W czołówce tabeli grupy zachodniej panuje duży ścisk. Po rundzie jesiennej przynajmniej siedem drużyn aspiruje do dwóch miejsc premiowanych awansem. Nie ma wśród nich Ruchu, choć od drugiej lokaty dzieli go zaledwie sześć punktów. To efekt mierzenia zamiarów na siły. Jeszcze przed sezonem prezes klubu, Krystian Chmiel zapowiedział, że zbliżający się rok ma być dla beniaminka przetarciem w drugoligowej rzeczywistości. O tym, że na awans w Zdzieszowicach trzeba będzie jeszcze poczekać, pokazały też zimowe wzmocnienia. Podczas gdy Zagłębie, Chojniczanka, czy Olimpia kontraktowały na potęgę, celując przede wszystkim w zawodników ofensywnych, priorytetem w Zdzieszowicach okazało się poszukiwanie młodzieżowca. W ten sposób do Ruchu trafił wypożyczony z Piasta Gliwice stoper Mateusz Bodzioch.

Na spokojne budowanie drużyny mogą sobie pozwolić dlatego, że wyznaczony na rundę jesienną cel zrealizowali ze sporą nawiązką. Jak przyznał trener Andrzej Polak, zakładali sobie, że jesienią zdobędą 18 punktów, tymczasem uzbierali ich aż 27. Po części związanym z tym rozprężeniem można tłumaczyć początek wiosny w wykonaniu drużyny z Opolszczyzny. Byłoby to jednak duże uproszczenie, bo te dwa bezbramkowe remisy – z Bałtykiem Gdynia i Jarotą Jarocin – doskonale charakteryzują Ruch Zdzieszowice. Przede wszystkim potwierdzają, że zdzieszowiczanie są zespołem, który co prawda mało bramek strzela (tylko 19 do tej pory), ale jeszcze mniej traci (16, dla porównania Zagłębie dało sobie wbić 27 bramek).

Inną ważną, a być może najważniejszą w kontekście sobotniego meczu, przestrogą dla Zagłębia są wyniki, jakie osiągają u siebie i na wyjazdach. Spotkanie z Jarotą, młodym zespołem, który w dodatku po kadrowych roszadach dopiero się zgrywa, tylko zremisowali u siebie w nie najlepszym stylu. To potwierdza tezę, że na własnym terenie Ruch nie jest szczególnie groźny. Co innego na wyjazdach. Przywieziony z Gdyni remis nabiera znaczenia dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że Bałtyk jest najmocniejszą w II lidze ekipą u siebie, a Ruch jest jedną z tylko dwóch drużyn, którym udało się wrócić znad morza z punktem. Zdzieszowiczanie przegrali na wyjazdach tylko jeden mecz (z Miedzią Legnica), wygrywając między innymi z liderem tabeli i głównym pretendentem do awansu, Olimpią Grudziądz.

Mimo wszystko wydaje się, że Ruch nie powinien być zbyt groźny, szczególnie w ofensywie. Brakuje im dobrych napastników, w dodatku kontuzjowany jest lider zespołu, Adam Giesa. Doświadczony pomocnik jest najlepszym strzelcem drużyny (4 bramki), kreuje grę zespołu, poza tym doskonale egzekwuje stałe fragmenty. Giesa nabawił się urazu w jednym ze sparingów i bez niego rozegranie akcji stanowiło w dwóch pierwszych kolejkach największy problem Ruchu. Na mecz z Zagłębiem być może się wykuruje, ale biorąc pod uwagę, że będzie to dla niego pierwsze spotkanie ligowe od kilku miesięcy, nasi defensorzy będą mieli nieco ułatwione zadanie.

Również najsolidniejszy punkt naszego rywala, czyli obrona, będzie osłabiony. Przeciwko Zagłębiu nie wystąpi Tomasz Drąg, najbardziej doświadczony piłkarz Ruchu, prawdziwy filar bardzo dobrze spisującej się defensywy. Trzeba jednak pamiętać, że między słupkami zdzieszowiczanie mają Marcina Fecia, jednego z najlepszych bramkarzy występujących na drugoligowych boiskach. Zawodnika, który praktycznie nie popełnia głupich błędów. Za to, jeśli ma swój dzień, może się okazać przeciwnikiem niezwykle trudnym do pokonania.