Po serii trzech ligowych spotkań bez porażki, Zagłębie wraca dziś z Kielc na tarczy. Sosnowiczanom jeszcze nigdy nie udało się zdobyć punktu w wyjazdowym meczu z Koroną i ta niechlubna seria potrwa przynajmniej do przyszłego sezonu. Dzisiejszej porażki w Kielcach szkoda tym bardziej, że Zagłębie wcale nie grało źle. Na pewno grę sosnowiczan oglądało się dużo lepiej niż w środę w Niepołomicach, ale nie przełożyło się to na zdobycz punktową.

Trener Artur Skowronek dokonał w składzie czterech roszad w porównaniu do spotkania z Puszczą. Jedna z nich była wymuszona pauzą za osiem żółtych kartek, którą musiał odcierpieć Dominik Jończy. Z meczowej dwudziestki wypadło także dwóch wahadłowych - Filip Borowski i Dawid Gojny, a na ławce rezerwowych usiadł Wojciech Szumilas. Absencja Borowskiego wymusiła wstawienie do środka obrony nie Lukáša Ďuriški, tylko młodzieżowca Wojciecha Kamińskiego, a na wahadłach zagrali Dawid Ryndak i Quentin Seedorf. W środku pomocy Wojciecha Szumilasa zastąpił Michał Masłowski, który po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł od pierwszej minuty.

W pierwszych minutach spotkania lepiej radziła sobie Korona. Sporo problemów na prawej stronie miał Dawid Ryndak, któremu ciężko było sobie poradzić z Dawidem Błanikiem i Roberto Corralem i to właśnie Błanik jako pierwszy mógł zaskoczyć Michała Gliwę, gdyby tylko celniej uderzył w 7. minucie zza pola karnego. Między 12. a 16. minutą dwukrotnie niecelnie strzelał Adam Frączczak, a potem Zagłębie się już otrząsnęło i zaczęło grać odważniej.

W 18. minucie Mario Zebić sfaulował Szymona Pawłowskiego przed polem karnym. Pod nieobecność Dawida Gojnego i Wojciecha Szumilasa za wszystkie stałe fragmenty gry odpowiedzialny dziś był Michał Masłowski i to właśnie po rozegranym przez niego rzucie wolnym Szymon Pawłowski oddał pierwszy celny strzał w meczu. Konrad Forenc sparował futbolówkę.

Korona pierwszym celnym strzałem odpowiedziała trzy minuty później, ale Michał Gliwa nie miał kłopotów ze złapaniem futbolówki po uderzeniu Dawida Błanika, a w 24. minucie naszego golkipera sprawdził strzałem z 25 metrów Filipe Oliveira. Druga część pierwszej połowy meczu stała pod znakiem przewagi Zagłębia. W 31. minucie gra została na chwilę przerwana, bo kibice Korony zasypali pole karne serpentynami, a potem defensywa gospodarzy chyba na chwilę się zdrzemnęła, bo popełniła spory błąd przy wyprowadzeniu piłki, ale nie skorzystał z niego Szymon Sobczak, który posłał piłkę nad poprzeczką.

W 42. minucie Vedran Dalić z własnej połowy zagrał długą piłkę do Szymona Sobczaka, który przyjął futbolówke i odegrał do Szymona Pawłowskiego, a ten strzelił niecelnie prawą nogą z około 18 metrów. Tej akcji można żałować, bo dałoby się z niej wycisnąć o wiele więcej. Minutę później po podaniu Szymona Pawłowskiego fatalnie skiksował Patryk Bryła, ale nawet gdyby piłka wpadła do siatki, to gol nie zostałby uznany, bo arbiter z opóźnieniem odgwizdał faul "Bryłki" na Mario Zebiciu.

Dobrą postawę Zagłębia mogliśmy obserwować także w pierwszych minutach drugiej połowy. Sosnowiczanie na tyle zdominowali Koronę, że miejscowi kibice zaczęli się denerwować i z ich sektora dało się słyszeć "Kurwa mać, Korona grać". W ciągu sześciu minut sosnowiczanie mieli aż cztery rzuty rożne. Niestety, po jednym z nich ucierpiał Vedran Dalić i szybko został zastąpiony przez Lukáša Ďuriškę. Wprowadzony na boisko Słowak nie popisał się w 55. minucie, gdy po dośrodkowaniu Jacka Podgórskiego z prawej strony boiska nie upilnował Jewgienija Szykawki i rezerwowy Korony strzałem głową z około 7 metrów dał swojemu zespołowi prowadzenie.

Po bramce straconej w okresie gry, w którym Zagłębie miało przewagę, z naszego zespołu trochę uszło powietrze, a Korona z tego skorzystała i w 67. minucie objęła dwubramkowe prowadzenie. Błąd popełnił Mateusz Bodzioch, który łatwo stracił piłkę na rzecz Jacka Podgórskiego, a ten z prawego skrzydła dograł na 16. metr do Filipe Oliveiry. Portugalczyk oddał precyzyjny strzał lewą nogą i Michał Gliwa po raz drugi wyciągał piłkę z siatki.

Artur Skowronek w 71. minucie zareagował potrójną zmianą, wymieniając całą przednią formację Zagłębia - Vamara Sanogo wszedł za Szymona Sobczaka, Wojciech Szumilas za Szymona Pawłowskiego, a Maksymilian Banaszewski za Patryka Bryłę. Efekt przyszedł szybko. Szarżującego Quentina Seedorfa sfaulował Filipe Oliveira. Do piłki ustawionej około 25 metrów od bramki podbiegł Wojciech Szumilas i oddał strzał lewą nogą. Konrad Forenc nie popisał się przy interwencji (może spodziewał się dośrodkowania, a nie strzału?) i piłka wpadła do bramki. Dla sosnowiczan był to dopiero drugi w historii gol strzelony Koronie na wyjeździe.

Trener Zagłębia w końcówce meczu wprowadził na boisko obchodzącego dzisiaj 21. urodziny Mateusza Popczyka i zmienił ustawienie. Młody napastnik Zagłębia dwa razy odnalazł się w polu karnym, ale za pierwszym razem zablokował go Piotr Malarczyk, a w 90. minucie po dośrodkowaniu Wojciecha Szumilasa strzelił głową obok bramki. W doliczonym czasie gry nawet Michał Gliwa pobiegł w pole karne Korony, ale do trzech obronionych rzutów karnych nie był w stanie dołożyć pierwszego gola i Zagłębie nie wywalczyło w Kielcach nawet jednego punktu.

Korona Kielce - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:0)
1:0 Jewgienij Szykawka 55'
2:0 Filipe Oliveira 67'
2:1 Wojciech Szumilas 74'

Korona: 1. Konrad Forenc - 23. Adrian Danek, 4. Piotr Malarczyk, 95. Mario Zebić, 3. Roberto Corral (68, 25. Grzegorz Szymusik) - 6. Jacek Podgórski (68, 7. Jakub Łukowski), 26. Oskar Sewerzyński, 24. Filipe Oliveira, 16. Dalibor Takáč (46, 99. Jewgienij Szykawka), 17. Dawid Błanik (82, 90. Kyryło Petrow) - 9. Adam Frączczak (89, 10. Jacek Kiełb).

Zagłębie: 1. Michał Gliwa - 11. Wojciech Kamiński (81, 80. Mateusz Popczyk), 13. Vedran Dalić (49, 18. Lukáš Ďuriška), 44. Mateusz Bodzioch - 16. Dawid Ryndak, 26. Michał Masłowski, 6. João Oliveira, 22. Quentin Seedorf - 7. Patryk Bryła (71, 10. Maksymilian Banaszewski), 9. Szymon Sobczak (71, 72. Vamara Sanogo), 8. Szymon Pawłowski (71, 96. Wojciech Szumilas)

żółte kartki: Frączczak, Malarczyk - Masłowski, Kamiński.

sędziował: Damian Kos (Gdańsk).