W związku z wymuszoną przerwą w rozgrywaniu meczów przez Zagłębie postanowiliśmy na ten czas wrócić do serii “Wspomnień czar”, którą rozpoczęliśmy podczas wiosennego zawieszenia rozgrywek. Będziemy wracać do meczów, które odbyły się w latach 2000-2019. Dzisiaj pod lupę weźmiemy 3 spotkania z 16 października.

W 2004 roku Zagłębie udało się w podróż do Białegostoku, aby powalczyć o punkty z tamtejszą Jagiellonią, której trenerem był wówczas Adam Nawałka. Nasza drużyna podchodziła do tego meczu, mając nadzieję na przedłużenie trwającej od 3 meczów serii zwycięstw.
Początek tego spotkania należał do Zagłębia, goście przeważali, sprawiając dużo problemów piłkarzom Jagielloni szybko przeprowadzanymi akcjami. W 4. minucie Mariusz Ujek wrzucił piłkę w pole karne Jagiellonii i Marcin Lachowski znalazł się sam przed Andrzejem Olszewskim, który wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Niecałe 20 minut później wydawało się, że nic nie uchroni Jagiellonii przed stratą gola. Przed polem karnym skiksował Robert Kolasa i do piłki ruszył z bramki Olszewski. - Krzyknąłem moja, ale Robert próbował wybić ją gdzieś dalej. Niestety, nie wyszło mu - tłumaczył bramkarz gospodarzy. Piłka trafiła do Przemysława Pitrego, który zagrał ją na prawą stronę. Tam był z kolei Dawid Skrzypek, ale w wybornej sytuacji fatalnie spudłował. – Jestem załamany. Nie wiem, jak mogłem nie trafić do siatki. Mogę tylko przeprosić kolegów, bo mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej – nie mógł dojść do siebie pomocnik Zagłębia. Zawodnicy do 24. minuty meczu byli zagubieni, ale to właśnie wtedy ładnym dryblingiem na prawej stronie boiska popisał się Paweł Sobolewski. – Minąłem rywala. Zobaczyłem w polu karnym Wojtka Kobeszkę oraz Ernesta Konona. Dośrodkowałem – opowiadał ”Sobolek”. Do podania najwyżej wyskoczył Konon i kapitalnym uderzeniem głową pokonał Grzegorza Kurdziela.
Zagłębie do przerwy prezentowało niezły futbol, ale w 43. minucie całkowicie się załamało. Na lewej stronie piłkę rozegrali Sobolewski z Jackiem Chańko. Ten drugi dośrodkował do Dariusza Łatki, który zgrał futbolówkę piersią do Kobeszki, a snajper Jagi nie dał żadnych szans naszemu golkiperowi.
W drugiej połowie na boisku panowała tylko Jagiellonia, która dobijała rywali. Sosnowiczanie wprawdzie próbowali ataków, ale czynili to bez wiary w przełamanie białostockiej defensywy. W 62. minucie Sobolewski dośrodkował z rzutu rożnego, a Kulig skierował piłkę w stronę siatki, do której wbił ją interweniujący Marcin Morawski. Wynik na 4:0 dla Jagielloni ustalił Kobeszko, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strącił piłkę głową, czym zaskoczył Grzegorza Kurdziela. Zagłębie miało kilka okazji do zmniejszenia rozmiarów porażki, jednak najpierw Marcin Lachowski w dogodnej sytuacji nie trafił w światło bramki, a chwilę później jego groźny strzał zza pola karnego wybronił Olszewski.
„Drużyna Jagiellonii zrobiła nam mały śmigus-dyngus, zlała nas totalnie. Aczkolwiek w pierwszej połowie nie ustępowaliśmy rywalom. Stworzyliśmy kilka doskonałych sytuacji strzeleckich, ale nie zakończonych uderzeniem na bramkę. A to drużyna Jagiellonii robiła znakomicie. W drugiej połowie zostaliśmy rozłożeni na łopatkach i już nie podjęliśmy walki. Z trenerskiego punktu widzenia wolę - tak jak kobieta - raz a dobrze, ale następnym razem może będzie lepiej” - podsumował ten mecz trener Zagłębia, Krzysztof Tochel.
Zagłębie: Kurdziel - Rak, Drzymont, Treściński, Łuczywek - Skrzypek Ż, Lachowski, Morawski, Chwalibogowski (12’ Antczak) - Ujek (46’ Malinowski Ż), Pitry (82’ Stemplewski).
W 2015 roku Zagłębie zmierzyło się w wyjazdowym meczu ze Stomilem Olsztyn. Nasza drużyna praktycznie od samego początku przejęło inicjatywę, już w 5. minucie Dawid Ryndak zagrał w kierunku Martina Pribuli, który pewnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Niestety, radość z dobrego wyniku nie potrwała zbyt długo. W 14. minucie głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelał Arkadiusz Czarnecki, a piłka po odbiciu się od poprzeczki pechowo trafiła w Wojciecha Fabisiaka i wpadła do bramki. Trzy minuty później Dawid Szymonowicz zagrał do Rafała Kujawy, który na skraju pola karnego minął Wojciecha Fabisiaka i odegrał piłki do nadbiegającego Szymonowicza, a ten zdobył drugiego gola dla Stomilu. Na szczęście druga połowa spotkania należała już tylko do Zagłębia, a wszystko dzięki wejściu na boisko Michała Fidziukiewicza, który miał udział przy wszystkich trzech bramkach zdobytych przez naszą drużynę. To właśnie po jego podaniu Jakub Arak znalazł się w sytuacji sam na sam i został sfaulowany przez Piotra Skibę. Sebastian Dudek dwa razy podchodził do piłki, bo przy jego pierwszym strzale piłkarze Zagłębia za wcześnie pojawili się w polu karnym. Poprawka była udana i w 50. minucie na tablicy wyników widniało 2:2. Zaledwie 3 minuty później Michał Fidziukiewicz zagrał do Martina Pribuli, a ten strzałem prawą nogą w długi róg pokonał Piotra Skibę. Wynik tego meczu został ustalony w 87. minucie, kiedy to „Fidzi” ponownie podał piłkę Martinowi Pribuli, który zwiódł Arkadiusza Czarneckiego i tym razem uderzył lewą nogą, nie dając szans golkiperowi z Olsztyna. Zwycięstwo ze Stomilem dało Zagłębiu pozycję lidera 1. ligi.
„Dzisiejsze spotkanie było dla nas bardzo trudne. Przeciwnik był bardzo ciężki. Strzeliliśmy pierwszą bramkę, ale potem straciliśmy dwie. W szatni sobie coś powiedzieliśmy i to nam pomogło. Zdobyliśmy trzy bramki na trudnym terenie i jesteśmy bardzo szczęśliwi” - powiedział jeden z bohaterów tego meczu, Martin Pribula.
Zagłębie: Fabisiak – Sierczyński, Sołowiej, Markowski, Udovičić, Ryndak – Matusiak, Dudek (73' Fonfara), Mizgała (46' Fidziukiewicz), Pribula - Arak (85' Szatan)
Rok później Zagłębie podejmowało drużynę Miedzi Legnica. Była to dobra okazja na przerwanie serii trzech meczów bez zwycięstwa i się udało. Podobnie jak rok wcześniej w Olsztynie, bohaterem sosnowiczan został Martin Pribula.
W pierwszej połowie oba zespoły oddały zaledwie po jednym celnym strzale — ze strony Zagłębia w 37. minucie Dawid Ryndak, a ze strony gości trzy minuty później Mariusz Rybicki zagroził bramce Jakuba Szumskiego. Druga część tego meczu też nie należała do najciekawszych, jednak przyniosła ona bramkę dla naszej drużyny. W 60. minucie dwa celne strzały na legnicką bramkę oddał Martin Pribula. Przy pierwszym, po podaniu Tomasza Nowaka, obronną ręką wyszedł Paweł Kapsa, ale zaraz potem Słowak znowu otrzymał od Łukasza Matusiaka piłkę na lewej stronie pola karnego, zwiódł Grzegorza Bartczaka i uderzył w krótki róg. 17 minut później do wyrównania mógł doprowadzić Petteri Forsell, jednak na szczęście piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę sosnowieckiej bramki. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Zagłębia. Było to pierwsze zwycięstwo naszej drużyny pod wodzą Piotra Mandrysza.
„Ja jestem osobą, która nie mówi o problemach, jakie są w zespole. Martin Pribula w ogóle nie trenował do czwartku. W piątek wyszedł się poruszać i udając się do domu, byłem przekonany, że on w tym meczu nie wystąpi. Wczoraj po rozruchu zgłosił gotowość do gry i grał na tyle, na ile zdrowie mu pozwalało. Jestem świadom tego, że takiego urazu nie da się łatwo wyleczyć, bo to jest uraz przywodziciela. Mam nadzieję, że jakoś będziemy go cerować na tyle, że będzie nam pomagał, bo to, że umiejętności indywidualne ma duże, pokazał w tej jednej sytuacji. Przez całe spotkanie gra mu nie wychodziła tak, jak by chciał, ale wiedzieliśmy dlaczego. Ponieważ jest dla nas piłkarzem na obecną chwilę bezcennym, trochę go zmuszamy do grania” - powiedział po tym meczu trener sosnowiczan.
Zagłębie: Szumski – Budek (46' Sierczyński), Najemski, Markowski, Udovičić, Ryndak – Matusiak, Dudek, Nowak (85' Wiktorski), Pribula (63' Bartczak) - Sanogo
Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
II LIGA
BRAMKI:
13 - Kamil Biliński
8 - Bartosz Snopczyński
6 - Emmanuel Agbor
3 - Andrzej Niewulis, Bartłomiej Wasiluk
2 - Bartosz Boruń, Ołeksij Bykow, Grzegorz Janiszewski, Roko Kurtović, Joel Valencia,
1 - Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Miłosz Pawlusiński, Deniss Rakels, Artem Suchoćkyj,
ASYSTY:
6 - Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 - Emmanuel Agbor
4 - Bartosz Boruń
3 - Bartosz Chęciński, Andrzej Niewulis, Deniss Rakels
2 - Miguel Acosta, Kamil Biliński, Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Artem Suchoćkyj, Łukasz Uchnast
1 - Roko Kurtović, Miłosz Pawlusiński, Bartosz Snopczyński, Bartłomiej Wasiluk, Bartosz Zawojski
ŻÓŁTE KARTKI:
12 - Emmanuel Agbor, Bartłomiej Wasiluk (7 w Resovii)
7 - Grzegorz Janiszewski
6 - Bartosz Chęciński, Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 - Roko Kurtović, Piotr Marciniec, Artem Suchoćkyj,
4 - Bartosz Boruń, Patryk Mularczyk, Andrzej Niewulis, Kacper Siuta, Bartosz Zawojski
3 - Kamil Biliński, Mateusz Duda, Piotr Mielczarek, Miłosz Pawlusiński, , Łukasz Uchnast,
2 - Miguel Acosta, Ołeksij Bykow, Deniss Rakels (1 w Hutniku),
1 - Antoni Kulawiak
CZERWONE KARTKI:
2 - Emmanuel Agbor (za dwie żółte)
1 - Roko Kurtović
REZERWY - V LIGA
BRAMKI:
16 - Kacper Wołowiec
13 - Michał Barć
7 - Piotr Płuciennik, Kacper Tobiczyk
6 - Piotr Wojdas
5 - Szymon Celej
4 - Igor Gaszewski, Tomasz Mędrala, Kacper Mironowicz, Bartosz Paszczela, samobójcze
3 - Łukasz Uchnast
2 - Dominik Blecharczyk, Igor Dziedzic, Antoni Kulawiak, Maksym Niemiec, Paweł Szostek, Kamil Szlachta, Filip Wołodkiewicz
1 - Mateusz Duda, Maciej Figura, Wojciech Górkiewicz, Dawid Ryndak, Mikołaj Staniak, Maciej Wybański
REZERWY - PUCHAR POLSKI
5 - Kacper Wołowiec
3 - Michał Barć, Wojciech Górkiewicz
2 - Antoni Kulawiak
1 - Maciej Figura, Łukasz Matusiak, Tomasz Mędrala, Piotr Płuciennik, Kamil Szlachta, Kacper Tobiczyk, Piotr Wojdas, Maciej Wybański
Zaloguj się aby dodać własny komentarz