Przed meczem na internetowej stronie Rozwoju Katowice ukazał się [artykuł] o 10 powodach dla których Rozwój miał wygrać z Zagłębiem. Tekst ten podrażnił trenera oraz zawodników Zagłębia i sosnowiczanie postanowili udowodnić, że nie ma ani jednego powodu, dla którego Rozwój miałby wywalczyć dziś komplet punktów.

W pierwszych minutach meczu groźniejszą stroną byli gospodarze, którzy mieli jedną dobrą i jedną wręcz wyśmienitą sytuację do strzelenia bramki. W 5. minucie po zagraniu Sebastiana Gielzy nie udało się Kamilowi Zalewskiemu, a w 8. minucie Wojciech Król stanął oko w oko z Dawidem Kudłą i posłał piłkę obok naszego golkipera. Szczęśliwie tuż przed linią bramkową Adrian Marek zdołał trącić piłkę, ale posłał ją ponownie pod nogi Króla, którzy przy dobitce posłał piłkę nad bramką.

Później zaczęła się rysować przewaga sosnowiczan. Po dośrodkowaniach Łukasza Grubego z rzutów rożnych swojej szansy na zdobycie kolejnej bramki głową szukał Tomasz Szatan. Hubert Tylec dwukrotnie wbiegał w pole karne z lewej strony, przekładał sobie piłkę na prawą nogę i uderzał nad bramką, a w 27. minucie blisko było powtórzenia akcji z meczu z Górnikiem Wałbrzych. Piłkę z prawej strony boiska wstrzelił w pole karne Marcin Sierczyński, stojący tyłem do bramki Łukasz Grube trącił ją piętą, ale tym razem minimalnie chybił.

Tak jak w Częstochowie losy meczu praktycznie rozstrzygnęły się w ciągu 5 minut, tak i teraz tyle czasu upłynęło między pierwszą a drugą bramką dla sosnowiczan. Z tą subtelną różnicą, że w sobotę już po kwadransie gry prowadziliśmy 2:0, a w Katowicach dopiero w ostatnich 5 minutach pierwszej połowy padły bramki.

Strzelcy byli ci sami co w meczu z Rakowem i trafiali w tej samej kolejności. W 41. minucie Rafał Jankowski wyłożył piłkę Tomaszowi Szatanowi, który postanowił strzelić z około 20 metrów. Piłka skożłowała przed interweniującym Bartoszem Solińskim i wpadła przy słupku do bramki. W doliczonym czasie pierwszej połowy z rzutu rożnego dośrodkował Łukasz Grube. Futbolówka trafiła do Rafała Jankowskiego, który na raz przyjął piłkę, a na dwa strzelił prawą nogą nie do obrony.

W drugiej połowie Zagłębie pokazało, że wyciągnęło wnioski ze spotkania w Częstochowie i nie pozwoliło przeciwnikom ani na przejęcie inicjatywy, ani tym bardziej na strzelenie kontaktowego gola. W 83. minucie po akcji dwóch rezerwowych padł trzeci gol. Michał Cyganek podał piłkę z prawej strony pola karnego. Tomasz Szatan przepuścił futbolówkę do Adriana Pajączkowskiego, a "Pająk" zwiódł Damiana Mielnika, ustawił sobie piłkę na prawej nodze i strzelił po ziemi obok interweniującego Bartosza Solińskiego.

Już w doliczonym czasie gry mógł paść czwarty gol. W jednej akcji sosnowiczanie oddali aż trzy strzały. Najpierw po uderzeniu Adriana Pajączkowskiego piłkę nogami odbił golkiper Rozwoju. Dobijający z bliska głową Łukasz Matusiak trafił w poprzeczkę, a na koniec efektownego strzału przewrotką spróbował Paweł Domański, ale i jemu nie udało się znaleźć drogi do siatki.

Sosnowiczanie w pełni zasłużenie przywieżli komplet punktów z najbliższego wyjazdu. Oprócz tego, że był to dziesiąty kolejny mecz bez porażki, na uwagę zasługuje podkreślenie, że było to czwarte kolejne zwycięstwo Zagłębia i trzeci z rzędu wygrany wyjazdowy mecz.