Valdas Ivanauskas:

- Gramy teraz z Wisłą Płock, która wygrała mecz w ostatniej kolejce. Zmienili też trenera, to już nie jest ten sam zespół, z którym walczyliśmy jesienią. Płock jest naszym bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie w Ekstraklasie, więc będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Obie drużyny będą grały o pełną pulę. Wisła będzie bardzo zmotywowana. Ale my również tacy będziemy, mimo tej nieszczęśliwej przegranej w Białymstoku. Potrzebujemy wsparcia naszych kibiców, takiego jak w meczu z Wisłą Kraków. Mój zespół zasłużył na wasze wsparcie.

- Mamy kilka kontuzji, głównie są to drobne problemy, z którymi, mam nadzieję, uporamy się do soboty. Nie zagrają Ivanishvili oraz Piotr Polczak. Strata Polczaka jest dla nas bardzo bolesna, dotychczas był on naszym liderem, jeżeli chodzi o obronę. Nie zagra także Martin Tóth, który zawieszony jest za kartki. Myśleliśmy już o składzie na Wisłę, ale decyzję podejmiemy przed spotkaniem. Kilku naszych zawodników może grać na dwóch różnych pozycjach.

- Strata Szymona Pawłowskiego również jest dla nas bardzo bolesna, jest naszym kapitanem, naszym liderem. We wszystkich spotkaniach prezentował bardzo dobrą formę, ale teraz musimy poradzić sobie bez niego. Jesteśmy przygotowani na takie sytuacje. Kontuzje czy kartki to część futbolu. Mamy Tomka Nowaka, który jest bardzo doświadczonym piłkarzem, przez długi czas był liderem tej drużyny. Zagrał 45 minut w Białymstoku, wyglądało to bardzo dobrze. Był to jego pierwszy mecz po kontuzji. Tomek chce wszystko robić nieco za szybko, a po takiej kontuzji najważniejszy jest czas i dobre przygotowanie. Nie jest jeszcze przygotowany na sto procent, jeżeli chodzi o kwestie kondycyjne, ale wierzymy, że może być naszym liderem. Wierzymy, ze z meczu na mecz będzie prezentował się coraz lepiej. Jednak prawda jest taka, że każdy zawodnik może być liderem. Lepiej jest, jeżeli mamy dwóch czy trzech piłkarzy, którzy biorą na siebie ciężar gry.

- Przychodząc tutaj, wiedziałem, że czeka mnie ciężka praca i, że ta sytuacja ligowa nie ulegnie zmianie natychmiast. Problem jest taki, że w październiku nie było okienka transferowego. Nie mówię, że kadra z rundy jesiennej była zła, ale uważam, że gdybyśmy wtedy mieli tych piłkarzy, których mamy teraz, to bylibyśmy obecnie w okolicach piątego miejsca. Bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, zarówno w Chorwacji, jak i tutaj na miejscu. Nasza gra wygląda bardzo dobrze, a wszyscy piłkarze są ogromnie zdeterminowani, aby zostać w Ekstraklasie, tego brakowało jesienią. Jestem bardzo zadowolony z pracy, którą wykonujemy i wierzę, że nie jest jeszcze za późno, aby zmienić naszą sytuację.

- Martin Pribula został zgłoszony do rozgrywek, ale wątpię, że znajdzie się w kadrze na sobotę. Nie jest przygotowany na sto procent. Podczas treningów boi się kontaktu podczas pojedynków. A wiemy wszyscy, że najbliższy mecz będzie bardzo ostry i każdy będzie musiał dać z siebie wszystko.

- Każdy sędzia ocenia sytuacje według swojego przekonania. Tam gdzie trzeba to nie sięgają do VAR-u, a tam, gdzie nie jest potrzebne, to sprawdzają. Jest to asekuracyjne myślenie. Sędziom brakuje pewności i koncentracji, uważają, że, jak mają VAR, to nie muszą być skupieni na grze. Sprawdzają, co chcą, a prawda jest taka, że jak sędzia jest dobry to nie potrzebuje VAR-u. W Lidze Mistrzów wideoweryfikacja używana jest tylko w wyjątkowych sytuacjach, bardzo stykowych. Tam VAR jest tylko małym dodatkiem. W tym sezonie przeciwko Zagłębiu VAR był używany wielokrotnie, te statystyki są wręcz niewiarygodnie. My wszyscy tutaj ciężko pracujemy, a ktoś podcina nam skrzydła. VAR jest potrzebny, ale oczekujemy szacunku do nas, naszej pracy oraz gry.

Tomasz Nawotka:

- W ostatnich spotkaniach pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Szczególnie dobrze czujemy się na własnym boisku, gdzie udało nam się wygrać ten ostatni bardzo ważny mecz z Wisłą Kraków. W tym zwycięstwie bardzo pomogli nam kibice, mam nadzieję, że w tym sobotnim będzie tak samo. Jesteśmy świadomi naszej sytuacji w tabeli, trzy punkty są nam bardzo potrzebne. Z tego miejsca chciałbym zapewnić wszystkich, że nie odpuścimy i nie położymy się na murawie, czekając, co zrobi Wisła czy każda inna drużyna, z którą będziemy grać do końca tego sezonu. Mam nadzieję, że w sobotę trzy punkty zostaną na Ludowym.

- Brak trenera przy linii jest pewną stratą. Osobiście czuję się lepiej, kiedy wiem, że w każdej chwili może mi podpowiedzieć, co mogę zrobić lepiej. Jednak w tym sezonie już musieliśmy sobie radzić bez niego, więc wiemy, jak to funkcjonuje. Asystent trenera bardzo dobrze wywiązał się ze swoich obowiązków. Wiadomo, jest to dla nas osłabienie, ale jesteśmy świadomi tego, co mamy robić na boisku.

- Nasza sytuacja jest lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu, teraz tracimy trzy punkty do przedostatniego miejsca oraz cztery do pozycji, która gwarantuje utrzymanie. Z meczu na mecz wyglądamy coraz lepiej. Jeżeli uda nam się wygrać z Wisłą, a innego scenariusza do siebie nie dopuszczam, to będziemy w dużo lepszej sytuacji. Przed nami gra w grupie spadkowej, każdy zagra z każdym. I tak naprawdę w tych siedmiu meczach wszystko może się zdarzyć. Wszyscy jesteśmy bardzo zmobilizowani i koncentrujemy się tylko na tym, aby wygrać sobotni mecz.

- Zawsze na boisku staram się być sobą i to, że jest obecny VAR i każda sytuacja może być sprawdzona, nie wpływa na mnie w dużym stopniu. Gdyby wszyscy myśleli tylko o tym, że w każdej chwili użyty może zostać VAR, to gra uległaby zmianie. Balibyśmy się kontaktu i za wszelką cenę chcielibyśmy uniknąć przewinienia. Nie można się oszczędzać, bo prawda jest taka, że często dochodzi do spornych sytuacji, właśnie kiedy piłkarze chcą czegoś uniknąć.