Czarni ¯agań nadal bez zwycięstwa na własnym boisku, a Zagłębie Sosnowiec ciągle niepokonane na wyjazdach. Po niezwykle dramatycznym i emocjonującym spotkaniu Zagłębie zremisowało w ¯aganiu 2:2. W tym meczu było mnóstwo emocji, bramek, kartek, krwi, kontrowersyjnych decyzji sędziowskich, a na sam koniec padła przepiękna bramka.

Mecz rozpoczął się dla sosnowiczan niedobrze. Już w 7. minucie po rzucie wolnym dla gospodarzy piłka trochę przypadkowo trafiła pod nogi środkowego obrońcy Czarnych Michała Sudoła, który strzelił z około 10 metrów. Adam Bensz wyczuł intencje strzelca, zdołał odbić piłkę ręką, ale nie zdołał zapobiec stracie bramki.

Oprócz utraty gola sosnowiczanie zanotowali jeszcze dwie istotne straty w I połowie. W 26. minucie z boiska musiał zejść jeden z najlepszych piłkarzy Zagłębia w tym sezonie Vladimír Bednár. Głowa Słowaka po starciu z Filipe zalała się krwią i nie mógł on kontynuować gry. W jego miejsce na boisko wszedł Tomasz Stolpa, dla którego był to pierwszy mecz w Zagłębiu od 31 lipca 2004.

W 38. minucie sosnowiczanie doznali jeszcze boleśniejszej straty. Słabo spisujący się w dzisiejszym meczu sędzia Dariusz Orzechowski pokazał Adrianowi Pajączkowskiemu żółtą kartkę za zbyt wczesne wykonanie rzutu wolnego, a że było to już drugie napomnienie dla "Pająka", Zagłębie zmuszone było kontynuować grę w dziesiątkę. To jednak w żaden sposób nie załamało naszego zespołu. Już w 42. minucie po dośrodkowaniu Adriana Mielca Adrian Marek zagrał piłkę głową przed bramkę, a Marcin Lachowski także głową wpakował piłkę do siatki.

Mimo gry w osłabieniu Zagłębie wcale po przerwie nie starało się utrzymać remisu, tylko ruszyło do ataków i przez spory okres tej części gry Zagłębie miało przewagę. W 55. minucie po dośrodkowaniu Adriana Mielca bliski strzelenia bramki był Adrian Marek, ale zagrał głową wzdłuż linii bramkowej.

Potem do głosu doszli Czarni, którzy mieli kilka dobrych sytuacji strzeleckich, ale albo strzelali obok bramki, jak Marek Tracz i Radosław Flejterski z rzutów wolnych, albo prosto w Adama Bensza, jak Jakub Rejmer. W 73. minucie w nasze pole karne wpadł Piotr Burski. Adrian Marek sfaulował żagańskiego napastnika i arbiter nie miał innego wyjścia, jak podyktować rzut karny. Skutecznym egzekutorem "jedenastki" okazał się Marek Tracz i Czarni ponownie wyszli na prowadzenie.

Trzy minuty po bramce dla gospodarzy arbiter po raz drugi w dzisiejszym meczu pokazał czerwoną kartkę. Tym razem za brutalny faul na Marcinie Strojku z boiska usunięty został Brazylijczyk Filipe. Straty personalne zostały wyrównane i sosnowiczanom łatwiej było gonić wynik. W 85. minucie po podaniu Marcina Lachowskiego w wyśmienitej sytuacji spudłował Tomasz Stolpa. 4 minuty później kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Michał Cyganek i równie pięknie interweniował golkiper Czarnych Dawid Wnuk.

Chwilę potem przeżyliśmy chwilę grozy. Po nieudanym rzucie rożnym gospodarze ruszyli z kontrą. Artur Łaciok podał do Michała Sudoła, a ten mógł zostać bohaterem ¯agania. Ograł w narożniku pola karnego Michała Cyganka, znalazł się w sytuacji sam na sam z Adamem Benszem i strzelił dosyć lekko i prosto w naszego golkipera.

Bohaterem ostatniej akcji został natomiast Tomasz Szatan. Wprowadzony w 76. minucie za Michała Skórskiego pomocnik w trzeciej minucie doliczonego czasu gry zdecydował się na strzał z dystansu. Strzelił prawą nogą w okienko bramki gospodarzy i doprowadził do wyrównania. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie. Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich toczyło się to spotkanie i fakt, że przed 40 minut graliśmy w osłabieniu trzeci kolejny remis na wyjeździe powinien cieszyć.