Tomasz Szatan:
- Ten mecz można podzielić na dwie części - do momentu utraty przez nas bramki i po tym momencie. W pierwszej części myślę, że nasza gra wyglądała przyzwoicie. Potrafiliśmy konstruować akcje, były wrzutki, strzały, także z dystansu. Później dopadła nas jakaś niemoc. Wkradła się nerwowość. Nawet jakby mecz trwał jeszcze pół godziny, to chyba i tak nie stworzylibyśmy sobie żadnych sytuacji, bo po stracie bramki tak naprawdę żadnych okazji już nie mieliśmy.

- Nikt nie zakładał, że tak łatwo stracimy bramkę. To nie jest normalne, że na poziomie drugoligowym nas jest czterech, on sam, wchodzi tak łatwo w pole karne i oddaje strzał. Wydaje mi się, że to nie jest taka liga, w której grają piłkarze potrafiący robić magiczne rzeczy.

- Ciężko mi ocenić, czy sędzia słusznie nie uznał dla nas bramki. Na pewno był rzut rożny po strzale Marcina Lachowskiego. Jakieś dziwne było to sędziowanie. Sędzia gwizdał faule kiedy chciał, a nie kiedy tak naprawdę były. Te przepychanki, to wszystko, szczerze mówiąc nie podobało mi się sędziowanie.

- W piątek na Tychy jedziemy po zwycięstwo. Z zespołami z czołówki też można powalczyć, bo w drugiej połowie w Głogowie Chrobry praktycznie nie wyszedł z połowy. Z takim nastawieniem wyjdziemy przeciwko GKS Tychy.

Marcin Suchański:
- W pierwszej połowie jeszcze to jakoś wyglądało. W drugiej było nerwowo i daliśmy się ograć jak dzieci. Facet uderzył z dobrej pozycji, trudno mi powiedzieć, czy mogłem lepiej zareagować. Graliśmy jeszcze 60 minut, mieliśmy czas, żeby wyrównać, niestety nie udało się strzelić bramki. Nie podnieśliśmy się, widocznie coś siedzi w głowach, bo umiejętności wszyscy tutaj mają. Teraz trzeba podnieść głowy i od poniedziałku myśleć już tylko o tym, jak zgarnąć 3 punkty w kolejnym meczu. W przeciwnym wypadku będzie nam się bardzo trudno utrzymać.

Sławomir Jarczyk:
- Pierwsza połowa bardzo słaba w naszym wykonaniu. Tracimy bramkę i przypomina nam się sytuacja z Chrobrego, gdzie tydzień temu również ta pierwsza połowa wyglądała słabo i przegrywaliśmy 0:1. Tydzień temu mobilizacja w szatni dała nam dużo i druga połowa lepiej wyglądała. Dzisiaj wydaje mi się, że w tej drugiej połowie były jakieś momenty, ale było to za mało. Za mało było okazji strzeleckich i jedynie pod koniec przez ostatnie 15 minut, gdzie wrzucaliśmy piłki w pole bramkowe Rakowa, coś tam się tworzyło. Niestety, zawodzimy po raz kolejny i na naszym koncie jest zero punktów.

- Nie zwalałbym tego na to, że to jest młody zespół. Raków to też jest młody zespół. Na to nie patrzymy. Wiemy, że można grać lepiej. Wiem, że jako starsi zawodnicy zawodzimy, bo my to powinniśmy ciągnąć i pomagać. Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji. Musimy gonić, musimy wygrywać. Do momentu straconej bramki wydawało się, że jest ok, ale bramka na pewno też swoje zrobiła.