(Na zdjęciu: Marcin Lachowski tuż przed strzałem, który zapewnił Zagłębiu zwycięstwo w Wałbrzychu)

Spotkanie w Wałbrzychu od pierwszych minut toczyło się przy porywistym wietrze. Za sprawą losowania stron w pierwszej połowie podmuchy sprzyjały sosnowiczanom i już w 17. minucie wiatr okazał się sprzymierzeńcem Zagłębia. Prawą nogą z około 25 metrów piłkę kopnął Dawid Weis, a futbolówka wpadła pod poprzeczkę. Spiker na stadionie Górnika określił tego gola "bramką w stylu Cristiano Ronaldo".

Zanim jednak nasi zawodnicy cieszyli się z prowadzenia, swoimi umiejętnościami musiał wykazać się Dawid Kudła. Po błędzie Sławomira Jarczyka w sytuacji sam na sam znalazł się Daniel Zinke. Czech próbował lobować naszego golkipera z około 18 metrów, ale młodzieżowiec w naszej bramce zdołał skutecznie interweniować lewą ręką.

Sosnowiczanie w pierwszej połowie mieli mnóstwo rzutów rożnych i zwłaszcza Tomasz Szatan, który dokręcał piłki prawą nogą, próbował wykorzystać wiatr, aby posłać futbolówkę bezpośrednio do bramki Damiana Jaroszewskiego. Najlepszą okazję do strzelenia bramki Tomek miał jednak nie po rzucie rożnym, a po akcji. W 36. minucie zadziwiająco łatwo minął rywali, wpadł w pole karne i miał przed sobą tylko wałbrzyskiego golkipera, ale ten zdołał sparować uderzenie, a dobitka Dawida Weisa z ostrego kąta wylądowała na poprzeczce.

Wcześniej konstrukcję bramki ostemplował Adrian Moszyk. Lewy pomocnik Górnika doskoczył w 25. minucie do piłki wybitej zbyt krótko z naszego pola karnego przez Marcina Lachowskiego i przymierzył w długi róg. Minimalnie za mocno. Precyzji wałbrzyskiemu lewoskrzydłowemu nie zabrakło w 45. minucie spotkania. Świetny rajd prawą stroną przeprowadził Adrian Zieliński, dośrodkował w pole karne, a zamykający akcję Moszyk strzelił z woleja nie do obrony.

Sześć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Tomasz Szatan strzelił w słupek z ostrego kąta po dwójkowej akcji z Dawidem Ryndakiem. Szkoda, że w tej sytuacji nasz wychowanek nie wyłożył piłki lepiej ustawionemu Rafałowi Jankowskiemu. Sosnowiczanie spisywali się lepiej od gospodarzy, którzy zaczęli popełniać proste błędy. W 72. minucie po dośrodkowaniu Marcina Lachowskiego piłkę z rąk wypuścił Damian Jaroszewski. Z kilku metrów dobijał Jovan Ninković, ale jeden z piłkarzy Górnika zdołał odbić futbolówkę sprzed linii bramkowej.

W 89. minucie meczu Dariusz Michalak podał prosto pod nogi Dawida Weisa, który dośrodkował w pole karne do Rafała Jankowskiego, a ten odegrał do Łukasza Rojewskiego. Wprowadzony 6 minut wcześniej napastnik posłał piłkę do bramki, ale asystent sędziego uniósł do góry chorągiewkę i zasygnalizował spalonego, z czym nie chciał się zgodzić strzelec nieuznanej bramki i za dyskusję z rozjemcami obejrzał żółty kartonik.

Gdy upływała ostatnia minuta doliczonego czasu gry Przemysław Polak sfaulował Marcina Sierczyńskiego 20 metrów od bramki Górnika. Sędzia podyktował rzut wolny i wiadomo było, że to już jest ostatnia akcje dzisiejszego meczu. Przy futbolówce ustawili się prawonożny Marcin Lachowski i lewonożny Adrian Pajączkowski. Na strzał z rzutu wolnego zdecydował się ostatecznie kapitan Zagłębia. Uderzył piłkę prawą nogą nad murem, otarła się ona po drodze o dłoń Damiana Jaroszewskiego, ale wałbrzyski golkiper nie był w stanie zapobiec utracie bramki. Cały zespół Zagłębia szalał z radości przy ławce rezerwowych, a sędzia zagwizdał po raz ostatni.

Zagłębie po raz pierwszy w tym sezonie wygrało dwa mecze z rzędu. Jesteśmy niepokonani od trzech spotkań, w doliczonym czasie gry dwóch ostatnich meczów zdobyliśmy aż trzy gole, a Marcin Lachowski zdobył piątą bramkę w tym sezonie. Po raz ostatni sosnowiczanie strzelili gola bezpośrednio z rzutu wolnego wiosną w Kluczborku. Wtedy także strzelcem był "Lacha" i ten gol również zadecydował o zwycięstwie.