Facebook youtube rss Hokej Koszykówka
Nie masz konta? zarejestruj sie!    Przypomnij hasło
Aktualności
To był rok...2021 (część II) Paulina Skóra, 2021-12-18, 15:34

W drugiej części podsumowania 2021 roku zajmujemy się wydarzeniami, które miały miejsce w marcu oraz w kwietniu.
To był rok...2021 (część II)

MARZEC

Marzec zaczął się od meczu z dobrze znanym rywalem – GKS-em Tychy, prowadzonym przez Artura Derbina.

„Jestem przekonany, że Zagłębie poradzi sobie w tej walce o utrzymanie, a w najbliższym czasie również włączy się do walki o awans do Ekstraklasy. Niebawem będzie w Sosnowcu piękny stadion, jest świetna baza treningowa, więc jest wszystko, co potrzebne do gry w tej najwyższej klasie rozgrywkowej. W Sosnowcu jest także duży potencjał kibicowski, dlatego każdy niecierpliwie czeka na powrót do Ekstraklasy” - powiedział przed tym starciem w rozmowie z naszym serwisem trener tyszan.

Ze względu na koronawirusowe obostrzenia spotkanie to odbyło się bez udziału publiczności, więc kibice Zagłębia w momencie wyjazdu piłkarzy do Tychów stawili się pod Ludowym, aby okazać swoje wsparcie. Były flagi, transparenty, przyśpiewki oraz race… No i wydawało się, że to wsparcie poniesie drużynę do zwycięstwa, bowiem już w 10. minucie meczu Szymon Pawłowski otworzył wynik. Patrik Mišák odebrał wówczas piłkę Oskarowi Paprzyckiemu i zagrał do Szymona Pawłowskiego, który ruszył w stronę tyskiej bramki i następnie ponownie odegrał do Mišáka. Bramkarz gospodarzy zdołał odbić futbolówkę po strzale Słowaka, ale Łukasz Sołowiej wybił piłkę pod nogi Szymona Pawłowskiego, który precyzyjnym uderzeniem prawą nogą strzelił swoją pierwszą bramkę od 20 czerwca 2020. Niestety, w kolejnych minutach to gospodarze coraz bardziej przejmowali inicjatywę, co w 39. minucie zaowocowało wyrównującą bramką. Po niefortunnym zagraniu do tyłu Nikolasa Korzenieckiego, Łukasz Grzeszczyk uprzedził Kacpra Radkowskiego i z pierwszej piłki uruchomił na prawym skrzydle Kacpra Piątka, a ten z kolei ruszył w pole karne sosnowiczan, skorzystał z bierności Dawida Gojnego i zagrał na 5. metr do wbiegającego Bartosza Biela, który pokonał Krystiana Stępniowskiego.

Do przerwy było więc 1:1, a Zagłębie po 45 minutach miało na swoim koncie tylko dwa celne 
strzały — oba w akcji, która zakończyła się bramką. 10 minut po zmianie stron GKS Tychy wyszedł na prowadzenie za sprawą Bartosza Szeligi, który z około 20 metrów przymierzył prawą nogą. Mogło się wydawać, że lewy defensor tyszan dośrodkowuje i tego chyba też spodziewał się Krystian Stępniowski. Tymczasem dochodząca piłka wpadła przy słupku do bramki, a próbujący ją dotknąć Wiktor Żytek jeszcze zmylił naszego bramkarza. Wynik spotkania na 3:1 dla gospodarzy ustalił w 86. minucie Damian Nowak, który po podaniu z własnej połowy przyjął piłkę na klatkę piersiową i od razu ograł Kacpra Radkowskiego. Następnie skierował się w stronę sosnowieckiej bramki i wykorzystując bierność stoperów, zdecydował się na strzał lewą nogą z około 25 metrów, po którym piłka wpadła pod poprzeczkę bramki Krystiana Stępniowskiego.

"Dla mnie to jest nie do przyjęcia na tym poziomie” - powiedział trener Kazimierz Moskal na temat sposobu, w który Zagłębie dopuściło do straty drugiej bramki.

Tydzień później do Sosnowca zawitała Odra Opole, która wykorzystała najsłabsze punkty Zagłębia i łatwo wygrała 2:0. Obie bramki dla gości padły w pierwszym kwadransie drugiej części spotkania i obie były konsekwencją błędów Kacpra Radkowskiego. I pójdziemy śladem trenera Kazimierza Moskala, który na pomeczowej konferencji powiedział: „Myślę, że była to dzisiaj jedna wielka kompromitacja z naszej strony. […] To wszystko, nie powiem więcej ani jednego zdania, bo każde następne zdanie byłoby o jednym zdaniem za dużo”, my też nic więcej nie napiszemy o tym meczu. Warto tylko wspomnieć, że po tym meczu pierwszy raz zameldowaliśmy się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.

W następnej kolejce Zagłębie udało się do Łodzi, aby o punkty powalczyć z tamtejszym ŁKS-em. Po zeszłotygodniowej fatalnej grze chyba nikt nie wiedział, czego można się spodziewać po podopiecznych Moskala. Na szczęście, to spotkanie było lepsze, a przede wszystkim obfitowało w okazje do zdobycia bramki, szczególnie w pierwszych 45 minutach. Najlepszą okazję na strzelenie bramki zmarnował w 32. minucie Szymon Sobczak, który po podaniu Dawida Gojnego znalazł się przed Arkadiuszem Malarzem i strzelił po ziemi w nogi łódzkiego golkipera. Po przerwie sosnowiczanie oddali tylko dwa celne strzały, ale mieli także dużo szczęścia, bowiem w 79. minucie po starciu Lukáša Ďuriški z Łukaszem Sekulskim w polu karnym Zagłębia sędzia Artur Aluszyk podyktował rzut karny dla ŁKS-u. Jednak po konsultacji z asystentem decyzja ta została cofnięta. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Ten podział punktów oznaczał przerwanie passy sześciu kolejnych porażek Zagłębia z zespołem z Łodzi, a także pięciu przegranych z rzędu z zespołami prowadzonymi przez Ireneusza Mamrota. Na zwycięstwo nad ŁKS-em czekaliśmy od 9 kwietnia 2005... i doczekaliśmy się kilka miesięcy później. Ale o tym w kolejnych częściach ;)

W 62. minucie meczu w Łodzi Antonio Dominguez sfaulował blisko linii bocznej boiska Mateusza Szweda. Diagnoza była niemal natychmiastowa – złamanie kości strzałkowej oraz około 6 tygodni przerwy w treningach. Jak się później okazało, był to ostatni jego występ w barwach Zagłębia, obecnie „Szwedzik” jest wolnym piłkarzem. W Sosnowcu rozegrał łącznie 42 mecze, w których zdobył 2 bramki oraz zaliczył 7 asyst.


Następnym rywalem Zagłębia w marcu był Stomil Olsztyn. Mecz ten rozpoczął się dla Zagłębia najgorzej, jak tylko się dało. Po 40 sekundach gry były gracz Zagłębia Wojciech Łuczak otrzymał w polu karnym podanie ze środka boiska od Damiana Byrtka i został sfaulowany przez Dawida Ryndaka. Sędzia Damian Sylwestrzak wskazał na "wapno". Do piłki ustawionej na 11 metrze podbiegł Jakub Mosakowski i pokonał Szymona Frankowskiego, który dość niespodziewanie pojawił się w bramce sosnowiczan w miejsce Krystiana Stępniowskiego. Na szczęście, niemal dokładnie pół godziny później Patrik Mišák dośrodkowując z rzutu rożnego, posłał piłkę na głowę João Oliveiry, a Portugalczyk mocno uderzył z około 5 metrów i futbolówka wpadła do bramki po rękach golkipera gości. Tuż po rozpoczęciu drugiej części meczu mieliśmy dokładną kopię tej sytuacji, z tą różnicą, że po przeciwnej stronie boiska. Znów po rogu wykonanym przez Mišáka, Oliveira strzałem głową pokonał golkipera gości.

Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, choć Stomil próbował doprowadzić do wyrównania. Na szczęście świetnie w bramce spisywał się, debiutujący w barwach Zagłębia, Szymon Frankowski. Goście nie zdążyli też wykorzystać gry w przewadze, po czerwonej kartce dla Szymona Sobczaka, którą obejrzał w 88. minucie po brutalnym faulu na Samie van 
Huffelu. Po sześciu meczach bez zwycięstwa Zagłębie wreszcie dopisało do swojego dorobku trzy punkty, co pozwoliło zrównać się w tabeli z GKS-em Bełchatów i wskoczyć "nad kreskę" dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. I to niestety był koniec dobrych informacji, bowiem spadła na nas kolejna poważna kontuzja. W 11. minucie spotkania na nierównej murawie Stadionu Ludowego potknął się i przewrócił Szymon Pawłowski. Efektem było zerwane ścięgno Achillesa. Po tym urazie Pawłowski do gry w pierwszej drużynie Zagłębia wrócił dopiero 12 września, gdy rozegrał pół godziny w przegranym 1:2 spotkaniu z Puszczą Niepołomice.

Dwa dni po tym zwycięstwie na łamach „Gazety Wyborczej” pojawiły się doniesienia na temat ostrej wymiany zdań pomiędzy Łukaszem Matusiakiem a Patrykiem Małeckim po zakończeniu meczu ze Stomilem. W opublikowanym dzień później oficjalnym komunikacie klub poinformował o zawieszeniu piłkarza oraz rozpoczęciu postępowania dyscyplinarnego z powodu naruszenia nietykalności cielesnej oraz kierowania gróźb karalnych pod adresem asystenta Kazimierza Moskala [oświadczenie klubu ws. Małeckiego]. Kilka godzin później za pośrednictwem naszego serwisu Patryk Małecki wystosował własne oświadczenie: „stanowczo zaprzeczam, iż kierowałem groźby karalne lub naruszyłem nietykalność cielesną Łukasza Matusiaka. Zdarzenie miało charakter obustronny i zaczęło się od agresji słownej skierowanej w moją stronę przez Łukasza Matusiaka”. Całe oświadczenie dostępne jest [tutaj].

Dzień po opublikowaniu tych komunikatów na łamach portalu Weszło pojawił się obszerny wywiad z Patrykiem Małeckim, w którym „Mały” opowiedział o konflikcie z Łukaszem Matusiakiem i zaprzeczył, że naruszył jego nietykalność.

„Gdyby Matusiak miał jaja, bo honoru i charakteru to on nie ma, to by sam powiedział, że do niczego takiego nie doszło. Może powiedzieć, że go zwyzywałem ostro i mocno. Bo wiem, że sobie na to zasłużył i wiem, jak jest postrzegany w szatni czy w klubie przez inne osoby. Ale w życiu go nie uderzyłem. Włos mu z głowy nie spadł. Byłem zaskoczony, że ktoś z klubu coś takiego wypuścił do sieci. A ludzie to czytają i sobie wyobrażają, że Małecki bóg wie, co zrobił”. Cały wywiad nadal można przeczytać [tutaj].

KWIECIEŃ

Trochę niejako w cieniu konfliktu na linii Matusiak – Małecki, którym żyła niemal cała piłkarska Polska, Zagłębie przygotowywało się do meczu z Widzewem Łódź. Sosnowiczanie podejmowali najlepszą drużynę rundy wiosennej, która w siedmiu meczach nie doznała ani jednej porażki. Co więcej - łodzianie wygrali trzy ostatnie mecze, a w czterech starciach z rzędu nie stracili bramki i przybliżyli się do strefy barażowej. Powodów do optymizmu nie było więc zbyt dużo, ale końcowy wynik ucieszył każdego.


W 22. minucie po podaniu Macieja Ambrosiewicza Quentin Seedorf skorzystał z błędu Kacpra Gacha, który dał się ośmieszyć w polu karnym niemal przy końcowej linii boiska, a potem wpakował piłkę z ostrego kąta do bramki Jakuba Wrąbla. Golkiper Widzewa nie miał czasu na interwencję przy mocnym strzale pomocnika Zagłębia i po 387 minutach bez straconej bramki musiał wyciągać piłkę z siatki. Trzy minuty po swoim premierowym trafieniu w barwach Zagłębia, Quentin Seedorf, który był bardzo aktywny od początku spotkania, po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Po prostopadłym podaniu João Oliveiry Holender uciekł Kacprowi Gachowi, minął Jakuba Wrąbla i lewą nogą skierował piłkę do pustej bramki. Sosnowiczanie niemal przez całe spotkanie prezentowali bardzo wysoki poziom, co w 57. minucie zostało udokumentowane trzecim golem. Po dośrodkowaniu Patrika Mišáka piłkę poza pole karne wyekspediował Patryk Mucha. Sosnowiczanie pozostali w posiadaniu futbolówki. Mišák zagrał piętą do Dawida Gojnego, który z lewej strony pola karnego dograł na 8. metr, a tam João Oliveira dostawił lewą nogę i zdobył swoją szóstą bramkę w tym sezonie. Spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem 3:0. Warto odnotować, że w 90. minucie na boisku zameldował się Mateusz Popczyk, dla którego był to debiut w barwach Zagłębia.

Następnego dnia wróciliśmy do naszej telenoweli z Matusiakiem i Małeckim w rolach głównych. Tym razem głos zabrał Matusiak i również na łamach Weszło odniósł się do całego wydarzenia i słów piłkarza.

„Powiedziałem, że czy mu się to podoba, czy nie, jestem jego trenerem. I jeśli mu to nie pasuje, to niech zmieni klub. Po tych słowach Patryk mnie odepchnął, zaczął wyzywać, chciał mnie bić. Matko Perdjić go odpychał- powiedział Matusiak i dodał „Patryk nie rozmawiał, zaczął mnie wyzywać: rozjebus, konfitura, frajer, cipa, pedał”. Cały wywiad można przeczytać [tutaj].

Zainteresowanie opinii publicznej tym tematem znowu wzrosło. Zdania na ten temat były podzielone, nie pierwszy raz Patryk Małecki stał się (anty)bohaterem. Wiele osób zwracało jednak uwagę, że asystent Moskala też miał swoje „za uszami”. Gdzie leży prawda? To wiedzą tylko zainteresowani, a ta historia będzie nam jeszcze towarzyszyć przez kolejne miesiące…

W następnej kolejce Fortuna I ligi Zagłębie nie potrafiło zatrzymać rozpędzonej Sandecji Nowy Sącz. Podopieczni Dariusza Dudka rozegrali trzynasty kolejny mecz bez porażki i odnieśli trzecie kolejne zwycięstwo. W 21. minucie po wrzucie piłki z autu Daniel Dziwniel dośrodkował w pole karne, a, były piłkarz Zagłębia, Rubio łatwo poradził sobie z Dawidem Gojnym i strzałem prawą nogą w długi róg z około 10 metrów pokonał Szymona Frankowskiego. Początek drugiej połowy był lepszy w wykonaniu Zagłębia i w 60. minucie zrobiło się 1:1. João Oliveira z lewej strony boiska dośrodkował w pole karne. Tam był Filip Karbowy, który z woleja z około 7 metrów uderzył na bramkę prawą nogą. Interweniujący przed linią bramkową Michal Piter-Bucko niefortunnie trafił w Dawida Pietrzkiewicza i piłka wpadła do siatki, a na konto sądeckiego golkipera trafił gol samobójczy. W następnych minutach sosnowiczanie mogli pójść za ciosem i wyjść na prowadzenie, ale to ostatecznie Sandecja zdobyła bramkę. W 70. minucie Michał Walski w narożniku pola karnego ograł Piotra Polczaka i zagrał do Dawida Błanika, który minął Dawida Gojnego oraz Lukáša Ďuriškę i strzelił lewą nogą z około 6 metrów. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Mateusz Popczyk podał do Gonçalo Gregório, który uciekł Michałowi Walskiemu, znalazł się w polu karnym i zamiast strzelać, próbował jeszcze mijać Dawida Pietrzkiewicza. Niestety, zbyt mocno wypuścił sobie futbolówkę i golkiper Sandecji zdołał obronić strzał Portugalczyka. Ostatecznie Zagłębie wróciło do Sosnowca bez punktów, a chyba ciekawsza niż sam mecz była pomeczowa wypowiedź trenera gospodarzy, Dariusza Dudka, który odniósł się do konfliktu pomiędzy Łukaszem Matusiakiem a Patrykiem Małeckim oraz kulis swojego odejścia z sosnowieckiej drużyny w 2020 roku:

„Wracając pamięcią do Zagłębia, to jest mi po prostu przykro, jak czasami w tym klubie traktuje się ludzi takich jak ja. Jestem smutny, że muszę się z Zagłębiem włóczyć po sądach. Zresztą Zagłębie ostatnio w tym kierunku dosyć mocno idzie, myślę, że Patryk Małecki też nie jest zawodnikiem, który jest łobuzem. To jest zawodnik, z którym trzeba umieć pracować, jest to bardzo dobry piłkarz.”


Tydzień później na Stadion Ludowy zawitał GKS Bełchatów. Mecz ten nie mógł się zacząć lepiej dla naszej drużyny. Dawid Gojny dośrodkował na 5. metr do João Oliveiry, który strzałem głową pod poprzeczkę pokonał Leonida Otczenaszenkę. Dla Portugalczyka była to siódma bramkę w tym sezonie, piąta po strzale głową i trzecia po asyście Dawida Gojnego. Zagłębie już w trzeciej minucie objęło prowadzenie i była to najszybciej strzelona w tym sezonie przez sosnowiczan bramka. Niestety, radość nie trwała długo, ponieważ 12 minut później Oliveira cofnął się do linii obrony, źle przyjął piłkę podaną przez Piotra Polczaka i stracił ją na rzecz Valerijsa Sabali, a następnie tuż przed polem karnym sfaulował Łotysza, który wychodził sam na sam z Szymonem Frankowskim. Decyzja mogła być tylko jedna – czerwona kartka. Grające w osłabieniu Zagłębie dzielnie broniło jednobramkowego prowadzenia aż do 82. minuty, gdy Maciej Ambrosiewicz wdał się w drybling i stracił piłkę na własnej połowie. Przejął ją Waldemar Gancarczyk, który bez problemów przedostał się prawym skrzydłem w pole karne Zagłębia, minął Dawida Gojnego i podał przed bramkę do Macieja Masa, a ten uderzeniem piętą zdobył bramkę dającą remis. Najgorsza drużyna w Fortuna I lidze, która od 13 listopada nie potrafiła wygrać meczu, okazała się zbyt silna dla sosnowiczan.

Dziewięć miesięcy bez jednego dnia. Tyle czasu czekaliśmy na wyjazdowe zwycięstwo Zagłębia. I doczekaliśmy się go 24 kwietnia w Rzeszowie. Jednak początek spotkania nie napawał optymizmem. Już w 10. minucie bramkę na 1:0 dla Resovii zdobył Dawid Kubowicz, którego nie upilnował Nikolas Korzeniecki, a do tego fatalnie zachował się na linii bramkowej Szymon Frankowski. Na szczęście w 32. minucie Nikolas Korzeniecki podał do Macieja Ambrosiewicza, a ten uderzył prawą nogą z około 25 metrów i doprowadził do wyrównania. Wiele wskazywało na to, że mecz może zakończyć się remisem, bo w drugiej połowie spotkania nie oglądaliśmy ani jednego celnego strzału. Aż do 85. minuty. Wtedy to Szymon Frankowski wznowił grę dalekim wykopem. Piłkę na połowie gospodarzy przejął Szymon Sobczak. Ruszył z nią do przodu i odegrał na lewą stronę pola karnego do Patrika Mišáka. Słowak uderzył lewą nogą futbolówkę, która odbiła się od nogi bramkarza i wpadła do bramki. Trzynasty mecz wyjazdowy okazał się szczęśliwy i sosnowiczanie wrócili do domu z trzema punktami pierwszy raz od 25 lipca 2020 roku.

Ostatni kwietniowy mecz to była autostrada z nieba do piekła. W środku tygodnia Zagłębie podejmowało na Stadionie Ludowym Arkę Gdynia i już po 17 minutach było 2:0 po bramkach Patrika Mišák oraz Martima Mai. W 30. minucie gdynianie strzelili kontaktową bramkę, gdy w polu karnym Zagłębia przytomnie zachował się Mateusz Żebrowski i wyłożył piłkę Adamowi Dei, a ten precyzyjnym strzałem lewą nogą w długi róg pokonał Szymona Frankowskiego. Był to pierwszy w tym spotkaniu celny strzał rywali Zagłębia. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy spotkania, sosnowiczanie ponownie powinni byli wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale rzutu karnego podyktowanego za faul na João Oliveirze nie wykorzystał Patrik Mišák. Daniel Kajzer odbił ręką strzał Słowaka z rzutu karnego, a po chwili kapitalnie interweniował nogą przy jego dobitce. W drugiej połowie Zagłębie już nie istniało na boisku. Dominującą stroną była Arka i wydawało się kwestią czasu, kiedy gdynianie doprowadzą do wyrównania. Ta sztuka udała im się w 63. minucie. Po faulu Dawida Gojnego na Fabianie Hiszpańskim sędzia podyktował rzut wolny z okolicy bocznej linii boiska. Prawą nogą dośrodkował Adam Deja, a Michał Marcjanik strzałem głową z około 5 metrów pokonał Szymona Frankowskiego. Zwycięski gol dla Arki padł w 78. minucie. W środku boiska Dawid Gojny sfaulował Fabiana Hiszpańskiego. Do piłki podszedł Adam Deja i zamiast poczekać aż jego koledzy pobiegną w pole karne i dośrodkować piłkę w ich kierunku, spojrzał w stronę bramki Zagłębia i zauważył, że Szymon Frankowski wyszedł przed linię bramkową. Pomocnik Arki zdecydował się więc na bezpośredni strzał na bramkę prawą nogą. Młody bramkarz Zagłębia odprowadził piłkę wzrokiem i nawet nie próbował interweniować, choć wydawało się, że miał szanse na złapanie futbolówki. Był to trzeci celny strzał Arki i trzeci zakończony zdobyciem gola. Wynik nie uległ już zmianie i fatalna porażka Zagłębia stała się faktem, ale zasłużenie Proszę Państwa


  • Podziel się tą informacją:
Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać własny komentarz

Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.




Fotogalerie
Najnowsze galerie
Zobacz więcej
Wideo
Najnowsze filmy
Zobacz więcej
Bramki, asysty, kartki

II LIGA

BRAMKI:
5 -
Jewgienij Szykawka
4 -
Kacper Skóra
2 - 
Linus Rönnberg, Bartosz Snopczyński
1 - 
Emmanuel Agbor, Marcel Broniewski, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Matras, Deniss Rakels, Dawid Szot

ASYSTY:
3 - 
Patryk Gogół, Bartosz Snopczyński
2 - 
Miłosz Pawlusiński, Linus Rönnberg
1 - Emmanuel Agbor, Marcel Broniewski, Bartosz Chęciński, Roko Kurtović, Patryk Mucha,  Deniss Rakels, Kacper Skóra, Dawid Szot, Jewgienij Szykawka

CZERWONE KARTKI:
1 - Emmanuel Agbor, Patryk Gogół, Adrian Gryszkiewicz, Kacper Siuta

ŻÓŁTE KARTKI:
4 - 
Bartosz Chęciński, Dawid Szot, Jewgienij Szykawka
3 - Igor Dziedzic, Linus Rönnberg
2 - Bartosz Boruń, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Matras, Patryk MuchaKacper Skóra
1 - Emmanuel Agbor, Patryk Gogół, Mateusz Kabała, Roko Kurtović, Bartłomiej Wasiluk

REZERWY:

BRAMKI (V LIGA):
13 
- Michał Barć
11 - Kacper Wołowiec
3 - Jan Marcinkowski, Bartosz Paszczela
2 - Milan Bazler, Szymon Krawiec, Aleksander Steczek
1 - Patryk Mucha, Andrzej Niewulis, Piotr Płuciennik, Dawid Ryndak 

BRAMKI (PUCHAR POLSKI):
- Kacper Wołowiec
2 - Kacper Mironowicz, Piotr Płuciennik, Aleksander Steczek
1 - Maciej Figura, Kacper Machnik, Kamil Wawrowski

Rozkład jazdy kibica 2025-11-09, 19:30KKS 1925 Kalisz - Zagłębie Sosnowiec 2025-11-15, 12:45Zagłębie Sosnowiec - Sandecja Nowy Sącz 2025-11-21, 18:00Zagłębie Sosnowiec - Sokół Kleczew
© 1998 - 2025 100% Zagłębie Sosnowiec. All rights reserved. Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec jest niezależnym serwisem informacyjnym o klubie piłkarskim Zagłębie Sosnowiec, prowadzonym przez kibiców Zagłębia. Herb Zagłębia oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych, są chronione prawem i zastrzeżone przez ich właścicieli. Redakcja | Mapa strony