Nie udało się drużynie Zagłębia dłużej zagościć na fotelu lidera. Sosnowiczanie po dobrej grze przegrali dzisiaj w Bytomiu-Stroszku z Ruchem Radzionków 1:2. Gospodarze szybko objęli prowadzenie po dość kontrowersyjnym rzucie karnym. Marcin Kowalski przedarł się w pole karne Zagłębia i tam przewrócił się o nogę Adriana Marka. Ciężko było doszukać się w zagraniu Marka faulu, ale arbiter wskazał na "wapno", a na dodatek pokazał żółtą kartkę Adamowi Benszowi, który protestował przeciwko decyzji Artura Ciecierskiego. Z 11 metrów do siatki trafił Marcin Dziewulski i gospodarze już po 5 minutach objęli prowadzenie.

Arbiter wyraźnie nie radził sobie z prowadzeniem zawodów także w kolejnych minutach. Piłkarze Zagłębia szybko obejrzeli dwie kolejne żółte kartki, podczas gdy gospodarzom podobne zagrania uchodziły płazem. Mimo tego, że Artur Ciecierski przeszkadzał naszemu zespołowi, sosnowiczanie wzięli się do ataku i próbowali wyrównać stan meczu. Niestety, piłka nie wpadała do siatki, a będący przez wiele minut w defensywie gospodarze wyprowadzili kontrę, po której Adama Bensza pokonał Maciej Manelski.

W drugiej połowie Zagłębie dążyło do odwrócenia losów meczu i w 64. minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Adriana Pajączkowskiego Hubert Jaromin podał do Dariusza Kłusa, a ten z bliska głową wpakował futbolówkę do siatki. Mecz stał się otwarty i oba zespoły w ostatnich 30 minutach dążyły do zdobycia gola. Niestety dla Zagłębia, sosnowiczanom nie udało się strzelić wyrównującej bramki.

Sosnowiczanie doznali kolejnej porażki w meczu, w którym wcale nie byli gorsi. Oba zespoły stworzyły dobre widowisko, szkoda tylko, że popsuł je sędzia Artur Ciecierski, który kompletnie nie nadaje się do prowadzenia meczów w II lidze i lepiej, żeby znalazł sobie inny sposób na spędzanie weekendów.