Marcin Jaroszewski:

- Witam wszystkich, myślę, że rewolucja kadrowa, którą zrobiliśmy, pokazuje, że nie zamierzamy się poddawać. Jesteśmy to winni sobie, naszym kibicom oraz sponsorom. Nie możemy pozwolić sobie na planowanie przyszłości poza Ekstraklasą. Daliśmy sobie szansę. Chciałem z tego miejsca zainaugurować naszą kampanię „Mission: Impossible". Tymi słowami trener zakończył rundę jesienną. Wiemy, że tak jesteśmy odbierani. Wszyscy już nas skazali na spadek, ja jednak wierzę, że z czasem w tym haśle pojawi się znak zapytania, a w końcu napis ten zniknie całkowicie i pojawi się uśmiech. Za dziesięć lat wszyscy tutaj obecni, ja, trener, zawodnicy nie będziemy pamiętać, ile zarobiliśmy. Chcemy pamiętać to wszystko, co razem zrobiliśmy. Mam nadzieję, że zapamiętamy to, że utrzymaliśmy Ekstraklasę. Jeżeli utrzymamy się w tej lidze, to wierzę, że za rok będziemy dużo silniejsi mentalnie.

- Każdy prezes ma swój pomysł na prowadzenie klubu, na motywowanie zespołu i inne tego typu rzeczy. Obowiązkiem pracownika, piłkarza, jest zrealizowanie celu. Ja nie będę ukrywał, że jeżeli drużyna się utrzyma i zajmie miejsce 14, 13, o ile dobrze pamiętam, to otrzyma całość pieniędzy, które my, jako klub dostaniemy za ten sezon. Oprócz tego dostaną do podziału 500 tysięcy brutto oraz wszelkie premie za zdobyte punkty, które mają zapisane już od dawna. To jest do zrobienia, nie obiecywałbym takich rzeczy, gdybym nie był w stanie ich zorganizować.

- Mieliśmy dużo wątpliwości i wiele godzin dyskutowaliśmy, kiedy trener Ivanauskas poprosił nas o możliwość współpracy z niemieckim trenerem przygotowania motorycznego, Thomasem Klimmeckiem. Baliśmy się, że mocne treningi, które są normą w zachodnich ligach, źle wpłyną na piłkarzy, którzy nie do końca przyzwyczajeni się do takiej pracy. Jednak na podstawie badań, nasz sztab razem z trenerem Klimmeckiem przygotowali optymalny plan przygotowań dopasowany do możliwości poszczególnych zawodników.

- Jeżeli chodzi o Adama Kokoszkę, to wrócił do Sosnowca i rozpocznie treningi z nami. Jeżeli będzie gotowy, to trener z pewnością włączy go do zespołu. Na razie liczymy, że wesprze nas w akcjach promocyjnych.

Valdas Ivanauskas:

- Prezes powiedział już bardzo dużo. W drużynie są nowi zawodnicy, nowe twarze, nowe imiona. Razem z moim sztabem chcę podziękować prezesowi oraz dyrektorowi Robertowi Tomczykowi za dobrą pracę, którą wykonali podczas tej przerwy, kupując tylu bardzo dobrych zawodników. Każdy transfer w tym okienku transferowym był konsultowany z moim sztabem, spełnili wszystkie nasze życzenia. Wiadomo, mieliśmy nieco ograniczone możliwości, ale jestem zadowolony. Cel, który mamy przed sobą chcemy i musimy zrealizować. Zarówno nowi zawodnicy, jak i ci, którzy z nami zostali, doskonale rozumieją sytuację, w której się znajdujemy. Zrobimy wszystko, aby zmienić tę sytuację. Przygotowania do rundy były ciężkie, ale jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i wierzymy, że jesteśmy w stanie osiągnąć nasz cel. Mamy przed sobą siedemnaście meczów, ale w tym momencie ten sobotni jest dla nas najważniejszy. Wierzymy, że przywieziemy z Wrocławia pierwsze punkty.

- Pewny zarys pierwszej jedenastki na mecz ze Śląskiem już mamy, ale zostały nam jeszcze dwa dni, dwa treningi i wszystko może się zmienić.

- Jeżeli chodzi o Tomasza Nowaka czy Martina Pribulę to są oni graczami bardzo doświadczonymi i z pewnością będę ich potrzebował. Jednak nie ma się co śpieszyć, muszą wrócić do zdrowia i formy w odpowiednim tempie, bo jeżeli to przyśpieszymy, to szybko mogą mieć kolejne kontuzje. A tego nie chcemy. Problem miał też Michael Heinloth, jednak jeżeli o niego chodzi, to jest już całkowicie zdrowy, pracuje z nami, ale potrzebuje jeszcze chwilę, aby dobrze się przygotować.

- Trener Klimmeck to świetny specjalista. Znam go od wielu lat. On doskonale wie, jak zająć się zawodnikami, wie, kiedy podkręcić tempo, a kiedy zwolnić. Współpraca z nim bardzo nam pomogła i pomoże w tej rundzie. Nie mieliśmy podczas obozu ani jednej poważnej kontuzji mięśniowej. Taki ktoś był nam potrzebny, nie możemy liczyć na ciągłą współpracę, ale to, co wykonał z naszymi piłkarzami w Chorwacji, jesteśmy w stanie kontynuować sami. Trener przygotowania motorycznego jest od tego, aby przygotować drużynę, a pierwszy trener jest od tego, aby ją prowadzić.Tego nie da się połączyć.

- Co do Kokoszki, to problem nie leży w jego jakości czy umiejętnościach. Chodzi tutaj o przygotowanie mentalne. W przeciwieństwie do zawodników, którzy przyszli, czy tych, którzy zostali z nami, on nie jest gotowy na to, aby realnie powalczyć razem z zespołem o utrzymanie. Po zakończeniu rundy jesiennej rozmawialiśmy z każdym zawodnikiem i uświadamialiśmy im, przed jak ciężkim zadaniem staniemy na wiosnę. To samo robiliśmy z tymi, których chcieliśmy zatrudnić. Kokoszka miał z tym problem, on powinien walczyć już od początku przygotowań do tego sezonu, widocznie tego nie robił. Jednak jeżeli zmieni swoje podejście i będzie w dobrej formie fizycznej, to wróci do pierwszego zespołu. Drzwi dla niego pozostają otwarte.