Facebook youtube rss Hokej Koszykówka
Nie masz konta? zarejestruj sie!    Przypomnij hasło
Inne artykuły
Rozmowa z Markiem Adamczykiem – część trzecia, piłkarska jesień i wiosna pt, 2011-02-03, 14:01

Przedstawiamy trzecią i zarazem ostatnią część rozmowy z Markiem Adamczykiem. Po tematach związanych z finansami klubu i marketingiem, tym razem prezes komentuje piłkarską jesień w wykonaniu Zagłębia , ocenia pracę trenerów: Chojnackiego i Ojrzyńskiego, mówi o przyczynach rozstania z Dženanem Hošiciem oraz nawiązuje do rozpoczynającej się w marcu rundy rewanżowej.

Jak z perspektywy czasu oceni pan letnie ruchy transferowe?

- To jest ryzyko. Post factum wszyscy jesteśmy przekonani o tym, czy popełniliśmy błąd. Na przykład przedłużenie kontraktu z Benszem. Przecież w poprzednim sezonie Bensz do meczu z Pogonią bronił bardzo dobrze...

Może dlatego, że była lepsza obrona i nie miał okazji się wykazać?

- No jasne, ja znam system prowadzenia drużyny Piotrka Pierścionka. Weźmy sytuację ze Szlakotinem. Nie wiem, czy ktokolwiek powiedział dobre słowo jak zakontraktowałem Aleksa. Spadały na mnie gromy, jak można podpisać umowę z zawodnikiem, który nie będzie zdatny do gry przez cztery tygodnie, bo miał atak wyrostka robaczkowego. A tu Aleks bardzo nam pomógł w ostatnich kolejkach. Gdyby trener Chojnacki wykazał więcej odwagi, bo ryzyko przy katastrofalnej postawie Bensza było raczej żadne, to wstawiłby go wcześniej. Mało tego, ja bym już nawet zaryzykował Tomkiem Morawskim. Po tylu błędach, co Adam popełnił, to tak naprawdę jakim ryzykiem było wstawienie Tomka? Gorzej by nie było. Poza tym Morawski jest mlodzieżowcem, więc byłaby możliwość manewru w polu.

A jak to uzasadniał trener?

- A, że może Tomek za słaby, może nie ten poziom piłkarski. Ale to trener podejmował decyzję jak go kontraktowaliśmy. Jestem przekonany, że trzymając tak długo Adama w bramce, trener jemu też zrobił krzywdę. Bo wiemy co się działo na trybunach: kibice już się śmiali, jak ktoś z połowy boiska kopnął piłkę i Adam złapał. To był jeden z powodów uzasadniających rozstanie z trenerem Chojnackim.

Ale trener mówił, że na kilka dni przed zwolnieniem przedstawił plan naprawczy, który pan zaakceptował.

- Ja go nie zaakceptowałem, tylko przyjąłem. Był plan, który się składał z trzech kartek i to nie tak, że trener sam do mnie przyszedł z analizą, tylko ja go o to poprosiłem przed podjęciem ostatecznej decyzji. Trener Chojnacki przyniósł ten plan i to było to, co określiłem jako brak światełka w tunelu. Bo że jest źle, to ok., ale trzeba mieć jeszcze pomysł na wyjście z tego marazmu. Rozstania, wypowiedzenia umów to nie są miłe momenty dla jednej, ani drugiej strony, ale można to zrobić z zachowaniem jakichś zasad, albo po chamsku. Wydaje mi się, że ja to zrobiłem tak jak powinienem. Rozmawiamy normalnie, podajemy sobie rękę, trener nawet ostatnio jadąc zobaczyć Małysza nas odwiedził.

Pod wodzą trenera Ojrzyńskiego jest lepiej?

- Pod względem jakości prowadzenia drużyny, pomysłów, charyzmy, to myślę, że tak. Wydaje mi się, że w meczu z Rakowem zadziałał efekt nowej miotły. Może liczyłem na to, że ten efekt będzie działał dluzej, ale nie spodziewałem się, że trener w ciągu pięciu ostatnich kolejek dokona rewolucji, bo ze złej mąki chleba się nie upiecze.

Może w takim razie warto było pozwolić trenerowi Chojnackiemu dograć rundę do końca. Może udałoby mu się zachować małą stratę do miejsc 1-2?

- O tym już się nie przekonamy, ale jestem pewien, że by się nie udało. Kibice mają pretensje, że do zmiany doszło przed ważnym meczem z Tychami, ale ja nie patrzę na jednostkowe elementy, tylko na to, co będzie w perspektywie kilku meczów, następnej rundy, czy następnego sezonu. Właśnie pod tym kątem szła moja analiza. Wszyscy się cieszyliśmy, że po trzech pierwszych kolejkach mamy komplet punktów, tylko pamiętajmy jak te mecze wyglądały. Faktycznie, doceniam i oddaję hołd trenerowi Chojnackiemu za mecz z Zawiszą, gdzie pod względem sportowym i taktycznym byliśmy lepsi od topowej drużyny, obecnego wicelidera. Natomiast z Polonią Nowy Tomyśl wiemy jak to wyglądało, na Ruchu Zdzieszowice też. Chojniczanka to był już brak tego szczęścia, które mieliśmy w Zdzieszowicach. Albo Górnik Wałbrzych. Gdyby nie pierwsze cztery minuty, to też moglibyśmy ten mecz przegrać. Jakbyśmy dograli rundę do końca i strata byłaby taka jak teraz lub większa, to padłyby zarzuty, że wcześniej nie zmieniłem trenera.

Nie było sposobu na to, żeby zmotywować tę drużynę?

- Po meczu z Polonią Nowy Tomyśl poszedłem do chłopaków i powiedziałem: pomóżcie sobie, ale pomóżcie też mnie, bo takie mecze nie mogą się tu rozgrywać. Przyjeżdżają juniorzy, wchodzą na Stadion Ludowy, klękają na kolana, a my ich nie możemy położyć na łopatki. Oni wracają teraz w autokarze, nie mają głów między kolanami, tylko mówią sobie: w tym Sosnowcu to nie jest tak groźnie, ułamek szczęścia i byśmy zremisowali. I w meczu rewanżowym – mówię do zawodników – jestem przekonany, że oni już przed wami nie klękną. Także pomóżcie sobie, bo jakbyście ich tutaj sprali czterema bramkami, a były ku temu możliwości , to w rewanżu też by wyszli na drżących kolanach. A poza tym pomóżcie mnie, ściągnąć kibiców. Bo nikt tu nie przyjdzie na Polonię, czy Nielbę, tylko na gole, które wy im strzelacie. Jak widać do piłkarzy nie dotarło.

Trener Chojnacki miał wolną rękę w doborze zawodników?

- Podstawową sprawą, która teraz jest, a wtedy jej nie było, to osoba odpowiedzialna za transfery. Przychodząc do klubu dowiadywałem się, jak to wyglądało wcześniej. Dyrektor Lula nie odpowiadał za transfery, on miał inne zadania. Zapytałem się, kto tak naprawdę ściągał tych zawodników, rozmawiał, negocjował, analizował. Okazało się, że trener Pierścionek i kierownik drużyny. Oni załatwiali kontakty do zawodników, dzwonili, dowiadywali się. Tak to na pewno nie powinno wyglądać, bo tutaj dochodzi aspekt menedżerów, którzy mają swoje interesy w tym wszystkim i jeżeli to nie jest zorganizowane tak rygorystycznie, jak mamy teraz, to dobro klubu się rozmywa.

Jak to wyglądało latem?

- Było tak wtedy i jest tak do tej pory, że ja nie podejmuję decyzji i nie mówię trenerowi kogo ma zatrudnić. Oczywiście, obserwuję te ruchy, bo w polskiej piłce bywa różnie. Trenerzy mają stajnię zawodników, ulubionych menedżerów i tak to się wszystko w bagienku polskiej piłki miętoli. Trener Chojnacki nie mógł narzekać, że na przykład nie chciał Hošicia, a ja mu go zostawiłem, albo chciał Mielca, a ja mu go nie załatwiłem. Trener odpowiada za drużynę, więc musi przedstawić koncepcję budowania kadry, a w głównej mierze dyrektor ma zrobić wszystko, żeby tych piłkarzy ściągnąć. Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Nie stać nas na to, żeby płacić prowizje menedżerskie. Do tej pory nie płaciliśmy i nie zapłacimy tych prowizji.

Jak udaje wam się podpisywać kontrakty z pominięciem menedżerów?

- Jeżeli menedżer chce prowizję za to, że jego piłkarz podpisze kontrakt z Zagłębiem, to po prostu mówimy nie i nie bierzemy takiego zawodnika. Ale można to zrobić w sposób bardziej uzasadniony biznesowo i takie przypadki są, szczególnie jeśli chodzi o młodych, perspektywicznych graczy. Profitami z menedżerem dzielimy się dopiero od następnego transferu. I to wydaje mi się jest uczciwy układ biznesowy, bo ty mi dajesz towar, ale ja nie wiem, czy mi się tu sprawdzi, więc dlaczego mam ci płacić już teraz? Jeżeli się sprawdzi i my go później sprzedamy, to dzielimy się z tobą zyskiem.

Pojawiło się nazwisko Hošicia. Nie warto było przekonać trenera Chojnackiego, żeby zostawił go w drużynie? Defensywa jesienią spisywała się bardzo słabo.

- Trener się uparł, ale było to uzasadnione w sposób racjonalny. Nie o wszystkim wszyscy wiedzą. Tak naprawdę w końcówce sezonu Hošić popełniał błędy, a w ostatnich meczach w ogóle nie grał, bo pojechał do siebie. Miał też ogromny wpływ na atmosferę w drużynie. Jak wiemy nie stawił się nawet na zbiórce, na której wszyscy inni zawodnicy się stawili, więc te wszystkie aspekty przemawiały za decyzją trenera, który powiedział, że nie chce go mieć w zespole.

A czy aspekty pozasportowe decydowały też o rozstaniach po rundzie jesiennej? Kibice zastanawiają się szczególnie nad zasadnością rozwiązania kontraktów z Pajączkowskim i Mielcem.

- Porównam dwa okienka: to i poprzednie. Latem braliśmy pod uwagę także aspekty finansowe. Jeżeli chodzi o to okienko, pieniądze nie mają praktycznie znaczenia, bo my ustalaliśmy poziom finansowania. Z Mielcem sam negocjowałem kontrakt. W tym przypadku decyzja została podjęta przez trenera i dyrektora tylko i wyłącznie pod kątem sportowym na tę rundę i następną.

A pomysł budowania drużyny na samych wysokich zawodnikach ma swój pierwowzór, czy to autorska koncepcja trenera Ojrzyńskiego?

- Akurat tak się zbiegło, że ci nowi są wysocy, ale mamy wielu krasnali: Cyganka, czy Sierczyńskiego, którego trener teraz bardzo chwali. Nie ma co ukrywać, że wzrost też ma znaczenie. Jeszcze trener Tochel uczył mnie, że stałe fragmenty są bardzo ważne, bo gra idzie, albo nie idzie i jeśli dyspozycja dnia jest słabsza, to jedyną możliwością strzelenia bramki jest stały fragment. Drugi aspekt to liga, w której się znajdujemy. Tutaj jest mniej gry w piłkę niż w ekstraklasie, a dużo więcej walki.

Drużyna będzie na nią przygotowana fizycznie?

- Teraz wszyscy pracują nad kondycją. Okres przygotowawczy będzie mocny. Robimy analizę i trener widzi na jakim są etapie. Tak naprawdę są braki, które próbujemy wyrównać, ale to wszystko zależy od specyfiki zawodnika. Na przykład Marcina Lachowskiego wszyscy widzieliby na środku pomocy, ganiającego od bramki do bramki, ale on trzy mecze by tak zagrał na pełnych obrotach i miałby tak wycieńczony organizm, że w dwóch następnych by go nie było. Albo Gryboś i Suker, wydawałoby się, że podobni zawodnicy: lewa noga, fajnie się zastawiają, dobre warunki fizyczne. Ale mają różne organizmy i Gryboś może być biegaczem, pograć na boku, a Suker już tak nie pogra. Także to są niuanse, które trener musi brać pod uwagę, a o których kibice na co dzień nie wiedzą. Dlatego musimy kadrę zróżnicować i widzę, że trener lubi zawodników uniwersalnych, niekoniecznie przypisanych do swoich pozycji.

Jest pan przekonany o tym, że budowana drużyna może włączyć się do walki o awans?

- Jeżeli uda się awansować, to pod kątem jakości piłkarskiej jestem przekonany, że będzie to drużyna gotowa do walki w I lidze. Natomiast zakładając scenariusz negatywny, wydaje mi się, że będziemy mieli zespół ograny, który będzie wymagał niewielkich zmian i awansuje w przyszłym roku. Wszyscy nowi zawodnicy największe pieniądze mogą zarobić dopiero po wywalczeniu awansu. Jeśli mimo 7 punktów straty decydują się na takie rozwiązanie to znaczy, że mają charakter i wierzą w trenera i budowaną tu drużynę.

Pierwsza część rozmowy z Markiem Adamczykiem
Druga część rozmowy z Markiem Adamczykiem


  • Podziel się tą informacją:
Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać własny komentarz

Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.




Fotogalerie
Najnowsze galerie
Zobacz więcej
Wideo
Najnowsze filmy
Zobacz więcej
Bramki, asysty, kartki

I LIGA

BRAMKI:
7 - Kamil Biliński
2 - Ołeksij Bykow, Marek Fabry
1 - Kamil Bębenek, Sebastian Bonecki, Meik Karwot, Hubert Matynia, Adrian Troć, Joel Valencia, Marcel Ziemann, samobójcza (Patryk Procek, Podbeskidzie)

ASYSTY:
3 -
Kamil Biliński
2 - Juan Camara, Michał Janota, Adrian Troć
1 - Ołeksij Bykow, Marek Fabry, Dean Guezen,  Meik Karwot, Maksymilian Rozwandowicz, Dominik Sokół, Paweł Szostek, Nikodem Zielonka, Marcel Ziemann

ŻÓŁTE KARTKI:
8 - 
Sebastian Bonecki
7 - Dominik Jończy

6 - Ołeksij Bykow

4 - 
Vedran Dalić, Marek Fabry, Meik Karwot, Joel Valencia
3 -
Maksymiian Rozwandowicz, Michał Janota, Konrad Wrzesiński,
2 - Kamil Biliński, Patryk Caliński, Dean Guezen,  Mateusz Kos, William Remy, Dominik Sokół, Marcel Ziemann
1 - Juan Camara, Ołeksij Dowhyj,  Tymoteusz Klupś, Mateusz Machała, Hubert Matynia, Antonio Pavić,  Artem Polarus,   Artem Suchoćkyj, Paweł Szostek, Adrian Troć, Łukasz Uchnast, Nikodem Zielonka


CZERWONE KARTKI:
1 - Sebstian Bonecki, Marek Fabry, Marcel Ziemann


PUCHAR POLSKI

BRAMKI:
2 - Marek Fabry
1 - Kamil Bębenek, Dawid Ryndak

ASYSTY:
2 - Sebastian Bonecki
1 - Dawid Ryndak

ŻÓŁTE KARTKI:
1 - Kamil Bębenek, Sebastian Bonecki, Ołeksij Bykow, Marek Fabry, Mateusz Machała, Dawid Ryndak


IV LIGA - REZERWY

BRAMKI:
6 - Antoni Kulawiak
5 - Bartosz Paszczela
3 - Mikołaj Staniak
2 - Kamil Bębenek, Igor Dziedzic, Mateusz Machała, Bartosz Martosz, Hubert Matynia,
1 - Karol Adamiec, Marek Fabry, Tymoteusz Klupś, Kamil Lipka, Piotr Płuciennik, Paweł Szostek, Adrian Troć, Łukasz Uchnast, Kacper Wołowiec, Nikodem Zielonka, Marcel Ziemann, samobójcza (Tymoteusz Trzepizur, Unia Rędziny)

PUCHAR POLSKI - REZERWY

BRAMKI:
5 - Bartosz Paszczela
3 - Jan Janosz, Bartosz Martosz, Kacper Wołowiec
2 - Kamil Bębenek, Mateusz Mielczarek,
1 - Michał Barć, Szymon Celej, Igor Dziedzic, Antoni Kulawiak, Maksym Niemiec, samobójcza (Adrian Czaplak, Ostoja Żelisławice)

Marek Fabry
Rozkład jazdy kibica 2024-04-27, 20:00GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 2024-05-06, 18:00Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 2024-05-12, 12:40Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec 2024-05-18, 15:00Zagłębie Sosnowiec - Miedź Legnica 2024-05-26, 15:00Chrobry Głogów - Zagłębie Sosnowiec
© 1998 - 2024 100% Zagłębie Sosnowiec. All rights reserved. Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec jest niezależnym serwisem informacyjnym o klubie piłkarskim Zagłębie Sosnowiec, prowadzonym przez kibiców Zagłębia. Herb Zagłębia oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych, są chronione prawem i zastrzeżone przez ich właścicieli. Redakcja | Mapa strony