Podczas wyprawy na najdłuższy wyjazd w sezonie drużyna Zagłębia nocowała w tym samym hotelu, w którym podczas Euro 2012 zatrzymali się Hiszpanie. Sosnowiczanie wystąpili w Wejherowie w czerwonych koszulkach, niczym "La Furia Roja". Choć do poziomu mistrzów Europy i świata naszej ekipie jeszcze brakuje bardzo dużo, to nocleg w Gniewinie przyniósł taki sam efekt - Zagłębie wyjeżdża z Pomorza w glorii zwycięzców.

Do spotkania z Gryfem sosnowiczanie przystąpili z dwoma zmianami w składzie w porównaniu do meczu w Chojnicach. Na Pomorze nie pojechał kontuzjowany Łukasz Matusiak, którego w wyjściowej jedenastce zastąpił Wojciech Białek, a za Rafała Jankowskiego od początku spotkania meczu grał Łukasz Tumicz.

Mecz na Wzgórzu Wolności mógł się dla naszego zespołu zacząć tak niefortunnie jak spotkanie w Chojnicach. W 5. minucie Rafał Siemaszko podał do Jakuba Kaszuby, który uderzył prawą nogą w długi róg. Futbolówka odbiła się od słupka i kto wie, czy nie było to jedno z kluczowych wydarzeń w meczu. Nie wiadomo, czy w przypadku szybkiej straty bramki nie powtórzyłby się czarny scenariusz z meczu z Chojniczanką.

Niewykorzystana sytuacja zemściła się na gospodarzach w 7. minucie. Z rzutu wolnego z prawej strony boiska dośrodkował Łukasz Grube, a Sławomir Jarczyk uderzeniem nogą z powietrza zdobył bramkę dla sosnowiczan. Tym razem piłka także odbiła się od słupka, ale już od właściwej jego strony i wpadła do siatki. Dla Jarczyka, który od rundy wiosennej nosi kapitańską opaskę, był to pierwszy gol w barwach Zagłębia. Czekał na niego ponad 2 lata.

Niewiele do podwyższenia wyniku brakowało w 23. minucie. Po dośrodkowaniu Dawida Ryndaka z prawej strony boiska Łukasz Tumicz znalazłby się w sytuacji sam na sam tuż przed bramką, gdyby nie interwencja Michała Skwiercza, który wślizgiem wybił piłkę na róg. Sześć minut potem dobrą akcję przeprowadzili gospodarze. Rafałowi Siemaszce zabrakło jednak zdecydowania i zamiast strzelać na bramkę, podawał jeszcze do Jakuba Kaszuby. piłkę przejął Dawid Kudła, a akcję tę Zagłębie okupiło kontuzją Adriana Marka, który musiał zejść z boiska, a na jego miejsce wszedł Ukrainiec Wołodymyr Ostrouszko.

Przed przerwą obie drużyny jeszcze miały okazje na strzelenie bramek. Sosnowiczanie po rzutach wolnych bitych przez Łukasza Grubego. W 38. minucie po jego uderzeniu piłkę sprzed bramki wypiąstkował Adam Duda, a w 45. minucie golkiper Gryfa sparował piłkę po rzucie wolnym w kierunku Łukasza Tumicza. Nowy napastnik Zagłębia za pierwszym razem trafił w wejherowskiego golkipera, a za drugim w boczną siatkę. Gryf odpowiedział lekkim strzałem Rafała Siemaszki i złym rozwiązaniem akcji przez Mateusza Łuczaka, któremu zamiast podania do Jakuba Kaszuby wyszło zagranie do Dawida Kudły.

Po przerwie Zagłębie grało pod słońce, co zmusiło naszego golkipera do założenia na głowę czapki z daszkiem. W pierwszym okresie drugiej części gry piłkarze Gryfa mieli kilka wrzutów z autu na wysokości pola karnego, ale nie przyniosły one żadnego zagrożenia pod bramką. W 68. minucie Zagłębie przeprowadziło składną akcję, w której z ponad 20 metrów uderzał Tomasz Szatan. Piłkę zablokował ręką stoper Gryfa Przemysław Kostuch. Sędzia podyktował rzut wolny.

W poprzedniej rundzie do piłki w takiej sytuacji podszedłby Marcin Lachowski, który jesienią trzy razy trafiał z rzutów wolnych. Tym razem do futbolówki podszedł Tomasz Szatan i udowodnił, że także potrafi uderzać ze stojącej piłki. Futbolówka poszybowała w okienko wejherowskiej bramki.

Dwie minuty później za brutalny faul na Dawidzie Ryndaku sędzia pokazał czerwoną kartkę Mateuszowi Łuczakowi. Zagłębie grało więc z przewagą jednego zawodnika i skrzętnie z niej skorzystało. Sosnowiczanie nie pozwolili gospodarzom na strzelenie kontaktowej bramki. Najbliższy tego był w 88. minucie Łukasz Wiśniewski po podaniu Patryka Szlasa.

Wynik meczu został ustalony w 90. minucie. Z rzutu wolnego z prawej strony boiska, z okolicy narożnika piłkę w pole karne posłał Łukasz Grube. Zamykający akcję Hubert Tylec wstrzelił piłkę w pole bramkowe. Tam powstało zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Wojciech Białek. Zastępujący Łukasza Matusiaka na pozycji defensywnego pomocnika Białek strzelił swoją pierwszą bramkę w tym sezonie.

W 89. minucie meczu na boisko wszedł 19-letni Jakub Malara, dla którego był to debiut w pierwszym zespole Zagłębia. Wygrana w Wejherowie była pierwszym zwycięstwem Zagłębia na terenie województwa pomorskiego od 30 marca 1984, kiedy sosnowiczanie wygrali z Lechią Gdańsk 3:1. Od tamtej pory z 16 kolejnych wypraw na Pomorze nie udało się przywieźć kompletu punktów (5 x Lechia Gdańsk, 4 x Bałtyk Gdynia, 3 x Arka Gdynia, 3 x Chojniczanka Chojnice, 1 Bytovia Bytów).