon Krawiec, Aleksander Steczek
1 - Patryk Mucha, Andrzej Niewulis, Piotr Płuciennik, Dawid Ryndak 

BRAMKI (PUCHAR POLSKI):
- Kacper Wołowiec
2 - Kacper Mironowicz, Piotr Płuciennik, Aleksander Steczek
1 - Maciej Figura, Kacper Machnik, Kamil Wawrowski

Rozkład jazdy kibica 2026-02-21Unia Skierniewice - Zagłębie Sosnowiec
© 1998 - 2025 100% Zagłębie Sosnowiec. All rights reserved. Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec jest niezależnym serwisem informacyjnym o klubie piłkarskim Zagłębie Sosnowiec, prowadzonym przez kibiców Zagłębia. Herb Zagłębia oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych, są chronione prawem i zastrzeżone przez ich właścicieli. Redakcja | Mapa strony