(Na zdjęciu: widoczny po prawej Michał Góral strzelił zwycięską bramkę w sierpniowym meczu z Miedzią Legnica i był to jak dotąd jego ostatni występ na boisku)

Najlepszy strzelec Zagłębia w obecnym sezonie, Fabian Piasecki nie może zagrać przeciwko swojej byłej drużynie ze względu na zapisy kontraktowe (przy okazji "wyczyści" się z żółtych kartek, bo w kończącym zeszłą rundę meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie). Strzelec zwycięskiej bramki w sierpniowym meczu z Miedzią, Michał Góral, właśnie podczas tamtego spotkania doznał kontuzji i wciąż przechodzi rehabilitację. Innymi nominalnymi napastnikami aż do środy Dariusz Dudek nie dysponował. Jesienią w kadrze byli jeszcze mogący występować w ataku Błażej Radwanek i Stanisław Biłeńkyj, ale bez większego żalu pożegnano tych zawodników.

Zimą próbowano znaleźć nowego napastnika, który nie tylko mógłby zagrać w pierwszym meczu w Legnicy, ale także zwiększyć rywalizację o miejsce w składzie. Dariusz Dudek - niewykluczone, że pod wpływem doświadczeń z Juniorem Torunarighą - całkiem słusznie wyszedł z założenia, że będziemy mieć dobrego napastnika, albo nie będziemy mieć żadnego. Testowano graczy rodem z Afryki (Nathan Kabasele) i Azji (Masato Kudo), jednak obu podziękowano po jednym sparingu. W ostatniej chwili, na trzy dni przed meczem w Legnicy, z Cracovii wypożyczono Hiszpana Rubio.

Jeśli chodzi o transfery, to zimowe okienko było wyjątkowo spokojne w porównaniu z dwoma poprzednimi. Przed rokiem próbowano ratować się za wszelką cenę przed spadkiem z Ekstraklasy i do zespołu przyszło dziesięciu zawodników. Latem doszło do kadrowej rewolucji i trzeba było budować nowy skład na I ligę. Sprowadzono więc aż siedemnastu piłkarzy. Teraz sytuacja klubu nie pozwala na kolejne duże zmiany w składzie i zimą więcej zawodników z Zagłębia odeszło niż do niego dołączyło. W rubryce "przyszli" jest tylko czwórka: Markas Beneta, Miguel Quintais oraz wypożyczeni do końca sezonu Kacper Łopata i Rubio.

Niestety, podobnie jak przed rokiem, także i teraz ze zgrupowania w chorwackim Medulinie z poważną kontuzją wrócił jeden zawodnik. Wtedy był to Bartłomiej Babiarz, a teraz Tomasz Hołota. Według najbardziej optymistycznych rokowań Zagłębie będzie musiało sobie radzić bez niego przez dwa miesiące. O tym, jak ważny jest to dla naszej drużyny piłkarz, świadczy fakt, że od podpisania kontraktu z Zagłębiem, zagrał on we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty.

Trener Dariusz Dudek przed meczem w Legnicy będzie miał problem z zebraniem pełnej meczowej kadry. Żeby w protokole znalazło się dwudziestu zawodników, trzeba będzie sięgnąć po graczy z rezerw lub akademii, którzy w tym sezonie jeszcze nie mieli okazji zagrać w pierwszej drużynie.

Postawa Zagłębia w zimowych sparingach nie daje powodów do zadowolenia. Sosnowiczanie wygrali tylko jedną z dziewięciu gier kontrolnych - w meczu o trzecie miejsce Medulin Cup pokonali Sandecję Nowy Sącz 3:2. Sześć sparingów zakończyło się remisami (w tym zakończony po 70 minutach mecz z bośniackim FK Krupa, którego piłkarze zeszli z boiska przed czasem w proteście przeciwko decyzji sędziego), a w dwóch rywale okazali się lepsi od sosnowiczan.

Testem przed meczem z Miedzią miał być dla Zagłębia sparing z Ruchem Chorzów. Dariusz Dudek wystawił w nim teoretycznie najlepszą jedenastkę, jaką może dysponować w starciu w Legnicy. Niestety, można mieć wiele zastrzeżeń do postawy sosnowiczan w tym spotkaniu i trener ma materiał do przemyślenia, czy aby na pewno taki skład powinien wybiec na boisko w najbliższą sobotę.

W pierwszym składzie na mecz z Ruchem znalazło się aż trzech młodzieżowców, a wśród nich Kacper Łopata, który tworzył duet środkowych obrońców z Piotrem Polczakiem. Po pożegnaniu z Płamenem Kraczunowem (wrócił do Bułgarii i podpisał kontrakt z drugoligowym Łokomotiwem Sofia) obok Polczaka pozostało tylko dwóch stoperów. Obaj to młodzieżowcy i na jednego z nich musi się zdecydować trener. Chyba, że zdecyduje się przesunąć Rafała Grzelaka z lewej strony do środka defensywy, a w jego miejsce wystawić Quentina Seedorfa lub Wojciecha Słomkę.

W środku pola trzeba załatać lukę po Tomaszu Hołocie. W sparingu z Ruchem na tej pozycji, obok Bartłomieja Babiarza, wystawiony był Jakub Sinior. Tutaj zbyt dużego pola manewru nie ma, bo absencja Fabiana Piaseckiego oznacza, że najprawdopodobniej do ataku przesunięty zostanie Szymon Pawłowski, a na "dziesiątce" najlepszy strzelec sosnowiczan w zimowych sparingach Filip Karbowy. Chyba, że szkoleniowiec Zagłębia uzna, że po zaledwie trzech dniach treningów z drużyną gotowy do gry w ataku jest Rubio.

Po nie do końca udanej rundzie jesiennej Miedź zajmuje w tabeli 5. miejsce i traci siedem punktów do miejsca gwarantującego bezpośredni awans do Ekstraklasy. O tym, że taką stratę można odrobić w rundzie wiosennej pokazało przed dwoma laty Zagłębie, które zimową przerwę spędziło własnie z taką stratą do wicelidera, a potem wywalczyło awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy.

W Legnicy chcą w I lidze spędzić tylko jeden sezon i szybko powrócić do Ekstraklasy. Miedź była na rynku transferowym o wiele bardziej aktywna niż Zagłębie. Zimą do drużyny powróciło dwóch Hiszpanów, którzy występowali już w Legnicy w Ekstraklasie (Joan Román i Omar Santana). Z Piasta Gliwice sprowadzono Marcina Pietrowskiego, który w poprzednim sezonie był ważnym graczem w zespole mistrza Polski. Z zespołów Ekstraklasy wypożyczono dwóch młodzieżowców (Adama Chrzanowskiego z Lechii Gdańsk i Kacpra Kostorza z Legii Warszawa), a wystawiony przez Stal Mielec na listę transferową Josip Šoljić szybko znalazł nowego pracodawcę w Legnicy.

Do rundy wiosennej Miedź przygotowywała się na zgrupowaniu w Turcji. W zimowej przerwie legniczanie rozegrali osiem sparingów. Tak jak w przypadku Zagłębia, najczęstszym wynikiem był remis (cztery razy). Dwie gry kontrolne Miedź wygrała i także dwie przegrała. Podobnie jak Zagłębie, na koniec okreu przygotowawczego Miedź rozegrała dwa sparingi w jednym dniu. Teoretycznie lepszy skład zremisował 1:1 z ukraińskim drugoligowcem Inhułciem Petrowe, a teoretycznie druga jedenastka zremisowała 3:3 ze słowackim drugoligowcem Tatranem Liptovský Mikuláš.