Dług klubu powiększył się o 1,5 miliona złotych ze względu na to, że nie były odprowadzane składki...

- Ta sprawa trwa już bardzo długo. Kontrola ZUS-u obejmowała lata 2008,2009,2010, a taki sposób konstruowania umów był już za czasów zarządu włoskiego. Jest biuro prawne, które się tym zajmuje i robi odwołania. Nie wiem, czy za rok, za pół, czy za miesiąc. Jak przyjdzie do płacenia, to będziemy płacili. Jakie jest inne wyjście? Spłacałem długi za innych i dalej będę spłacał. Szukamy pieniędzy, ale pan dobrze wie, że jeżeli coś się działo, to będą następne długi.

Czy oprócz umów medialnych ZUS kontrolował również premie meczowe i wyjściówki?

- Kontrolowali wszystko. Z tym że jako prezes nie miałem czasu, żeby z nimi tam siedzieć. Przyszły teraz protokoły pokontrolne, odpowie na to prawnik i tak się to będzie toczyło. Biuro prawne bierze pieniądze, żeby się zajmować tymi sprawami.

Mamy szansę na to, żeby klub został objęty ustawą abolicyjną, która weszła w styczniu?

- Niestety, ustawa abolicyjna nie dotyczy tego.

Czy składki od umów medialnych nie były odprowadzane przez cały okres, który obejmowała kontrola ZUS-u?

- ZUS kontrolował klub już wcześniej i zawsze były wytyczne, żeby robić lepiej. Od 1 stycznia robię już tak, jak ZUS sobie życzy.

Wcześniej pan tak nie robił?

- To były bardzo krótkie umowy, więc i niewielkie koszta. Nie mogę podpisywać dłuższych umów, żeby nie zadłużać klubu, bo wiadomo, jaka jest rotacja w tej drużynie. Mimo to odprowadzaliśmy ZUS od umów podpisywanych w czasie mojej kadencji. Z tym że proszę pamiętać o tym, że odziedziczyłem umowy po poprzednikach. Każda nowa umowa, którą teraz podpisuję jest „ozusowana”.

Już w styczniu 2010 Sąd Najwyższy orzekł, że od umów medialnych należy odprowadzać składki. Jak rozumiem pana poprzednicy nie przejęli się tym i dalej nie rozliczali się z ZUS-em?

- No z tego wynika, że tak.

Czy zamierza pan podjąć kroki prawne w związku z tym, że panowie Hytry i Adamczyk działali na szkodę Spółki?

- Wszyscy w całej Polsce tak robili. Dlaczego model na wybiegu nie musi płacić ZUS-u za użyczanie wizerunku, a piłkarz musi?

Dlatego, że tak orzekł Sąd Najwyższy. W związku z tym znacząco powiększyło się zadłużenie klubu. Czy zostaną podjęte jakieś działania prawne?

- Ja całe życie mam tak, że muszę wszystko naprawiać. Zresztą nawet nie mam takiej władzy, jako prezes, żeby coś w tym kierunku zrobić. To należy do Rady Nadzorczej, jako organu powołanego przez Miasto. Ja odpowiadam tylko za to, co sam zrobiłem. Ilu już musiałem po poprzednikach spłacać piłkarzy, trenerów. Klub to jest niekończący się proces. Proszę popatrzeć na Gryfa, czy na Lecha Rypin. Prezesi nasprowadzali tam zawodników, myśląc, że poradzą sobie finansowo i sobie nie poradzili. Każdy sukces generuje dług. Moim zadaniem jest to, żeby do tych pieniędzy, które daje miasto, znaleźć dodatkowe środki. Bo Miasto daje nam 1,5 miliona, a budżet klubu to 3 miliony.

Klub ma sponsorów, którzy wyłożą potrzebne środki? Bo żadnych nazw nie ujawniacie.

- Jak ja mogę ujawnić nazwę kogoś, kto kupił mi dla całej drużyny sprzęt? Nawet przejmując restaurację w budynku klubowym, musiałem ją wyremontować. Nie mam na to pieniędzy w Spółce, ale dobrzy ludzie pomogli. Albo ktoś pomógł sfinansować obóz, tylko mówi mi: daj spokój, nie wygłupiaj się, po co to będziesz rozgłaszał?

Nie ma w Spółce sponsorów, którzy regularnie dają znaczące pieniądze na funkcjonowanie klubu?

- Nie mamy takich sponsorów, którzy regularnie wpłacaliby na przykład 10 tysięcy. Półtora roku jestem prezesem. Widać, że to się wszystko toczy, że spłacamy długi...

Ale cały czas za miejskie pieniądze, których jest coraz mniej.

- Gdyby to się toczyło tylko za miejskie pieniądze, to nie spłacilibyśmy tych pięciu milionów długu, bo Miasto dało 3 miliony, a działalność klubu kosztuje 250 tysięcy złotych miesięcznie.

To skąd te pieniądze, skoro poza Miastem nie ma większych sponsorów?

- Biegam i negocjuję. Jeżeli mamy określony dług, ale dobrze ponegocjujemy, to będzie mniejszy.

Krótsze kontrakty to również sposób na uniknięcie w przyszłości zadłużenia?

- Mam bardzo dobry kontakt z ludźmi. Na przykład Łukasz Grube chciał kontrakt na półtora roku. OK, ale jak się coś wydarzy, to w każdej chwili możemy go rozwiązać.

Umowę z Marcinem Lachowskim udało się rozwiązać bez dodatkowych kosztów?

- Usiedliśmy jak kumpel z kumplem. Nie chcieliśmy się przekomarzać i doszliśmy do porozumienia.