- W Zagłębiu zostało wcześniej popełnionych dużo błędów. My na pewno nie jesteśmy ludźmi, którzy będą coś robić na wyrost. Chcemy być wiarygodni i na tej zasadzie będziemy funkcjonować - mówi wiceprezes Waldemar Adamczyk

(Na zdjęciu: wiceprezes Zagłębia Waldemar Adamczyk oglądał sparing z GKS-em Katowice w towarzystwie Tomasza Stolpy. Obaj napastnicy razem grali w naszym klubie w 2001 roku)
Zacznijmy od podsumowania rundy jesiennej.
- Jestem troszeczkę zaskoczony na minus. Oczekiwałem więcej. Zespół, który miał udaną rundę wiosenną poprzedniego sezonu został dowartościowany nowymi zawodnikami, jednak nie miało to przełożenia na wyniki. Bardzo ciężko było nam zatrzymać Jankowskiego, doszedł Grunt. Wydawało się, że zespół jest wzmocniony. Nie chcę mówić o nieskuteczności, bo w kadrze jest ponad dwudziestu piłkarzy i każdy jest mniej lub bardziej winien. Piłka jest przewrotna, choć jak wiadomo szczęście sprzyja lepszym i trzeba mu pomóc.
Skąd wzięła się ta sinusoida formy? Słaby początek, później kilka zwycięstw z rzędu i znowu słabsza końcówka rundy.
- Na początku posypały się kontuzje. Wypadło nam pięciu zawodników. Chwilę później urazy Grunta i Marka. To już siedmiu piłkarzy. Jeżeli nagle wypada połowa zespołu, to trudno uznać, że nie będzie to miało wpływu na wyniki drużyny. Chociaż nie powinno to z drugiej strony skutkować tym, że byliśmy na straconej pozycji. Ewidentnie zabrakło zgrania. Później gra się zazębiła i za bardzo się uspokoiliśmy. Razem z prezesem prowadziliśmy rozmowy z trenerem i zawodnikami, żeby podwójnie się skupić, bo ten słabszy przeciwnik jest słabszy tylko teoretycznie i absolutnie nikogo nie można lekceważyć. Mimo to nastąpiło samouspokojenie. Stworzył się taki problem, że dostawaliśmy przypadkową bramkę i nie byliśmy w stanie jej odrobić. W efekcie jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Chociaż gdybyśmy przeanalizowali tę rundę, to w żadnym meczu nie byliśmy chłopcami do bicia. Dlatego uważam, że czasami brakowało szczęścia. Musimy przełknąć tę gorzką pigułkę, mamy trochę czasu, sporo rzeczy chcemy zmienić, żeby było lepiej.
Po serii czterech zwycięstw była jakaś konkretna sytuacja, która sprawiła, że drużyna zaczęła grać gorzej?
- Pojawiła się realna szansa doskoczenia do czołówki. Mieliśmy stratę bodajże trzech punktów do miejsc gwarantujących awans. W każdym razie z tej rundy na pewno nie możemy być zadowoleni, bo my staramy się, żeby zawodnikom było w Zagłębiu jak najlepiej. Myślę, że nie powinni mieć wobec nas żadnych zarzutów. Nie są pozostawieni sami sobie, staramy się, żeby wiedzieli, że jesteśmy i staramy się im pomóc.
Zdaje pan sobie sprawę, że pojawiły się teorie o tym, że drużyna zaczęła przegrywać, bo klubu nie stać na awans?
- Prezes i ja jesteśmy takimi typami ludzi, że musimy mieć jakiś cel. Jeżeli w czymś się nie będę sprawdzał, to sam zrezygnuję. W życiu trzeba mieć jakiś cel, a życie bezcelowe zupełnie mnie nie interesuje. To jest taka liga, że wszystko jest jeszcze otwarte. Kwestia podejścia zawodników i dobrego przygotowania. Zespół od trzech lat nie był na obozie przygotowawczym, teraz będziemy go chcieli zrobić. Jeżeli nie będzie zespołu, to my też nie będziemy potrzebni, więc w taki, czy inny sposób jesteśmy od nich uzależnieni. Po pierwszych porażkach myśleliśmy, że jesteśmy sami. Przyszły wyniki, pojawili się wokół nas ludzie. Sztuka nie jest wtedy, jak jest łatwo. Ludzi poznaje się po tym, jak zachowują się, kiedy jest trudno.
Skoro pan i prezes Baczyński lubicie mieć wyznaczone cele, to jaki jest cel Zagłębia w tym sezonie?
- Grać jak najlepiej. A myślę, że w tej lidze jest jeszcze wszystko realne. Musimy chcieć wygrywać mecze, a wynik sam przyjdzie. Ja na boisko nie wyjdę, ale ze swojej strony zrobimy wszystko, żeby chłopakom pomóc. Mamy sporo pomysłów. Myślę, że wszystko pójdzie w bardzo dobrym kierunku, będziemy się starać, żeby ta runda była dużo lepsza od poprzedniej.
Może zdradzi pan kilka z tych pomysłów?
- To bardzo szybko wyjdzie. Na początku stycznia pan zobaczy. Nie chcemy powtarzać błędów innych klubów, które zadłużały się, nabywając drogich zawodników. W Zagłębiu także zostało wcześniej popełnionych za dużo błędów. My na pewno nie jesteśmy ludźmi, którzy będą coś robić na wyrost. Chcemy być wiarygodni i na tej zasadzie będziemy funkcjonować. Mamy teraz na tyle trudne czasy, że tylko w ten sposób można do czegoś dojść.
Rozumiem, że rewolucji w składzie nie będzie. Nowych piłkarzy będziemy mogli policzyć na palcach jednej ręki?
- Myślę, że tak.
Konkretne pozycje, które wymagają wzmocnień?
- A co by pan zmienił?
Przydałby się napastnik.
- Brawo.
No i ktoś na prawą obronę, żeby Adrian Pajączkowski nie musiał sobie za każdym razem przerzucać piłki na lewą nogę.
- No pięknie.
No i może teraz pan, jako wiceprezes, coś od siebie doda.
- Fajnie by było, żeby pojawił się ktoś na skrzydło, bo nigdy nie ma za dużo zawodników ofensywnych. Może jeszcze trenerzy kogoś dodadzą i takie trzy - cztery nazwiska byłyby optymalne.
Trenerem tymczasowym jest Mirosław Kmieć. Wydaje się o wiele lepszym motywatorem, niż Jerzy Wyrobek. Od czego zależy to, czy zostanie na dłużej?
- Będziemy o tym dyskutować, kiedy przyjedzie prezes Baczyński. Powiem tyle, że czasami warto zawierzyć komuś, kto jest głodny sukcesu. Trener Kmieć dopiero zaczyna swoją karierę, więc wszystko przed nim. Trener Wyrobek osiągnął już w życiu dużo i czas pokazuje, że być może był już zmęczony. Trudno mi to jednoznacznie podsumować, ale wydaje mi się, że być może lepiej poradziłby sobie w ekstraklasie. Ta liga jest nieprzewidywalna. Pan trener Wyrobek jest świetnym człowiekiem i wierzę, że będzie mu w życiu dobrze.
Pan jest odpowiedzialny za poszukiwanie sponsorów. Udało się jakichś znaleźć?
- Jak najbardziej. Zaczynają się pojawiać ciekawi ludzie. Mamy trudną robotę do wykonania, trzeba jeździć, rozmawiać z tymi ludźmi. Były zaszłości, na skutek których odwrócili się od Zagłębia. Niemniej kwestia pozyskania sponsorów idzie do przodu.
A są już podpisane jakieś umowy?
- Tak, ale tym osobom nie zależy im na nagłośnieniu tego faktu.
Sponsorom nie zależy na rozgłosie?
- Mamy taki czas, że tak to wygląda. Robimy wiele rzeczy sami, choćby restaurację na stadionie, która będzie zarabiać na klub. Myślę, że przy następnej rozmowie kawę będziemy pili już tam.
Czym jeszcze, oprócz restauracji, możecie się pochwalić?
- Nam nie chodzi o to, żeby się chwalić. Chcemy wyjść z tej drugiej ligi, w której się zawiesiliśmy. Pod względem organizacyjnym stać nas na coś lepszego. Jeżeli każdy będzie robił swoją robotę jak najlepiej, to wtedy wynik musi przyjść.
Gra o wyższe cele więcej kosztuje. Klub to udźwignie?
- Jeżeli byśmy awansowali, to o pewne rzeczy będzie zdecydowanie łatwiej. Przecież każdy doskonale widzi, co się dzieje po porażkach, a co po zwycięstwach. W razie awansu dużo łatwiej byłoby nam rozmawiać z ludźmi. Mamy wiele wspaniałych osób wokół nas, tylko trzeba do nich podejść normalnie, po ludzku. Mamy wokół siebie sponsorów, z którymi wiele możemy osiągnąć.
Nie ma obawy o to, że awans skończy się dalszym zadłużaniem klubu i finansową katastrofą?
- Na pewno nie. Chcemy, żeby udało nam się dobić do czołówki. Mamy pewne rzeczy rozpoczęte i naprawdę chcielibyśmy mieć ten problem, skąd wziąć pieniądze na grę w I lidze. Gwarantuję, że damy sobie z tym radę. Jeżeli bym tak nie myślał, to nie bawiłbym się w to wszystko.
Jaka jest taktyka poszukiwania tych sponsorów? Liczymy na zbawiciela w stylu Włochów, czy szukamy kilku mniejszych firm?
- Włosi byli jedni. Bierzemy pod uwagę wszystkich. Różnymi sposobami pozyskujemy sobie rzeczy, które są nam potrzebne. Nie mówimy tylko o pieniądzach. Mamy ludzi, którzy nam bardzo pomogli i o tych ludziach powiemy troszeczkę później. Fajnie by było mieć jedną wielką firmę, która byłaby strategicznym sponsorem, tylko w dzisiejszych czasach nie jest to takie proste. Nie lekceważymy nikogo. Z każdym będziemy rozmawiali.
Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
II LIGA
BRAMKI:
12 - Kamil Biliński
7 - Bartosz Snopczyński
6 - Emmanuel Agbor
3 - Andrzej Niewulis
2 - Grzegorz Janiszewski, Roko Kurtović, Joel Valencia, Bartłomiej Wasiluk
1 - Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Miłosz Pawlusiński, Deniss Rakels, Artem Suchoćkyj,
ASYSTY:
6 - Joel Valencia, Szymon Zalewski
5 - Emmanuel Agbor
4 - Bartosz Boruń
3 - Bartosz Chęciński
2 - Kamil Biliński, Andrzej Niewulis, Deniss Rakels, Artem Suchoćkyj, Łukasz Uchnast
1 - Miguel Acosta, Roko Kurtović, Piotr Marciniec, Miłosz Pawlusiński, Bartosz Snopczyński, Bartosz Zawojski
ŻÓŁTE KARTKI:
10 - Emmanuel Agbor
9 - Bartłomiej Wasiluk (7 w Resovii)
6 - Bartosz Chęciński, Grzegorz Janiszewski, Szymon Zalewski
5 - Roko Kurtović, Artem Suchoćkyj,
4 - Piotr Marciniec, Patryk Mularczyk, Andrzej Niewulis, Bartosz Zawojski
3 - Mateusz Duda, Piotr Mielczarek, Miłosz Pawlusiński, Łukasz Uchnast, Joel Valencia
2 - Miguel Acosta, Kamil Biliński, Bartosz Boruń, Kacper Siuta
1 - Antoni Kulawiak
CZERWONE KARTKI:
1 - Emmanuel Agbor (za dwie żółte)
REZERWY - V LIGA
BRAMKI:
12 - Kacper Wołowiec
10 - Michał Barć
6 - Kacper Tobiczyk
5 - Piotr Wojdas
4 - Tomasz Mędrala, Kacper Mironowicz
3 - Piotr Płuciennik
2 - Szymon Celej, Igor Dziedzic, Antoni Kulawiak, Maksym Niemiec, Bartosz Paszczela, Paweł Szostek, Kamil Szlachta, Łukasz Uchnast, samobójcze
1 - Mateusz Duda, Maciej Figura, Igor Gaszewski, Wojciech Górkiewicz, Dawid Ryndak, Mikołaj Staniak, Filip Wołodkiewicz, Maciej Wybański
REZERWY - PUCHAR POLSKI
3 - Wojciech Górkiewicz, Kacper Wołowiec
2 - Michał Barć, Antoni Kulawiak
1 - Maciej Figura, Łukasz Matusiak, Tomasz Mędrala, Piotr Płuciennik, Kamil Szlachta, Piotr Wojdas, Maciej Wybański
Zaloguj się aby dodać własny komentarz