Pierwsze z nich odbyło się w 2005 roku, kiedy to na Stadionie Ludowym Zagłębie podejmowało GKS Bełchatów. Mecz rozpoczął się od przewagi gości, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak swoich akcji nie potrafili zakończyć celnymi strzałami. Mimo to, wynik w osiemnastej minucie otworzyli sosnowiczanie, a konkretnie Mariusz Ujek. Po rzucie rożnym wykonanym przez Tomasza Łuczywka, piłka spadła pod nogi Hadisa Zubanovicia, który oddał nieczysty strzał, a futbolówka po jego uderzeniu trafiła do Wojciecha Małochy. Ten z kolei nie zastanawiając się długo, oddał potężny strzał na bramkę GKS-u. Golkiper gości z problemami wybił piłkę, do której po chwili dopadł Mariusz Ujek i wślizgiem wpakował ją do bramki. Stracona bramka spowodowała, że bełchatowianie zagrali jeszcze odważniej niż do tej poty, jednak efektem tego były tylko próby wymuszenia rzutu karnego. Wynik na 2:0 dla sosnowiczan ustalił tuż po zmianie stron Tomasz Łuczywek, który świetnym strzałem z rzutu karnego posłał piłkę pod poprzeczkę bramki gości. W doliczonym czasie gry GKS miał najlepszą w całym meczu okazję do zdobycia gola, jednak Radosław Matusiak został powstrzymany przez bramkarza Zagłębia – Marcina Bębna.

„Po prostu wpadło. Cieszę się z tego gola, ponieważ na bramkę zdobytą na Ludowym czekałem blisko rok” - powiedział Tomasz Łuczywek.

Skład: Bęben – Warakomski, Treściński, Hosić, Adżem – Wolański, Morawski, Ujek (80’ Madziar), Łuczywek – Zubanović (69’ Malinowski), Małocha (87’ Chwalibogowski)

Rok później Zagłębie udało się do Radomia, aby o komplet punktów powalczyć z tamtejszym Radomiakiem. Mecz rozpoczął się fatalnie dla sosnowiczan, bowiem już w drugiej minucie gry Robert Piętka został zmuszony do kapitulacji. Gospodarze wykonywali rzut wolny z lewej strony boiska. Piłkę w pole karne dośrodkował Nemanja Cvetković, a całą akcję strzałem głową zakończył Andrzej Bednarz. Na szczęście radość Radomiaka z objęcia prowadzenia nie trwała długo, bowiem już dwie minuty później do wyrównania doprowadził Hadis Zubanović, który wykorzystując zamieszanie w szesnastce gospodarzy, strzałem głową pokonał Pawła Gałczyńskiego. Losy meczu ważyły się aż do osiemdziesiątej czwartej minuty, kiedy to Bartłomiej Chwalibogowski przebieg z piłką około trzydziestu metrów i mocnym strzałem pokonał bramkarza Radomiaka. Ostatecznie sosnowiczanie wygrali 2:1 i tym samym odnieśli trzecie zwycięstwo w 2006 roku.

Skład: Piętka - Kłoda, Hosić, Treściński, Paczkowski, Skrzypek (20' Chwalibogowski), Malinowski (72' Chylaszek), Morawski (61' B. Jankowski), Bednar, Zubanović, Tyc

Ostatni mecz tego dnia odbył się w 2011 roku, kiedy to sosnowiczanie podejmowali na własnym stadionie drużynę Czarnych Żagań. Spotkanie to rozpoczęło się dla Zagłębia szybko zdobytej bramki. W czwartej minucie po dalekim przerzucie Krzysztofa Markowskiego, piłkę na lewej stronie pola karnego przejął Paweł Posmyk, który odegrał na środek do wbiegającego Patryka Stefańskiego, a ten pokonał Mateusza Abramowicza. Goście w pierwszej połowie meczu tracili sporo piłek na własnej połowie, umożliwiając tym samym Zagłębiu zawiązanie akcji ofensywnych, jednak nasi gracze nie bardzo potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Czarni najgroźniejszą akcję stworzyli sobie tuż przed końcem pierwszej połowy, gdy mocnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Marek Tracz, jednak fantastyczną interwencją popisał się Ołeksij Szlakotin.
Już w pierwszych pięciu minutach po zmianie stron Czarni stworzyli sobie dwie bardzo dogodne okazje strzeleckie. Najpierw Piotr Burski główkował obok bramki, a chwilę później Burski zagrał do Fabiana Paweli, który oddał mocny strzał z linii pola karnego. Następnie dwa razy poważnie bramce Mateusza Abramowicza zagrozili sosnowiczanie. W pięćdziesiątej szóstej minucie Krzysztof Napora przymierzył pod poprzeczkę i tylko świetna interwencja golkipera gości uchroniła Czarnych od straty gola. Niestety niecałe dziesięć minut później Piotr Burski przedarł się lewą stroną boiska, po czym odegrał do Waldemara Gancarczyk, a ten ograł Tomasza Łuczywka i pokonał Ołeksija Szlakotina. W ciągu czterech kolejnych minut goście mieli dwie bardzo dobre sytuacje strzeleckie. Najpierw po strzale Jakuba Rejmera Ołeksij Szlakotin wybił piłkę na rzut rożny, a za chwilę po dośrodkowaniu Marka Tracza z narożnika boiska nasz bramkarz minął się z futbolówką i Piotr Burski, stojąc pięć metrów przed pustą bramką, nie zdołał zdobyć gola dajacego prowadzenie. Zagłębie również mogło zdobyć zwycięską bramkę, ale dwie dogodne okazje zmarnował Paweł Posmyk. W siedemdziesiatej czwartej minucie po zamieszaniu w polu karnym spowodowanym złą interwencją Mateusza Abramowicza uderzał na pustą bramkę, ale trafił w rozpaczliwie interweniującego Filipe, a w piątej minucie doliczonego czasu gry otrzymał idealne podanie od Krzysztofa Markowskiego i mając przed sobą pustą bramkę, główkował nad poprzeczką. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. 

 „Drużyna z Żagania grała mądry futbol, chociaż Mieliśmy swoje sytuacje, mogliśmy strzelić bramki. Zagraliśmy nerwowo, słabo, nie utrzymywaliśmy się przy piłce i to było widoczne. Nie funkcjonował środek pola, gdzie drużyna z Żagania miała przewagę” - powiedział po tym meczu trener Zagłębia, Leszek Ojrzyński.

Skład: Szlakotin - Bednar, Markowski, Jarczyk, Łuczywek, Napora (59' W. Białek), Dziółka (46' Madej), Lachowski, Posmyk, P. Stefański (84' Michał Grunt), Filipowicz (71' Gryboś)