Czystego sumienia nie ma nikt z nas. Apeluję do ludzi związanych z piłką nożną - id¼cie do prokuratury i przyznajcie się. Wykorzystajcie abolicję, bo po 28 lutego policja zapuka do waszych drzwi - mówi "Gazecie Wyborczej" Marcin Lachowski, jeden z piłkarzy zamieszanych w aferę korupcyjną.
Gracz Zagłębia Sosnowiec jest zawieszony przez PZPN od czasu zatrzymania przez policję w połowie sierpnia. Zarzuty dotyczą wręczania sędziom łapówek za ustawienie wyniku meczu.
Lachowski czeka na czwartkowe posiedzenie Wydziału Dyscypliny, które może przywrócić go do gry. Tydzień temu WD zezwolił na powrót na boisko byłym zawodnikom sosnowieckiego klubu Mariuszowi Ujkowi (dziś GKS Bełchatów) i £ukaszowi Antczakowi (KS Myszków), którzy mieli podobne zarzuty. Obaj opowiedzieli o korupcji wrocławskim prokuratorom i pomogli w wyjaśnieniu sprawy. To samo zrobił 25-letni Lachowski, ale abolicja PZPN go nie objęła, bo związek nie otrzymał dokumentów z prokuratury w Bydgoszczy, która zajmuje się sprawą przekupienia piłkarzy Zawiszy SA w poprzednim sezonie.
Wojciech Todur: Czuje się Pan trochę jak junior przed pierwszym meczem o ligowe punkty?
Marcin Lachowski: Coś w tym jest, ale to już na pewno nie to samo. Mam 25 lat, jakieś tam doświadczenie. Patrzę na życie inaczej niż młody chłopak. Mówię sobie, że wracam - że wrócę! - jak po długiej kontuzji. Mam obawy, jak będę zachowywał się na boisku, czy wytrzyma organizm, czy wytrzyma głowa i wreszcie, jak przyjmą mnie kibice.
Był taki moment, że myślał Pan, że już nigdy nie zagra w piłkę?
- Takiego rozwiązania w ogóle nie brałem pod uwagę. Nawet, gdy w PZPN-ie nikt jeszcze nie mówił o abolicji. Kilka tygodni temu spotkałem się z "Antkiem", nie rozmawialiśmy o tym, co będziemy robić po zakończeniu kariery, tylko kiedy wrócimy!
Skąd ten optymizm? Gdyby nie abolicja, mogliście być zawieszeni do momentu zakończenia postępowania, a to przecież może trwać pięć lat i dłużej.
- Nie jestem prawnikiem, ale wiem, że pewną sprawę można wyłączyć z głównego nurtu śledztwa. Czytałem na łamach "Gazety", że działacze PZPN-u nie dają mi wielkich szans na powrót na boisko. Nie do końca się tym przejmowałem. To ja byłem przesłuchiwany, to ja słyszałem zarzuty. Nie popełniłem żadnego wielkiego przestępstwa. Możecie mi wierzyć albo nie, ale to są drobne sprawy.
Czy to najtrudniejsze doświadczenie w Pana dorosłym życiu?
- Na pewno. Ludzi dotykają różne tragedie, katastrofy, ja trafiłem do aresztu. To nic miłego. Niewielu piłkarzy przeżyło to, co ja, o niewielu było też tak głośno i to w negatywnym kontekście. Ja się cieszę, że w końcu wzięto się za korupcję, bo to choroba, która toczy piłkę od dawna. Odkąd gram i pamiętam, to zawsze o niej słyszałem. Nie zawsze dotyczyła bezpośrednio mnie i mojej drużyny, ale czaiła się gdzieś obok. Nie jestem świętym człowiekiem i nigdy nim nie byłem. Wokół siebie dostrzegam jednak wielu obłudników, o których wiem, że maczali w tym procederze palce, a teraz silą się i kreują na moralne autorytety. Tacy ludzie nie mają prawa mnie oceniać! Ich słowa to dla mnie bełkot.
Stracił Pan przyjaciół?
- Zdarzyło się, ale nie teraz, tylko w przeszłości. Moje życie prywatne za wiele się nie zmieniło. Zainwestowałem w pewien biznes na wypadek, gdyby przerwa w graniu trwała zbyt długo. Moi znajomi traktują mnie tak jak wcześniej. Niektórzy, ci co nie interesują się piłką, w ogóle nie wiedzą co mnie spotkało.
A rodzina?
- To jest problem. Rodzice, a szczególnie mama, bardzo to przeżyła. Babci w ogóle oszczędziliśmy złych informacji. Dla niej nie gram, bo jestem kontuzjowany.
Co było najgorsze?
- Moje zdjęcia i teksty w niektórych gazetach. W "Fakcie" zrobili ze mnie "uśmiechniętego przestępcę". To zdjęcie zrobiono mi, gdy wyszedłem z aresztu i zobaczyłem, że tuż obok stoją moja mama i najlepszy kolega. On rzucił coś do śmiechu, ja zażartowałem. I poszło...
Po wyjściu z aresztu Mariusz Ujek rozmawiał z dziennikarzami długo i chętnie. Pan się przed tym bronił. Dlaczego?
- Nie chciałem komentować niczego na gorąco. Znam siebie. Wiem, że mam czasami problemy, żeby zapanować nad tym co mówię, a ta sprawa wymagała rozsądku i spokoju. Nie chciałem powiedzieć nawet o jedno słowo za dużo. Wolałem milczeć.
Kiedy się Pan zorientował, że w areszcie są obok Pana Mariusz Ujek i £ukasz Antczak?
- Szybko. W trakcie zadawanych pytań. Gdy wyszedłem od prokuratora okazało się, że się nie pomyliłem.
Jak wyglądało samo zatrzymanie i pobyt w areszcie?
- Spokój i kultura. Żadnego wyciągania z domu w krótkich spodenkach. Rozmowa była szczera z przerwą na kawę. Żadnych specjalnych technik wobec mnie nie stosowano. Nie miałem zamiaru niczego ukrywać. To nie miało sensu, bo to są zbyt błahe sprawy. Przez ukrywanie prawdy mogłem sobie tylko zaszkodzić. Teraz to może i zabrzmi jak dorabianie ideologii, ale naprawdę czułem się ¼le z tym, o czym wiedziałem. Poczułem ulgę, że wreszcie mogę się od tego odciąć, wyczyścić i nie wracać.
Teraz ma Pan czyste sumienie?
- Nie oszukujmy się. Czystego sumienia nie ma nikt z nas. Apeluję do ludzi związanych z piłką nożną - id¼cie do prokuratury i przyznajcie się. Wykorzystajcie fakt, że działa abolicja, bo po 28 lutego policja sama zapuka do waszych drzwi. Jestem tego pewny.
Denerwuje Pana, gdy czyta Pan o sobie jako o Marcinie L.?
- Nawet do końca nie wiem, dlaczego dziennikarze tak robią. Bo mam postawione zarzuty? Tak? No nieważne... Gazety nie są jednak konsekwentne, bo raz czytam o Mariuszu U., a na drugi dzień o Mariuszu Ujku. Śmieszy mnie to skracanie nazwiska, bo kto ma wiedzieć, to i tak wie o kogo chodzi. Co ciekawe, łapię się na tym, że co raz częściej myślę o sobie "ja - Marcin L.".
Bardzo chciał Pan wrócić na boisko podczas ostatniego spotkania Zagłębia w Opolu. Dlaczego akurat tam? Pochodzi Pan z Opolszczyzny, ale moim zdaniem nie cieszy się Pan tam wielką sympatią fanów?
- Tu już nie chodzi o miejsce, ja po prostu chcę wrócić i tyle. Nie jest miło, gdy kibice z tobą "jadą", ale cóż, takie jest życie piłkarza. Zresztą doping kibiców z Sosnowca był tak głośny, że zagłuszyli miejscowych.
Nie boi się Pan tłumu. Gdyby ktoś do nas podszedł i zaczął Pana obrażać?
- Mnie wielu ludzi poznaje. Podchodzą i pytają...
A jeżeli są chamscy?
- Ja też mogę być. Chyba mogę się bronić?!
Zmienia Pan menedżera, zmienia mieszkanie. Czy to znak, że zmieni Pan też i klub?
- Nie wiem, co się wydarzy. Nie chcę na siłę odchodzić z Zagłębia, chcę pomóc tej drużynie wywalczyć awans, a potem wygrywać w ekstraklasie. Nie interesuje mnie transfer do zespołu ligowego średniaka.
To dlaczego przeprowadził się Pan do Katowic. Sąsiedzi nie dawali żyć?
- To nie tak. Decyzja o przeprowadzce zapadła wcześniej. Szukałem czegoś większego. Moment aresztowania przyspieszył tę decyzję. Sąsiedzi nadal byli mili, ale każdy chciał wiedzieć, jak to naprawdę było.
Dziś miał Pan pojechać na testy do beniaminka drugiej ligi szwedzkiej.
- Zrezygnowałem. Wszystko było załatwiane trochę na wariackich papierach. Czekam na odwieszenie, czekam na paszport.... Za dużo tych problemów. Kluczowe decyzje będę podejmował w grudniu.
Zagłębie wygrywa ostatnio mecz za meczem. Może być ciężko wskoczyć do podstawowego składu?
- A dlaczego ma być ciężko? Jestem zdrowy, ostatnio trenuję po dwa razy dziennie. Myślę, że jestem w formie. Cieszę się na współpracę z trenerem Dworczykiem. Dużo z nim rozmawiam. Wie, że najlepiej czuję się w ataku. Przychodziłem do Zagłębia jako napastnik, ale szybko zostałem przesunięty do środka pola, a potem zostałem klasycznym defensywnym pomocnikiem. Liczę, że teraz znowu będę strzelał bramki.
Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
II LIGA
BRAMKI:
13 - Kamil Biliński
8 - Bartosz Snopczyński
6 - Emmanuel Agbor
3 - Andrzej Niewulis, Bartłomiej Wasiluk
2 - Bartosz Boruń, Ołeksij Bykow, Grzegorz Janiszewski, Roko Kurtović, Joel Valencia,
1 - Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Miłosz Pawlusiński, Deniss Rakels, Artem Suchoćkyj,
ASYSTY:
6 - Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 - Emmanuel Agbor
4 - Bartosz Boruń
3 - Bartosz Chęciński, Andrzej Niewulis, Deniss Rakels
2 - Miguel Acosta, Kamil Biliński, Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Artem Suchoćkyj, Łukasz Uchnast
1 - Roko Kurtović, Miłosz Pawlusiński, Bartosz Snopczyński, Bartłomiej Wasiluk, Bartosz Zawojski
ŻÓŁTE KARTKI:
12 - Emmanuel Agbor, Bartłomiej Wasiluk (7 w Resovii)
7 - Grzegorz Janiszewski
6 - Bartosz Chęciński, Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 - Roko Kurtović, Piotr Marciniec, Artem Suchoćkyj,
4 - Bartosz Boruń, Patryk Mularczyk, Andrzej Niewulis, Kacper Siuta, Bartosz Zawojski
3 - Kamil Biliński, Mateusz Duda, Piotr Mielczarek, Miłosz Pawlusiński, , Łukasz Uchnast,
2 - Miguel Acosta, Ołeksij Bykow, Deniss Rakels (1 w Hutniku),
1 - Antoni Kulawiak
CZERWONE KARTKI:
2 - Emmanuel Agbor (za dwie żółte)
1 - Roko Kurtović
REZERWY - V LIGA
BRAMKI:
16 - Kacper Wołowiec
13 - Michał Barć
7 - Piotr Płuciennik, Kacper Tobiczyk
6 - Piotr Wojdas
5 - Szymon Celej
4 - Igor Gaszewski, Tomasz Mędrala, Kacper Mironowicz, Bartosz Paszczela, samobójcze
3 - Łukasz Uchnast
2 - Dominik Blecharczyk, Igor Dziedzic, Antoni Kulawiak, Maksym Niemiec, Paweł Szostek, Kamil Szlachta, Filip Wołodkiewicz
1 - Mateusz Duda, Maciej Figura, Wojciech Górkiewicz, Dawid Ryndak, Mikołaj Staniak, Maciej Wybański
REZERWY - PUCHAR POLSKI
5 - Kacper Wołowiec
3 - Michał Barć, Wojciech Górkiewicz
2 - Antoni Kulawiak
1 - Maciej Figura, Łukasz Matusiak, Tomasz Mędrala, Piotr Płuciennik, Kamil Szlachta, Kacper Tobiczyk, Piotr Wojdas, Maciej Wybański
Zaloguj się aby dodać własny komentarz