Facebook youtube rss Hokej Koszykówka
Nie masz konta? zarejestruj sie!    Przypomnij hasło
Aktualności
Stadion Ludowy kończy dziś 50 lat! gazeta.pl, 2006-10-21, 20:57

Stadion Ludowy kończy dziś 50 lat! Udało nam się dotrzeć do zawodnika, który strzelił na tym obiekcie pierwszego gola. Czesław Uznański to dziś piłkarz nieco zapomniany, a przecież na przełomie lat 50. i 60., był "królem Sosnowca".
Uznańskiego trudno spotkać. Nie pojawia się na meczach, nie był też na jubileuszowej akademii z okazji 100-lecia piłki nożnej w mieście, chociaż czekała na niego pamiątkowa odznaka. Koledzy ostatni raz widzieli go ponad rok temu, gdy przyszedł na cmentarz pożegnać Witolda "Gigę" Majewskiego - największego przyjaciela z boiska. Z pomocą dawnych działaczy trafiam pod blok na Pogoni, gdzie Uznański mieszka od ponad 40 lat. Na domofonie próżno szukać jego nazwiska. Z pomocą sąsiadów naciskam jednak na właściwy guzik. Uznański jest zaskoczony: - Jak pan mówi? Ludowy ma 50 lat? A co mnie do tego! - słyszę w głośniku jego głos.

- A pamięta Pan, kto strzelił pierwszego gola na tym stadionie - nie daję za wygraną. Uznański milczy... - Przecież to był Pan! - wykrzykuję.

- Proszę na górę, porozmawiamy - zaprasza.

Gro¼na twarz

W latach 50. Uznański był dumą Sosnowca. Silny, obdarzonym skutecznym strzałem z obydwóch nóg piłkarz był asem atutowym drużyny. Jego ulubioną pozycją był środek ataku. - Ale zdarzało się też, że grałem na prawym łączniku - zaznacza.

Syn Stanisława, hutnika z huty Milowice wychował się na tzw. Złodziejowie (część dzielnicy Pogoń granicząca z Piaskami i Milowicami). - Gdy skończyła się wojna miałem 15 lat. To były trudne czasy. Można było łobuzować, ale i zająć się sportem. Wybrałem piłkę i klub Czarni Sosnowiec. Graliśmy na dawnym stadionie przy alei Mireckiego. Trudno mówić o trenowaniu, bo nie mieliśmy żadnego trenera - wspomina. Uznański próbował też swoich sił w hokeju na lodzie, rozegrał nawet jeden mecz w III lidze.

W roku 1947 Czarni połączyli się z RKU Sosnowiec, które w kolejnych latach w skutek licznych zmian przekształciło się w Stal, a po 1962 roku w Zagłębie. Przez te wszystkie lata Uznański był czołowym napastnikiem drużyny z Sosnowca. W ekstraklasie strzelił 42 bramki (5. miejsce na liście najlepszych snajperów w historii klubu).

Zagłębie opuścił tylko na moment, gdy władze nakazały mu odsłużyć wojsko w OWKS Kraków. - Do końca nie było to takie złe, bo to była wtedy jedna z najlepszych drużyn w kraju. W 1953 roku zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski. Musiałem być dobry, bo jak skończyłem służbę, to nie chcieli mnie puścić do Sosnowca - wspomina.

Zdaniem Uznańskiego to właśnie w czasach krakowskich przylgnął do niego pseudonim "Prezes". Z czego to wynikało? A ja to wiem? - śmieje się. - Może to dlatego, że zawsze miałem wiele do powiedzenia na boisku i poza nim - dodaje. W Sosnowcu był wieloletnim kapitanem drużyny (opaskę przejął od Mariana Masłonia).

Starsi sosnowiczanie wspominają, że "prezesowanie" Uznańskiego brało się z jego charakteru i... wyglądu. Jego twarz nie była obliczem beztroskiego 20-latka, było w niej coś gro¼nego. "Prezes" nie bał się nikogo, a dodatkowo był duszą towarzystwa. Wielkim zwolennikiem jego talentu był m.in Jan Ciszewski, legendarny sprawozdawca sportowy z Sosnowca. - Ciężko było przejść przez ulicę, żeby mnie ktoś nie zaczepił. A na treningi chodziłem wtedy pieszo - uśmiecha się.

Uznański miał posłuch w drużynie nie tylko z powodu umiejętności piłkarskich, ale i wykształcenia - jako jeden z nielicznych piłkarzy w tamtym okresie zdał bowiem maturę. Skończył Liceum Handlowe przy ulicy Brackiej w Sosnowcu. Rzadko trafiał na czołówki gazet z innych powodów niż efektowne bramki. Bohaterem małej afery był tylko raz, gdy nie wrócił razem z kadrą z zagranicznego zgrupowania. Działacze klubu z Sosnowca bali się, że Uznański uciekł, tymczasem okazało się potem, że... pomylił drogę na dworzec.

Sauna na Ludowym

Uznańskiemu z trudem przychodzi wspominanie dawnych czasów. - Bramki, statystyki... Nigdy nie przywiązywałem do tego większej wagi. Ostatni raz rozmawiałem z dziennikarzem... ze 40 lat temu. Tak, to musiało być wtedy, gdy postanowiłem skończyć karierę - pociera czoło.

Zanim powiesił buty na kołku rozegrał jednak wiele znakomitych spotkań. Pierwszego meczu na Ludowym i swojej bramki w inauguracyjnym spotkaniu z Gwardią Bydgoszcz, który odbył się 21 pa¼dziernika 1956 roku (1:1) nie pamięta. - To już tyle lat panie - macha ręką. - Pamiętam tylko, że to było wielkie święto. Na trybunach chciał usiąść każdy mieszkaniec z Sosnowca. Ludzi ciekawiło już to miejsce, gdy stadion powstawał. Chodziły tam wycieczki. Piłkarze też tam chodzili, ale nie przypominam sobie, żebym sypał wały. Trybuny, murawa - oj bardzo nam się podobały. Najważniejszy był jednak pawilon klubowy. Na Mireckiego myliśmy się w zimnej wodzie, a na Ludowym mieliśmy luksusy - prysznice, mały basen, a chyba nawet i sauna była - opowiada. Ludowy nie był jednak szczęśliwym miejscem dla piłkarzy Stali, to właśnie na tym obiekcie sosnowiczanie zaznali goryczy spadku w roku 1958.

Potem, gdy zespół walczył o powrót do elity, wiele meczów na powrót rozgrywał na starym boisku Stali. - Czy to była sprawa pecha? Graliśmy słabo i tyle. Z drugiej strony na Mireckiego trybuny były znacznie bliżej boiska, a doping aż nam dudnił w uszach - mówi.

"Prezes" miał doświadczenie w "otwieraniu" nowych stadionów. Kilka tygodni przed pierwszym meczem na Ludowym zagrał bowiem w inauguracyjnym spotkaniu na Stadionie Śląskim. 22 lipca 1956 roku, w obecności 100 tysięcy widzów, Polska przegrała z NRD 0:2. - Ogrom tego stadionu przytłaczał. Co to był za widok! Do dziś dziękuję trenerowi Ryszardowi Koncewiczowi, że dał mi szansę gry w tym spotkaniu - wspomina.

Uznański zagrał jeszcze w dwóch meczach w reprezentacji. Przeciwko Węgrom (1:4) i Norwegii (5:3) w 1956 roku. - Więcej grałem za to w spotkaniach kadry B - przypomina. Trudno było mu się przebić do podstawowej jedenastki, bowiem za konkurentów miał tak znakomitych piłkarzy jak: Gerard Cieślik, Lucjan Brychczy, Ernest Pohl czy Henryk Kempny. Żałuje, że nie strzelił żadnej bramki.

Gole zdobywał za to dla Stali i Zagłębia. Były to zazwyczaj historyczne bramki: pierwszy gol na Ludowym, pierwszy w I lidze (w 27. minucie inauguracyjnego spotkania z Górnikiem Radlin 4:0 z 20 marca 1955 r.). Uznański zapisał się też na liście strzelców w spotkaniu z Polonią Warszawa (7:1), które przesądziło o historycznym awansie Stali do piłkarskiej elity. W 1955 dzięki trafieniu "Prezesa" w meczu CWKS-em z Stal była przez 12 minut mistrzem Polski. Wyrównał jednak Brychczy i tytuł pojechał do Warszawy.

Ukraina w nagrodę

Uznański najwyżej ceni sobie bramki zdobyte w meczach przeciwko Górnikowi Zabrze, Legii Warszawa i Ruchowi Chorzów. - W lidze grało wielu znakomitych obrońców, ale najtrudniej było mi przechytrzyć Romana Korynta z Legii. Był szybki, zwinny i zawzięty, że hej - podkreśla.

To właśnie przeciwko Legii "Prezes" zdobył gola, o którym huczało potem w całej Polsce. Działo się to w roku 1962. - To już była runda rewanżowa. Na trybunach usiedli Aleksander Zawadzki [pochodzący z Dąbrowy Górniczej, ówczesny przewodniczący Rady Państwa PRL - przyp. red.], Edward Gierek, a także Stefan Skrzydło - prezydent Sosnowca. Gol był piękny. Piłka uderzona sprzed pola karnego trafiła w samo okienko. Prawda o tej bramce jest jednak taka, że po prostu nie miałem do kogo zagrać, bo tak naprawdę chciałem wtedy dośrodkować. Nikt jednak nie biegł za akcją, no to myślę - uderzę! I wpadło - śmieje się.

Takie sytuacje zdarzały się jednak rzadko, bo "Prezes" nie dawał się ponosić emocjom. Starsi kibice wspominają, że nigdy nie dał się kopnąć w kostkę. - Na boisku starałem się być opanowany i przede wszystkim myśleć - wyjaśnia. Poprowadził Stal, a potem Zagłębie do tytułu wicemistrza Polski ('55) i dwóch Pucharów Polski ('62 i '63). U szczyty kariery był prawdopodobnie w roku 1962, gdy zespół z Sosnowca ograł Górnika Zabrze w finale Pucharu Polski (2:1). W nagrodę Zagłębie stało się pierwszym reprezentantem Polski w Pucharze Zdobywców Pucharów. Sosnowiczanie nie zawojowali europejskich rozgrywek. Odpadli z dalszej rywalizacji po porażce 0:5 i remisie 0:0 z silnym wówczas węgierskim klubem Dozsą Ujpest Budapeszt. - A chce Pan wiedzieć, jakie wtedy dostawaliśmy premie za wygrane mecze? - pyta. - Za pierwsze wicemistrzostwo był rower. Taka ukraina - śmieje się.

Z wizytą w Pekinie

Uznański wyjmuje z szafki wielkie pudło pełne zdjęć. Zespół na zgrupowaniu w Bułgarii, wycieczka po placu Czerwonym w Moskwie, Zagłębie na placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. - Trochę się zwiedziło. Myślę, że byliśmy prawie we wszystkich krajach demokracji ludowej... - przekłada kolejne zdjęcia. "Prezes" zaznacza, że dobre czasy dla klubu z Sosnowca nadeszły wraz z rokiem 1962, gdy Stal przemianowano na Zagłębie, a drużyną zaopiekowały się miejscowe kopalnie. Uznański chwali też sobie górniczą emeryturę, z której utrzymuje się na stare lata.

- Opieka Edwarda Gierka bardzo dużo wtedy znaczyła. Żył naszymi meczami, ale co ciekawe - nigdy nie zaglądał do szatni - podkreśla.

Także dzięki protekcji Gierka klub z Sosnowca wyjechał w 1964 roku na tournée do Stanów Zjednoczonych, gdzie zdobył Puchar Interligi Amerykańskiej. - Byliśmy wtedy w doskonałej formie. Gdybyśmy grali na takim samym poziomie w lidze, mistrzostwo Polski mielibyśmy w kieszeni - zapewnia.

Podczas pobytu w Chicago Uznański miał okazję poznać samego Jana Kiepurę. - Zszedł do nas do szatni na stadionie Soldier Field. Z każdym się przywitał. Zagrzewał do walki - opowiada.

Uznański na dobre pożegnał się z Zagłębiem w roku 1965. Ostatni mecz o punkty rozegrał w wieku 35 lat. Pod koniec kariery pełnił rolę mentora dla młodszych zawodników. To on wprowadzał do zespołu Andrzeja Jarosika - najskuteczniejszego strzelca w historii Zagłębia - czy Jerzego Pieloka, wychowanka Słowiana Katowice.

W końcu został trenerem. - Trochę pomagałem przy pierwszej drużynie, ale tak naprawdę odpowiadałem za jedną z grup młodzieżowych. Prowadziłem chłopaków od trampkarza do juniora. Bardzo miło było - mówi.

Zobaczyć Zagłębie w ekstraklasie

Uznański zamyka pudło ze zdjęciami. Żegnamy się, pewnie zaraz wróci do rozesłanego łóżka. - Nadciśnienie mi dokucza. To dlatego nie chodzę na mecze - przyznaje. Na szczęście rzucił palenie, a kiedyś palił jak smok. Jego znajomi mówią, że nawet 80 sztuk dziennie!

- Na stadionach się nie pojawiam, ale nadal interesuję się piłką. Cieszyłem się, jak ostatnio Polska zlała Portugalię. Nasłuchuję też, jak radzi sobie Zagłębia. Chciałbym jeszcze kiedyś zobaczyć mój zespół w ekstraklasie - kończy Czesław Uznański.

  • Podziel się tą informacją:
Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać własny komentarz

Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.




Fotogalerie
Najnowsze galerie
Zobacz więcej
Wideo
Najnowsze filmy
Zobacz więcej
Bramki, asysty, kartki

II LIGA

BRAMKI:
13 -
Kamil Biliński
8 - Bartosz Snopczyński
6 - Emmanuel Agbor
3 - Andrzej Niewulis, Bartłomiej Wasiluk
2 - Bartosz Boruń, Ołeksij Bykow, Grzegorz Janiszewski, Roko Kurtović, Joel Valencia,
1 - Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Miłosz Pawlusiński, Deniss Rakels, Artem Suchoćkyj,

ASYSTY:
6 -
Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 -
Emmanuel Agbor
4 - Bartosz Boruń
3 - Bartosz Chęciński, Andrzej Niewulis, Deniss Rakels
2 - Miguel Acosta, Kamil Biliński, Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Artem Suchoćkyj, Łukasz Uchnast
1 - Roko Kurtović,  Miłosz Pawlusiński,  Bartosz Snopczyński, Bartłomiej Wasiluk, Bartosz Zawojski

ŻÓŁTE KARTKI:
12 -
Emmanuel Agbor, Bartłomiej Wasiluk (7 w Resovii)
7 - Grzegorz Janiszewski
6 - Bartosz Chęciński,  Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 - Roko Kurtović,  Piotr Marciniec,  Artem Suchoćkyj,
4 - Bartosz Boruń, Patryk Mularczyk, Andrzej Niewulis, Kacper Siuta, Bartosz Zawojski
3 - Kamil Biliński, Mateusz Duda, Piotr Mielczarek, Miłosz Pawlusiński, , Łukasz Uchnast,
2 - Miguel Acosta, Ołeksij Bykow, Deniss Rakels (1 w Hutniku),
1 - Antoni Kulawiak

CZERWONE KARTKI:
2 -
Emmanuel Agbor (za dwie żółte)
1
- Roko Kurtović

REZERWY - V LIGA

BRAMKI:
16
- Kacper Wołowiec
13 - Michał Barć
7 - Piotr Płuciennik, Kacper Tobiczyk
6 - Piotr Wojdas
5 - Szymon Celej
4 - Igor Gaszewski, Tomasz Mędrala, Kacper Mironowicz, Bartosz Paszczela, samobójcze
3 - Łukasz Uchnast
2 - Dominik Blecharczyk, Igor Dziedzic, Antoni Kulawiak, Maksym Niemiec, Paweł Szostek, Kamil Szlachta,  Filip Wołodkiewicz
1 - Mateusz Duda, Maciej Figura, Wojciech Górkiewicz, Dawid Ryndak, Mikołaj Staniak, Maciej Wybański

REZERWY - PUCHAR POLSKI
5
- Kacper Wołowiec
3
- Michał Barć, Wojciech Górkiewicz
2 - Antoni Kulawiak
1 - Maciej Figura, Łukasz Matusiak, Tomasz Mędrala, Piotr Płuciennik, Kamil Szlachta, Kacper Tobiczyk, Piotr Wojdas, Maciej Wybański

Marek Fabry

 

Rozkład jazdy kibica 2025-07-26Sokół Kleczew - Zagłębie Sosnowiec
© 1998 - 2025 100% Zagłębie Sosnowiec. All rights reserved. Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec jest niezależnym serwisem informacyjnym o klubie piłkarskim Zagłębie Sosnowiec, prowadzonym przez kibiców Zagłębia. Herb Zagłębia oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych, są chronione prawem i zastrzeżone przez ich właścicieli. Redakcja | Mapa strony