(na zdjęciu kibice Zagłębia i Rakowa wspólnie zasiadający na trybunie otwartej Stadionu Ludowego. Czy 13 października 2012 podczas 11. kolejki kibice Rakowa wypełnią sektor gości a Zagłębiacy trybunę otwartą? Na dzień dzisiejszy wiele wskazuje, że nie, ale bądźmy dobrej myśli! - fot. 100% Zagłębie)

Od wrześniowego spotkania z Polonią Bytom otwarty miał być cały obiekt. Jak dobrze wiemy, Polonia Bytom jednak zagra w I lidze, a w jej miejscu pojawiła się Calisia Kalisz, czyli przeciwnik zupełnie nieatrakcyjny kibicowsko. Wiadomo, że kibice z Bytomia raczej by wypełnili sektor gości i że na trybunach Ludowego pojawiłoby się przy okazji kilka tysięcy kibiców z Zagłębia Dąbrowskiego. Wczorajsze informacje odnośnie zamknięcia trybuny otwartej są jednak mocno niepokojące i nawet kolejne 418 biletów na sektor gości to tylko próba pokazania, że coś się robi w tym celu, aby było więcej kibiców. Ostatnio rozmawiałem z jednym znajomym, o tym czy się wybierze na sektor gości i usłyszałem dosadnie. – Pierdolę, jestem u siebie, a mam siedzieć tam gdzie powinni przyjezdni? Zresztą po tej „kaszanie” jaką widziałem z Rozwojem to robie sobie odpoczynek na jakiś czas od meczów… - powiedział i zwiesił głos.

Takie i podobne stwierdzenia słychać było na Ludowym w trakcie i po meczu z Rozwojem. Tutaj jednak już nie miejsce na lamenty po ubiegłotygodniowej wtopie, więc zajmijmy się tematami z ostatniej chwili. Prezes w Urzędzie powiedział radnym, że mecz przy ograniczonej publice to oszczędność rzędu 20 tys. zł. W takim układzie bardzo się cieszymy, że udało się zaoszczędzić już prawie 80 tys. zł., a kolejne „dwie dychy” zostaną jutro i będziemy mieli ładny rachunek – zaoszczędzone 100 tys. zł (4 mecze ligowe i jeden pucharowy). Tylko, że w tym wszystkim chodzi o coś zupełnie innego – tu trzeba tak pracować, aby maksymalizować wskaźniki, a nie zmniejszać je ograniczając publiczność, główny przychód dla klubu.

O tym, że klub jest zadłużony wiedzą chyba wszyscy i trzeba pracować również na to aby ten dług zmniejszać – i jak się to robi w Sosnowcu? Idzie się do Urzędu i wnioskuje o kolejne pieniądze. Wczorajszy tekst w portalu sosnowiec.info.pl (bardzo dobrze poinformowanym) a właściwie jego fragment poraził. - Istotny wpływ na taką postawę radnych miały informacje, z jakich pozycji budżetowych zostaną przesunięte środki na zakup akcji spółek sportowych - z budowy Orlika na Zamenhofa i budowy bloku operacyjnego dla szpitala. – czytamy. Ktoś w tym mieście chyba za dużo przebywa na słońcu! To, że spółki sportowe w mieście potrzebują reanimacji i na taki blok się nadają to wiemy, ale nie tędy droga.

Radny Sosnowca Karol Winiarski, który w sposób dość brutalny, ale i zarazem racjonalny spogląda na temat (wielokrotnie powtarzał, że Sosnowca nie stać na utrzymanie spółek sportowych, bo będzie się to musiało odbywać kosztem innych zadań Gminy), chciał postawić ultimatum, aby prezes przedstawił plan działania na kolejne dwa lata i od tego uzależniał kolejną pomoc Zagłębiu. Każde zarządzanie opiera się na planowaniu, więc i pomysł racjonalny, jednak wiadomość z ostatniej chwili była taka, że będzie projekt na dokapitalizowanie spółek w kwotach 1,6 mln zł na piłkę i 300 tys. zł na hokej. Miejmy nadzieję, że nie kosztem szpitala! Po ostatnich informacjach z Kresowej jednak strach pomyśleć jakby wyglądał ów plan prezesa – z zamknięciem całego stadionu włącznie.

Powstaje zatem pytanie w jaki sposób zostanie rozwiązana sprawa dwóch spotkań jesiennych. Mowa tu o meczach z ROW-em Rybnik oraz Rakowem Częstochowa. Na te spotkania zapewne wybierają się kibice gości. Nie wejdą, bo sektor gości będzie przeznaczony dla miejscowych? Z bardzo dużym prawdopodobieństwem wejdą, o ile nie będzie żadnego bojkotu! Raków już był u nas na trybunie otwartej. Ale może warto wycofać się w decyzji i na te dwa mecze otworzyć cały stadion, dogadać się z kibicami, którzy od lat sami robią promocje spotkań – mówiąc kolokwialnie – odwalają czarną robotę za klub! Spróbować!

Ciekawą sprawą jest też fakt, że to nie zawodnicy zbierają za swoją słabą postawę, ale właśnie kibice, najmniej winni w tym wszystkim. Brakuje tu logiki! To od kibiców uzależnia się fakt ewentualnego otworzenia trybuny otwartej, a nie od gry piłkarzy, która ma owych klientów przyciągnąć. Kupicie wszystkie bilety to otworzymy. Doceniamy plan cięcia kosztów, lecz są pewne granice. Jak nowy sponsor ma wyłożyć pieniądze na klub, na który może przyjść raptem około 1,5 tys. ludzi? Tylko, że o sponsora trzeba powalczyć również innymi metodami. Wyszukać, spotkać się, przedstawić ofertę i korzyści z tego płynące, a argument frekwencji jest tutaj kluczowy!

Reasumując – mamy stadion na niespełna 6 tys. ludzi, który może odwiedzić tylko około 30% jego pojemności. W regionie, który liczy około pól miliona osób. Ale tak jest w mieście, w którym „marketing” oznacza budowanie marketów. W 2014 roku mamy kolejne wybory samorządowe i pewnie będą kolejne projekty nowych stadionów – mamy nadzieję, że już nikt się na to nie nabierze – kolejny raz… Czyżby nadchodził czas pójścia pod Urząd, jak kiedyś?