Wojciech Łobodziński:
- Tak krótko podsumować ten mecz mógłbym słowami, że mieliśmy radość z bronienia. Wiedzieliśmy przed meczem, że będziemy momenty, w których będziemy nisko bronić. Bardzo nie lubię tego robić, ale po pierwszych 25 minutach w intensywnym pressingu przyszedł lekki kryzys, ale tego się spodziewaliśmy. Liczyliśmy na to, że w tych pierwszych 25 minutach zdobędziemy bramkę i będzie nam łatwiej się bronić, ale tak się nie stało. Przecierpieliśmy 15 minut, chociaż nie lubię tego słowa i powiedziałem o tym piłkarzom, bo na boisku nie ma prawa nikt cierpieć.

- Tej jakości z naszej strony było dużo. Plan jeśli chodzi o ofensywę był bardzo dobry. Zmiany centrum gry, dużo wejść w pole karne, dużo sytuacji w drugiej połowie. Stały fragment ćwiczony otworzył nam trochę ten mecz i sytuacji w drugiej połowie było więcej, więc zasłużenie wygraliśmy. Teraz tylko regeneracja i za trzy dni gramy kolejny mecz.

- Z wielu aspektów wynikało to, że Zagłębie tak dobrze wyglądało po 60. minucie. Po pierwsze wynik, a po drugie zrobiliśmy aż pięć zmian, więc szybciej daliśmy taki bodziec i nie ultraofensywny, ale zabezpieczający. Zmieniliśmy strukturę bronienia, przeszliśmy na 4-4-2 i to nam dało szansę na więcej odbiorów i fazy przejściowe. Tych sytuacji tworzyliśmy sporo. Drużyna coraz lepiej wygląda fizycznie i to mnie cieszy. Ostatnie 15 minut pierwszej połowy było problemem, ale potem nas "puściło" i biegaliśmy do kontr bardzo dobrze.

- Powtarzałem piłkarzom, że najlepsze mecze w swojej karierze grałem, gdy grałem co trzy dni i oni są na to przygotowani. W zmianach bardziej chodziło mi o sprawy strategiczne niż personalne - o to z jakim przeciwnikiem zagramy i kto może w tym meczu zagrać.

- Od początku idziemy po wszystko i ja swojego grania, swojego DNA nie mam zamiaru zmienić. Kiedyś się na tym łapałem i teraz też się czasami łapię, że idę za mocno ofensywnie, ale tak musimy grać u siebie. Chcę jeszcze bardziej obudzić kibiców. To było moje trzecie zwycięstwo, a może przy czwartym i piątym jeszcze bardziej ruszymy kibiców. To nasz plan na najbliższe tygodnie.

Tomasz Pawliczak (trener Podbeskidzia):
- Gratulacje dla Zagłębia za zwycięstwo. Byli dziś o wiele bardziej konkretni od nas. Oddali dwa razy więcej strzałów. Nam w trzeciej tercji boiska zabrakło strzałów. Na początku po odbiorze wysokim mieliśmy sytuację Maćka Górskiego, ale bramki nie strzeliliśmy. Przy rzucie rożnym nie upilnowaliśmy Mateusza Matrasa. W drugiej połowie za dużo chcieliśmy w budowaniu wejść w pole karne zamiast więcej razy uderzać i mecz zakończył się naszą porażką.