(Na zdjęciu: w poprzednim meczu z Wisłą Kraków bramkowy dorobkiem podzielili się Žarko Udovičić, Giorgi Gabedawa i Mateusz Możdżeń. Widoczny na zdjęciu jako czwarty Tomasz Nawotka zaliczył za to asystę)

108 bramek - tyle padło w tym sezonie w meczach z udziałem Zagłębia Sosnowiec. Tyle samo goli zobaczyli kibice, którzy oglądali spotkania Wisły Kraków. Pod względem liczby bramek padających w meczach danych zespołów, Zagłębie i Wisła nie mają sobie równych w Lotto Ekstraklasie. Następna w tej klasyfikacji jest Miedź Legnica (96 goli w spotkaniach rozegranych przez Miedź), a najmniej goli w lidze pada w spotkaniach Cracovii i Śląska Wrocław (po 74 w 31 kolejkach). Średnio w meczach Zagłębia i Wisły pada w tym sezonie 3,48 bramki, a jeśli weźmiemy pod uwagę mecze rozegrane po zimowej przerwie, to średnia wzrasta do 4,18 bramki na mecz w przypadku Wisły oraz 3,55 w przypadku sosnowiczan.

Średnia bramek z bezpośrednich starć sosnowiczan i krakowian w sezonie 2018/2019 wynosi 5,5. Jesienią w Krakowie padł remis 2:2. Zagłębie dwa razy musiało gonić gospodarzy, którym prowadzenie najpierw dał Dawid Kort po rzucie karnym, a potem Jesus Imaz. W obu przypadkach do wyrównania doprowadził Alexandre Cristóvao, dla którego byłyo to jedyne gole w Lotto Ekstraklasie. Przed trzema tygodniami na Stadionie Ludowym padło aż siedem bramek. Zagłębie dwukrotnie prowadziło dwoma golami - szybko zrobiło się 2:0 po trafieniach Žarko Udovičicia i Giorgiego Gabedawy. Kontaktowego gola dla gości strzelił Marko Kolar, a Žarko Udovičić już w drugiej połowie podwyższył na 3:1. Trafienia Łukasza Burligi i Rafała Pietrzaka z rzut karnego doprowadziły do remisu 3:3, a decydującą bramkę z rzutu karnego strzelił Mateusz Możdżeń.

"Biała gwiazda" może pochwalić się najlepszym atakiem w Lotto Ekstraklasie. Wiślacy w tym sezonie zaaplikowali rywalom aż 57 bramek i nawet zespoły walczące o mistrzostwo Polski nie mają tak skutecznej ofensywy. Z kolei sosnowiczanie już od dawna w lidze przewodzą w niechlubnej klasyfikacji na najwięcej straconych bramek. Dawid Kudła, Matko Perdijić i Lukáš Hroššo wpuścili w tym sezonie 65 bramek i raczej nic nie wskazuje na to, aby po ostatniej kolejce sezonu 2018/2019 któryś z ligowych rywali okaże się gorszy od naszego zespołu.

Drużyna Zagłębia w tym sezonie strzeliła przynajmniej jedną bramkę w 24 z 31 meczów, a na zero z tyłu zagrała zaledwie 3 razy, z czego tylko raz u siebie (w meczu 5. kolejki z Pogonią Szczecin). W trzynastu kolejnych spotkaniach na Stadionie Ludowym sosnowiczanie tracili przynajmniej jedną bramkę. Zespół z Krakowa, choć strzelił więcej goli od Zagłębia, trafiał do siatki w mniejszej liczbie spotkań. Podopieczni Macieja Stolarczyka trafiali w 23 z 31 meczów. Czyste konto krakowskiej drużynie udało się zachować 6 razy. Zarówno Zagłębie, jak i Wisła tylko raz w tym sezonie zanotowały bezbramkowy remis - sosnowiczanie w wyjazdowym meczu z Piastem Gliwice w 16. kolejce, a Wisła w inaugurującym sezon spotkaniu z Arką Gdynia.

Rozegrany 3 kwietnia mecz z Wisłą Kraków był jak dotąd ostatnim w tym sezonie zwycięskim spotkaniem Zagłębia. Po triumfie nad "Białą gwiazdą" Zagłębie zrównało się punktami z przedostatnią w tabeli Wisłą Płock i traciło trzy punkty do czternastej w tabeli Arki Gdynia. Niestety, po serii trzech spotkań bez zwycięstwa sosnowiczanie zakopali się na dnie tabeli i tracą sześć punktów do 14. w tabeli Śląska Wrocław. Porażka w Sosnowcu była bolesna dla Wisły. Strata punktów na Stadionie Ludowym kosztowała Wiślaków miejsce w górnej ósemce. W dwóch ostatnich meczach fazy zasadniczej Wisła wywalczyła tylko jeden punkt i znalazła się w grupie spadkowej, gdzie w pierwszym meczu uległa Wiśle Płock 2:3.

Do meczu w Sosnowcu Wisła przystępuje jako dziesiąty zespół w tabeli. Teoretycznie drużyna z Krakowa nie jest jeszcze pewna utrzymania w Lotto Ekstraklasie, ale musiałoby zajść tak wiele niesprzyjających okoliczności, że nawet w przypadku przegrania przez Wisłę wszystkich meczów do końca sezonu, jej spadek jest raczej niemożliwy. Bardziej prawdopodobne wydaje się to, że w końcu do Krakowa dotrze przelew od Vanny Ly niż to, że pięć zespołów wyprzedzi Wisłę w tabeli. Szanse Zagłębia na utrzymanie są znacznie większe niż ryzyko spadku Wisły.

Po raz pierwszy od poprzedniego meczu z Wisłą Kraków nikt w Zagłębiu nie pauzuje za kartki. W Białymstoku brakowało Mateusza Możdżenia, w meczu z Wisłą Płock pauzowali Martin Tóth i Szymon Pawłowski, a w poniedziałek w Legnicy zabrakło Patrika Mraza. W zespole z Krakowa zabraknie natomiast Łukasza Burligi, który w poprzedniej kolejce obejrzał czerwoną kartkę. Dla Zagłębia to dobra wiadomość - po pierwsze zabraknie podstawowego obrońcy Wisły, a po drugie zawodnika, który w tym sezonie strzelał bramki w dwóch meczach przeciwko Zagłębiu. W obu przypadkach miało to miejsce na Stadionie Ludowym - jesienią, gdy Burliga reprezentował Jagiellonię Białystok i wiosną, gdy już grał w klubie z Krakowa.

Nie jest to jedyne osłabienie zespołu z Krakowa. Jak poinformował na przedmeczowej konferencji prasowej trener Maciej Stolarczyk, kontuzję uniemożliwiają występ w Sosnowcu Jakubowi Bartoszowi, Jakubowi Błaszczykowskiemu, Michałowi Buchalikowi, Lukasowi Klemenzowi, Maciejowi Sadlokowi, Marcinowi Wasilewskiemu i Kamilowi Wojtkowskiemu. Absencja Burligi, Sadloka, Wasilewskiego i Klemenza oznacza, że z kadry na mecz z Zagłębie wypada aż czterech piłkarzy grających na środku obrony.

Zagłębie nadal ma o tyle komfortową sytuację, że wszystko jest w nogach piłkarzy. Jeszcze liczy się futbol, a nie czysta matematyka i rozważanie, co musi się stać, żeby nasz klub się utrzymał w lidze. Trzeba po prostu wygrać wszystkie mecze. Tylko albo aż.

Mimo tego, że mecz będzie toczył się już po zachodzie słońca, prognozowana temperatura nie powinna spaść poniżej 15 stopni. Synoptycy nie przewidują na czwartkowy wieczór deszczu, a więc pogoda zdecydowanie sprzyja odwiedzeniu Stadionu Ludowego i dopingowaniu Zagłębia.