Do 23 meczów wzrosła seria spotkań Zagłębia bez zwycięstwa w Fortuna I lidze. Dziś naprawdę niewiele brakowało do tego, aby tę fatalną passę zakończyć. Kto wie, co by się stało, gdyby Artem Polarus nie dostał drugiej żółtej kartki i nasz zespół przez całe spotkanie mógł grać w komplecie. Niestety, już od 57. minuty sosnowiczanie musieli się bronić w dziesięciu i w końcu padli, choć mogło się skończyć jeszcze gorzej.

Zagłębie przystąpiło do spotkania z trzema zmianami w porównaniu do poprzedniego spotkania w Tychach. Na ławce rezerwowych usiedli Marcel Ziemann, Michał Janota i Adrian Troć, a do jedenastki wrócili Artem Polarus, Paweł Szostek i Joel Valencia, który ostatnio był kontuzjowany. Trener Marek Saganowski zdecydował się na grę trójką środkowych obrońców. Z kolei Wisła Kraków wystawiła dokładnie taką samą jedenastkę, jaka w czwartek wyszła na murawę PGE Narodowego w Warszawie, gdzie pokonała Pogoń Szczecin i zdobyła piąty w historii Puchar Polski.

"Biała Gwiazda" zaatakowała już od początku spotkania. Już w 7. minucie dwa strzały gości zostały zablokowane w polu karnym. Najpierw w Huberta Matynię trafił Angel Rodado, a po chwilii w Pawła Szostka Angel Baena. Minutę później piłka wpadła do sosnowieckiej bramki, ale przez 5 minut trzeba było czekać na wideoweryfikację. Sędzia Wojciech Myć sprawdzał, kto zagrywał piłkę do Kacpra Dudy, który obsłużył podaniem Angela Rodado, a ten klatką piersiową trafił do siatki. Ostatecznie okazało się, że do znajdującego się na pozycji spalonej pomocnika Wisły podawał Rodado, a nie William Remy (w takiej sytuacji bramka byłaby uznana), choć z powtórek ciężko było w 100 procentach rozstrzygnąć, od kogo było zagranie do Kacpra Dudy.

Zagłębie nieco odważniej zaczęło sobie poczynać po upływie kwadransa. W 17. minucie prawą stroną ruszył Artem Polarus, ale został zatrzymany przez Marca Carbo. Chwilę później po strzale Sebastiana Boneckiego piłka przeleciała nad bramką, a białoruski bramkarz Wisły Kraków skapitulował w 26. minucie. Z lewej strony boiska piłkę na środek zagrał Sebastian Bonecki. Maksymilian Rozwandowicz mocno strzelił prawą nogą z około 27 metrów i dał Zagłębiu prowadzenie. Dla występującego dziś w roli kapitana Zagłębia Rozwandowicza był to drugi gol na ArcelorMittal Park i drugi po przepięknym strzale z dystansu.

Goście z Krakowa mieli przed przerwą optyczną przewagę, ale brakowało im konkretów i skuteczności. Jedyny celny strzał w pierwszej połowie oddał dopiero w doliczonym czasie Angel Baena, choć tutaj interwencję nieco utrudnił Mateuszowi Kosowi William Remy. Wcześniej dwukrotnie po strzałach krakowian piłka ocierała się o poprzeczkę (w 24. minucie Angel Baena i w 45. minucie Joseph Colley).

Pierwsze minuty drugiej części połowy upływały pod znakiem przewagi Wisły, choć pierwszy celny strzał w tej części meczu oddało Zagłębie. W 56. minucie z 12 metrów uderzał Kamil Biliński, ale nie zaskoczył tym Antona Cziczkana. Za to minutę później doszło do zdarzenia, które pokrzyżowało szyki sosnowiczanom. Za faul na Kacprze Dudzie drugą żółtą kartkę obejrzał Artem Polarus.

Wisła od tej pory jeszcze bardziej oblegała pole karne Zagłębia. Sosnowiczanie ofiarnie blokowali strzały rywali. W 70. minucie Sebastian Bonecki rzucił się za "szesnastką", aby zablokować uderzenie Alana Urygi, a w kolejnej akcji już wydawało się, że Joan Roman pokona Mateusza Kosa, ale świetnie głową przed linią bramkową interweniował Dominik Jończy. W 81. minucie dwukrotnie pokazał się golkiper sosnowiczan, który najpierw odbił futbolówkę po strzale Patryka Gogoła z prawej strony pola karnego, a następnie złapał płaski strzał Angela Rodado zza pola karnego.

W 84. minucie trener Marek Saganowski zmuszony został do dokonania potrójnej zmiany. Z powodu skurczów gry nie był w stanie kontynuować Maksymilian Rozwandowicz, a że było to ostatnie okienko na zmiany, to od razu weszło trzech graczy. Niestety, w 90. minucie zdarzyło się to, czego najbardziej się obawialiśmy. Po dośrodkowaniu Igora Sapały z prawej strony boiska piłkę głową do bramki skierował Angel Rodado i tym samym Wisła została siedemnastą drużyną w tym sezonie, która strzeliła Zagłębiu bramkę.

Mogło być jeszcze gorzej, bo w doliczonym czasie meczu William Remy sfaulował w polu karnym Joana Romana i arbiter podyktował rzut karny. Do ustawionej na 11 metrze podszedł ten, który wykorzystał dwa poprzednie rzuty karne na ArcelorMittal Park, ale tym razem Szymon Sobczak posłał futbolówkę nad poprzeczką i Wisła po triumfie w finale Pucharu Polski straciła dziś dwa punkty w Sosnowcu. Zagłębiu ten punkt niewiele pomoże i nie poprawi pozycji w tabeli, ale w drugim sezonie z rzędu nasz klub komplikuje Wiśle walkę o awans do Ekstraklasy.

Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 1:1 (1:0)
1:0 Maksymilian Rozwandowicz 26'
1:1 Ángel Rodado 90

Zagłębie: 33. Mateusz Kos - 7. Artem Polarus, 44. William Rémy, 27. Dominik Jończy, 23. Hubert Matynia, 25. Paweł Szostek (71, 5. Kamil Lipka) - 14. Sebastian Bonecki, 29. Maksymilian Rozwandowicz (84, 10. Michał Janota), 17. Joel Valencia (84, 20. Gabriel Kirejczyk) - 9. Kamil Biliński (62, 19. Marcel Ziemann), 97. Dominik Sokół (84, 3. Artem Suchoćkyj).

Wisła: 31. Anton Cziczkan - 25. Bartosz Jaroch, 6. Alan Uryga, 5. Joseph Colley, 43. Dawid Szot (71, 52. Jakub Krzyżanowski) - 77. Ángel Baena (62, 14. Michał Żyro), 41. Kacper Duda (77, 21. Patryk Gogół), 8. Marc Carbó (46, 7. Igor Sapała), 9. Ángel Rodado, 17. Jesús Alfaro (62, 22. Joan Román) - 23. Szymon Sobczak.

żółte kartki: Bonecki, Polarus, Kos, Lipka - Duda, Carbó, Alfaro.
czerwona kartka: Artem Polarus (57. minuta, Zagłębie, za drugą żółtą).

sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń).
widzów: 5792.