Piłkarze Zagłębia skompromitowali się dzisiaj przed własną, coraz mniej liczną publicznością i przegrali z Nielbą Wągrowiec 0:2. Drużyna z Wągrowca po raz trzeci w swojej historii miała możliwość gry na Stadionie Ludowy i odniosła drugie zwycięstwo. Po raz pierwszy ekipa z Wielkopolski pokonała sosnowiczan wiosną 2008 i wtedy Zagłębie zagrało podobnie żenująco jak dzisiaj.

Pierwsza połowa wyglądała w wykonaniu sosnowiczan jeszcze jako tako. Najlepszą sposobność do zdobycia bramki miał w 20. minucie Michał Filipowicz. Po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę bramki Jacka Wosickiego. Trzy minuty później po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego obok słupka strzelił Marcin Lachowski, a w 37. minucie po mocnym uderzeniu z dystansu Tomasza Łuczywka piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.

Gdy sędzia techniczny pokazał, że pierwsza połowa została przedłużona o minutę, zawodnicy Zagłębia popełnili prosty błąd w środku pola i głupia strata zakończyła się bramką. Futbolówka trafiła na prawą stronę boiska do Mateusza Witomskiego, który uciekł Tomaszowi Łuczywkowi i dośrodkował niemal z końcowej linii boiska. Akcję na dalszym słupku zamknął Rafal Leśniewski, który uwolnił się spod opieki Adriana Marka i strzałem głową z bliska dał prowadzenie gościom.

Pierwsza połowa zakończyła się dla Zagłębia fatalnie, a druga rozpoczęła się jeszcze gorzej. Michał Grunt stracił piłkę na połowie gości i Nielba natychmiast ruszyła z szybką kontrą. Nie wiemy, czy Mateusz Witomski strzelał, czy podawał do biegnącego po lewej stronie boiska kolegi z zespołu, ale we wszystko wmieszał się Adrian Marek i próbując uratować Zagłębie przed stratą gola, kompletnie zaskoczył Ołeksija Szlakotina i strzelił drugiego w tej rundzie "swojaka". Była dopiero 36. sekunda II połowy.

Przez kilka kolejnych minut Zagłębie grało tak fatalnie i popełniało tak proste błędy, że aż się nie dało na to patrzeć. Sosnowiczanom nie udawało się nawet wykonywanie rzutów wolnych z 25 metrów. Po jednym z takich stałych fragmentów gry Nielba ruszyła znowu z kontrą podobnej do tej, po jakiej padł drugi gol. Tym razem jednak po strzale Macieja Klawińskiego Ołeksij Szlakotin złapał piłkę.

Najlepszą sytuację do zdobycia kontaktowej bramki miał w 73. minucie Tomasz Szatan. Po wrzutce Michała Filipowicza z rzutu wolnego Szatan strzelił głową z około 5 metrów i posłał piłkę tuż obok słupka.

Po końcowym gwizdku piłkarzy Zagłębia pożegnały gromkie gwizdy i niezbyt miłe okrzyki. Z kolei schodzący z boiska gracze Nielby zostali pożegnani oklaskami i sami też podziękowali kibicom Zagłębia za doping.