Piłkarze Zagłębia doznali trzeciej kolejnej porażki z GKS-em Tychy. Scenariusz tej przegranej był podobny jak dwóch poprzednich - pierwszą bramkę w meczu strzelali sosnowiczanie, a rywale odrabiali straty i odnosili zwycięstwo. Teraz Zagłębie w starciu z tyszanami trzymało się najdłużej, bo punkty straciło dopiero w doliczonym czasie gry, ale niewiele to zmienia. Nasz zespół wiosną zdobył zaledwie jeden punkt w trzech spotkaniach i widmo degradacji staje się coraz bardziej realne.

Do meczu z zespołem Artura Derbina Zagłębie przystąpiło z dwoma zmianami w składzie. Brakowało pauzującego za zółte kartki João Oliveiry i chyba trochę niespodziewanie Maksymiliana Banaszewskiego. W pierwszej jedenastce wyszli za to Mateusz Bodzioch i Vamara Sanogo. Ze środka obrony do pomocy przesunięty został Wojciech Kamiński. Szymon Sobczak rozpoczął na prawym skrzydle, a Vamara Sanogo w środku ataku. Później jednak zmieniali się pozycjami.

Dwa poprzednie mecze w Tychach toczyły się przy pustych trybunach. Tym razem kibice mogli wejść na tyski obiekt, ale dziś okazało się, że PZPN zabronił fanom sosnowiczan wyjazdów na dwa mecze, więc 400 biletów przyznanych kibicom Zagłębia poszło na marne.

Sosnowiczanie objęli prowadzenie w 35. minucie spotkania. Dominik Jończy wypuścił na prawym skrzydle Filipa Borowskiego. Wypożyczony z Lecha Poznań młodzieżowiec uciekł Marcinowi Kozinie i między Krzysztofem Wołkowiczem i Mateuszem Czyżyckim zagrał piłkę przed pole karne do Szymona Pawłowskiego, a ten ułożył sobie futbolówkę i strzałem prawą nogą pokonał Konrada Jałochę. Dla Pawłowskiego był to drugi kolejny mecz na stadionie w Tychach, w którym strzelił bramkę, a jednocześnie trzecie w karierze trafienie przeciwko tyszanom. Uwzględniając łącznie mecze ligowe i pucharowe, był to zarazem 20. gol Pawłowskiego dla Zagłębia (13 w I lidze, 5 w Ekstraklasie i 2 w Pucharze Polski).

Filip Borowski trzy minuty po efektownej asyście sfaulował w polu karnym Marcina Kozinę i sędzia Piotr Lasyk podyktował rzut karny. Chwilę trwała weryfikacja VAR, ale ostatecznie Wojciech Myć uznał, że nie ma podstaw do zmiany decyzji i do ustawionej na 11. metrze piłki podbiegł Krzysztof Wołkowicz. Michał Gliwa wyczuł intencje lewego obrońcy tyszan i złapał piłkę uderzoną z "wapna".

Na drugą połowę w zespole Zagłębia nie wyszedł Vedran Dalić. Chorwacki obrońca mocno oberwał w starciu z Nemanją Nediciem w 28. minucie i choć kontynuował grę do końca pierwszej części spotkania, to od 46. minuty za niego wszedł Maksymilian Banaszewski, co wiązało się ze zmianą ustawienia sosnowiczan. Do obrony cofnięty został Wojciech Kamiński, a "Banan" grał w pomocy.

Już w trzeciej minucie po wznowieniu gry gospodarze doprowadzili do wyrównania. Krzysztof Wołkowicz przedarł się lewą stroną boiska i zagrał w pole bramkowe do Daniela Rumina, który uprzedził Michała Gliwę i wpakował piłkę do siatki.

W 53. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Czyżyckiego z rzutu wolnego przed bramką Zagłębia starli się Kamil Szymura i Vamara Sanogo. Obaj gracze ucierpieli i konieczna była wizyta fizjoterapeutów obu drużyn. W czasie, gdy służby medyczne zajmowały się piłkarzami, w pomieszczeniu VAR trwała analiza zdarzenia. Sędzia Piotr Lasyk podbiegł do monitora i przyjrzał się akcji. Nie było wątpliwości, że Francuz faulował stopera gospodarzy i arbiter po raz drugi podyktował "jedenastkę". Tym razem do piłki podszedł Daniel Rumin i znowu Michał Gliwa nie dał się pokonać. Kapitan Zagłębia sparował futbolówkę na rzut rożny i został pierwszym bramkarzem sosnowiczan, który obronił dwa rzuty karne w jednym meczu od czasów Macieja Gostomskiego i meczu z Victorią Koronowo rozegranego 13 maja 2009. Z tą różnicą, że wtedy nasz golkiper skapitulował po dobitce.

Vamara Sanogo po faulu i żółtej kartce już długo nie pograł i w 60. minucie zmienił go Patryk Bryła. Francuz, który po odejściu z Zagłębia latem 2019 z powodu kontuzji stracił półtora roku, jest daleki od dyspozycji, jaką prezentował na boiskach Ekstraklasy w sezonie 2018/2019.

W 67. minucie Piotr Lasyk po starciu Nemanji Nedicia z Szymonem Sobczakiem po raz trzeci wskazał na "wapno". Arbiter znów jednak udał się do monitora i po analizie odwołał rzut karny i pokazał "Soplowi" żółty kartonik. Najlepszy strzelec Zagłębia już ustawił piłkę na 11. metrze i chciał zdobyć swoją trzynastą bramkę w sezonie, ale musiał obejść się smakiem.

Decydująca o zwycięstwie tyszan bramka padła w trzeciej doliczonej minucie spotkania. Po dalekim wrzucie z autu w wykonania Dominika Połapa Wiktor Żytek wygrał walkę o główkę z Wojciechem Kamińskim, Gracjan Jaroch okazał się w powietrzu lepszy od Michała Masłowskiego, a Nemanja Nedić wykorzystał błąd Mateusza Bodziocha i strzałem z bliska dał swojemu zespołowi komplet punktów.

Nowy stadion w Tychach ciągle jest dla Zagłębia twierdzą nie do zdobycia. Sosnowiczanie w czterech ostatnich meczach na tym obiekcie strzelali bramkę jako pierwsi, ale pierwsze dwa z tych meczów zremisowali, a dwa kolejne przegrali. Od kiedy trenerem zespołu z Tychów został Artur Derbin, Zagłębie w każdym z meczów z tyszanami obejmowało prowadzenie, ale wygrało tylko raz - jesienią 2020 na Ludowym.

GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:1)
0:1 Szymon Pawłowski 35'
1:1 Daniel Rumin 48'
2:1 Nemanja Nedić 90+3'

Tychy: 13. Konrad Jałocha - 99. Dominik Połap, 6. Nemanja Nedić, 30. Kamil Szymura, 11. Krzysztof Wołkowicz - 14. Bartosz Biel (75, 27. Kamil Kargulewicz), 98. Mateusz Czyżycki (90, 4. Oskar Paprzycki), 25. Wiktor Żytek, 79. Marcin Kozina (82, 9. Krystian Wachowiak) - 19. Daniel Rumin (82, 20. Gracjan Jaroch), 29. Tomáš Malec (75, 8. Łukasz Grzeszczyk).

Zagłębie: 1. Michał Gliwa -  77. Dominik Jończy, 13. Vedran Dalić (46, 10. Maksymilian Banaszewski), 44. Mateusz Bodzioch - 28. Filip Borowski, 96. Wojciech Szumilas, 11. Wojciech Kamiński, 22. Quentin Seedorf (86, 26. Michał Masłowski) - 9. Szymon Sobczak, 72. Vamara Sanogo (60, 7. Patryk Bryła), 8. Szymon Pawłowski.

żółte kartki: Połap, Szymura, Rumin, Jaroch - Borowski, Seedorf, Sanogo, Szumilas, Sobczak.