Korzystając ze zgrupowania w Medulinie, porozmawialiśmy z dwoma zawodnikami, którzy w obecnym okienku transferowym wrócili do Zagłębia Sosnowiec. Mowa tutaj oczywiście o Dawidzie Ryndaku oraz Tomaszu Nawotce.
Dawid, jeszcze nie tak dawno temu miałam okazję gościć w Niepołomicach na meczu pierwszej ligi. Przypuszczałeś, że za kilka miesięcy spotkamy się w tym miejscu i będziemy rozmawiać o Twoim powrocie do Zagłębia?
Ryndak: Szczerze powiedziawszy to sam jestem zaskoczony takim obrotem spraw. Wtedy nic nie zapowiadało mojego powrotu do Sosnowca. Cieszę się jednak, że moja ciężka praca została zauważona przez klub oraz trenera.
W szatni pojawiło się wiele nowych twarzy. Jak na chwilę obecną wygląda atmosfera w drużynie? Zaczynacie się już lepiej dogadywać?
Ryndak: Tak. Mamy oczywiście plan na dłuższy okres, właśnie, jeżeli chodzi o zgrywanie się ze sobą. Ale prawda jest taka, że mamy mało czasu. Zima w Ekstraklasie jest krótsza od tej w pierwszej lidze. Wracamy do gry dość szybko i myślę, że jest to pewne utrudnienie dla trenera. Jednak uważam, że jakość naszych piłkarzy jest na tyle wysoka, że teraz wszystko pójdzie w lepszym kierunku. Jakość daje poczucie pewności siebie, a to jest bardzo ważne. Jakość poszczególnych zawodników wpływa na jakość całej drużyny, tak to już jest, więc ważne jest to, aby mieć graczy, którzy prezentują podobne poziomy. Jest dużo większa rywalizacja, na każdej pozycji mamy dwóch równorzędnych graczy i myślę, że o tym, kto w danym meczu będzie występował, będzie zależeć głównie od detali. Dyspozycja dnia, praca na ostatnim treningu... To nam pomoże, każdy czuje na plecach oddech swojego kolegi, rywala na pozycji, i nie może odpuścić, bo usiądzie na ławce.
Nawotka: W szatni spotkałem się z opiniami, że w poprzedniej rundzie nie potrafiliśmy rozgrywać piłki. Dwa, trzy podania i był aut dla rywala. Teraz jest o wiele większa jakość, te wzmocnienia pomogły i wygląda to dużo lepiej. Być może to był też skutek tego, że mieliśmy wtedy dość wąską kadrę, która dodatkowo była osłabiana kontuzjami czy zawieszeniami. Teraz kadra jest większa i silniejsza. Ciągła rywalizacja jest nam bardzo potrzebna. Ja bardzo lubię rywalizować, to zapewnia mi rozwój. Nigdy nie mogę być pewny miejsca w składzie i to mnie mobilizuje.
Pojawiały się głosy, że niektórym piłkarzom brakowało zaangażowania i woli walki właśnie w tej pierwszej części sezonu. Teraz będzie inaczej?
Nawotka: W pierwszej lidze byliśmy bardzo zgrani, jak był jakiś problem, to siadaliśmy razem w szatni i każdy zabierał głos. Każdy mówił, że jeden za drugiego będzie walczył na boisku. Było zaangażowanie. Wygrywaliśmy mecze, bo byliśmy drużyną, nikt się nie obrażał, że nie gra czy, że ktoś był lepszy. Była jedność i dzięki temu awansowaliśmy. Po tym sukcesie trzeba było się jednak wzmocnić. Przyszło wielu nowych zawodników i to też wpłynęło na szatnię. Mam wrażenie, że trochę było tak, że ci ludzie, którzy zrobili awans, zostali nieco odsunięci od zespołu. Teraz też jest mała rewolucja, ale i ja i Dawid wiemy, że żeby stworzyć drużynę, trzeba się przede wszystkim dogadać. Nie tylko na boisku, ale i poza nim. Żebyśmy mieli ze sobą dobre relacje i żeby to nas połączyło. I wtedy, moim zdaniem, jeden będzie umierał za drugiego.
Co wam pomaga w utrzymaniu dobrej kondycji psychicznej?
Nawotka: Oczywiście wszystko robimy z głową, ale bardzo potrzebna jest integracja. Raz na jakiś czas wychodzimy na obiad, czy na jakieś inne aktywności, jeżeli tylko mamy na to czas.
Teraz jest walka o utrzymanie. Odczuwacie presję? Jak się motywujecie?
Ryndak: Każdy jest świadomy naszej sytuacji. Nie potrzeba dodatkowych bodźców. Zostało siedemnaście meczów, jak nie damy z siebie wszystkiego, to spadniemy z ligi. Jesteśmy czerwoną latarnią, ale moim zdaniem mieliśmy trochę pecha w tej pierwszej części sezonu. Teraz musi być inaczej. Każdy chce grać, każdy chce się pokazać i przede wszystkim wygrywać. Trener po ostatnim sparingu (z Interem Zapresić, przyp. red.) bardzo nas chwalił, mówił, że gra wygląda coraz lepiej. I właśnie te pochwały z jego strony nas nakręcają.
Nawotka: Myślę, że ta presja wystarcza. Nie potrzeba innych sposobów, aby być zmotywowanym. Każdy z nas na treningach daje z siebie wszystko. Nikt nie odstawia nogi.
Mamy w składzie wielu obcokrajowców, niektórzy sądzą, że nie jest to dobre. Jakie to ma znaczenie?
Ryndak: Jeżeli chodzi o graczy zza granicy to wiele osób myśli o nich, jak o osobach, które przyjeżdżają do nas tylko po to, aby odcinać kupony. Tak nie jest. Ekstraklasa jest miejscem, w którym można się wypromować. Przychodząc tutaj myślą o tym, aby zaprezentować się z jak najlepszej strony, co oczywiście przekłada się na grę zespołu. Muszą się zżywać z drużyną i poznawać polskie słownictwo, choćby to podstawowe, aby ułatwić komunikację. Czasem jest śmiesznie, czasem trzeba, że tak powiem, skoczyć sobie do gardeł i wytłumaczyć sobie pewne kwestie. My tutaj jeszcze takich sytuacji nie mieliśmy, mam nadzieję, że każdy wie, po co tu przyszedł.
Jak oceniacie trenera Ivanauskasa?
Ryndak: Bardzo mi się podoba sposób pracy naszego trenera. On sam grał w piłkę i wie, na czym to wszystko polega. Zaskoczyło mnie, że aż tak czuje drużynę. Kiedy jesteśmy już nieco zmęczeni, to od razu to zauważa. Nikt oczywiście nie mówi, że jest ciężko i żeby odpuścił, ale sam czasem widzi, że drużynie brakuje trochę sił i wtedy daje nam nieco odpocząć. Myślę, że trener doskonale pasuje do Zagłębia. Każdy trener ma swoją filozofię i ma swoje upodobania i przekonałem się o tym na własnej skórze w moim ostatnim sezonie przed odejściem z Zagłębia.
Nawotka: Gdy prowadził nas trener Dudek, podchodziliśmy do meczów bardziej taktycznie. Dużo pracowaliśmy w tlenie, a to pomogło nam zrobić awans. Tak naprawdę wybiegaliśmy go. Wydaje mi się, że pierwsza liga jest bardziej siłowa niż Ekstraklasa. Tutaj więcej gra się piłką i teraz skupiamy się na tym, żeby lepiej nią operować.
Dawid, spędziłeś w klubie wiele czasu. Pamiętasz czasy drugiej oraz pierwszej ligi. Jak zmienił się klub przez te wszystkie lata?
Ryndak: W drugiej lidze nie mogliśmy narzekać. Później, gdy graliśmy w pierwszej lidze, też mieliśmy dobre warunki. Nie miałem przyjemności pracować z Dariuszem Dudkiem, ale z opowieści wiem, że pod jego wodzą wszystko się zmieniło. Oczywiście na lepsze. Była dużo wyższa jakość, jeżeli chodzi o przygotowania i całe zaplecze. Mieli wszystko, czego potrzebowali. W drugiej lidze też nie mogliśmy narzekać, ale teraz jest o wiele, wiele lepiej pod tym względem. Ogromne wrażenie robi też nasza baza, nasze boiska treningowe. Takie rzeczy też są bardzo ważne w dążeniu do odniesienia sukcesu. I to pomogło awansować do Ekstraklasy. Jak trenujesz, tak grasz. Nie mamy się czego wstydzić. Przez te wszystkie lata zmieniła się oczywiście także świadomość zawodników, jeżeli chodzi o poprawne przygotowania. To, co robimy na treningach, ale także poza nimi, wpływa później na naszą dyspozycję.
W rundzie jesiennej sezonu 17/18 też w pewnym momencie mieliśmy dużo problemów. Byliśmy w dole tabeli, a jednak udało się z tego wybrnąć i to w najlepszy z możliwych sposobów. Co wtedy pomogło drużynie?
Nawotka: To jest efekt nowej miotły. Przychodzi nowy trener, każdy ma czystą kartę i przeszłość się nie liczy. Każdy walczy, aby zdobyć zaufanie trenera. Gdy w październiku przyszedł trener Ivanauskas to pierwszy mecz z Miedzią był zwycięski. Potem jednak nie było już tak dobrze, ale to, moim zdaniem, jak już wcześniej mówiłem, było spowodowane wąską kadrą.
Tomek, Ty jesteś bardzo uniwersalnym graczem. Na jakiej pozycji najbardziej lubisz grać?
Nawotka: Najlepiej czuję się na skrzydle. W tamtym sezonie grałem na prawej obronie. Tak zdecydował trener, a ja robiłem to dla drużyny. Cieszyłem się, że gram i, że dobrze nam idzie. Teraz też jestem do dyspozycji trenera. Gdziekolwiek mnie nie wystawi, wiem, że dam sobie radę i będę to robił, aby pomóc kolegom.
Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
II LIGA
BRAMKI:
5 - Jewgienij Szykawka
4 - Kacper Skóra
2 - Linus Rönnberg, Bartosz Snopczyński
1 - Emmanuel Agbor, Marcel Broniewski, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Matras, Deniss Rakels, Dawid Szot
ASYSTY:
3 - Patryk Gogół, Bartosz Snopczyński
2 - Miłosz Pawlusiński, Linus Rönnberg
1 - Emmanuel Agbor, Marcel Broniewski, Bartosz Chęciński, Roko Kurtović, Patryk Mucha, Deniss Rakels, Kacper Skóra, Dawid Szot, Jewgienij Szykawka
CZERWONE KARTKI:
1 - Emmanuel Agbor, Patryk Gogół, Adrian Gryszkiewicz, Kacper Siuta
ŻÓŁTE KARTKI:
4 - Bartosz Chęciński, Dawid Szot, Jewgienij Szykawka
3 - Igor Dziedzic, Linus Rönnberg
2 - Bartosz Boruń, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Matras, Patryk Mucha, Kacper Skóra
1 - Emmanuel Agbor, Patryk Gogół, Mateusz Kabała, Roko Kurtović, Bartłomiej Wasiluk
REZERWY:
BRAMKI (V LIGA):
14 - Michał Barć
12 - Kacper Wołowiec
3 - Jan Marcinkowski, Bartosz Paszczela
2 - Milan Bazler, Szymon Krawiec, Aleksander Steczek
1 - Patryk Mucha, Andrzej Niewulis, Piotr Płuciennik, Dawid Ryndak
BRAMKI (PUCHAR POLSKI):
5 - Kacper Wołowiec
2 - Kacper Mironowicz, Piotr Płuciennik, Aleksander Steczek
1 - Maciej Figura, Kacper Machnik, Kamil Wawrowski

































Zaloguj się aby dodać własny komentarz