(Na zdjęciu: Sławomir Jarczyk w uścisku Piotra Garbarka)

Po środowej wygranej nad Miedzią Legnica szanse Zagłębia na utrzymanie w II lidze nieco wzrosły i do Jarocina jechaliśmy z nadzieją na zdobycie kolejnych punktów i awans na 16. miejsce w tabeli, bo po wczorajszej porażce Nielby Wągrowiec, zwycięstwo nad Jarotą pozwoliłoby sosnowiczanom na wyprzedzenie drużyny z Wągrowca.

Niestety, musimy obejść się smakiem. W pierwszych trzech tegorocznych meczach na wyjazdach Zagłębie potrafiło zremisować z zespołami ze ścisłej czołówki tabeli. Dzisiaj, gdy graliśmy z ligowym średniakiem, doznaliśmy porażki i przerwaliśmy serię czterech wyjazdowych spotkań bez przegranej.

Przyczynę porażki można upatrywać w słabej skuteczności. Piłkarze Zagłębia mieli przynajmniej 3 sytuacje, po których piłka powinna wpaść do bramki gospodarzy, ale nie wykorzystali żadnej z nich. Jako pierwszy bramkę mógł zdobyć Marcin Lachowski i to dwa razy w jednej akcji - w 16. minucie po podaniiu Arkadiusza Mroza najpierw trafił w słupek, a po chwili dobijał własny strzał i tym razem posłał piłkę prosto w ręce bramkarza. To była najlepsza sytuacja sosnowiczan w pierwszych 45 minutach spotkania.

Gospodarze zyskali sporą przewagę przed końcem pierwszej połowy i udokumentowali to bramką w 41. minucie. Wcześniej groźnie było pod naszą bramką po dośrodkowaniach z rzutów rożnych, ale albo strzały były niecelne, albo w porę akcję przerywali gracze Zagłębia. Gol padł nie po stałym fragmencie gry, lecz po akcji, którą gospodarze budowali od własnej połowy. Piłka trafiła na lewą stronę boiska do Karola Danielaka, który strzelił po ziemi. Futbolówkę przed siebie odbił Marcin Suchański. Dopadł do niej Grzegorz Mania. Przy pierwszym jego strzale znowu górą był golkiper Zagłębia, ale przy dobitce nie miał już szans.

Jeszcze przed przerwą Rafał Jankowski nie wykorzystał doskonałej szansy na doprowadzenie do remisu. Arkadiusz Mróz zagrał do Tomasza Szatana, a ten miękko wrzucił do "Jankesa", który z około 5 metrów nie trafił do bramki.

Po przerwie Zagłębie zmuszone było do gry atakiem pozycyjnym, a gospodarze starali się grać czujnie w obronie i upatrywać szans w kontrach. W 50. minucie Dariusz Brzostowski wybił na róg piłkę po strzale Wołodymyra Ostrouszki, a po dośrodkowaniu z rogu Arkadiusz Mroza golkiper Jaroty popełnił błąd, nie złapał piłki, a zamykający akcję Sławomir Jarczyk strzelił na bramkę. Strzał został zablokowany. Wojciech Białek dobijał z dwóch metrów i trafił w zamieszaniu w któregoś z zawodników Jaroty stojącego na linii bramkowej, jeszcze raz próbował strzelać Rafał Jankowski, ale też mu się nie udało.

8 minut później z rzutu wolnego dośrodkowa Marcin Lachowski, a Adrian Marek strzelił głową w krótki róg. Piłka odbiła się od ręki Dariusza Brzostowskiego, od słupka i wyszła na rzut rożny. Jarota odgryzał się strzałami Sebastiana Kamińskiego, Karola Danielaka i Piotra Garbarka. Jerzy Wyrobek już w 77. minucie wykorzystał limit zmian, stawiając wszystko na jedną kartę. Sosnowiczanie przeszli na grę trójką w obronie. Gra stawała się coraz bardziej otwarta. Zagłębie szukało wyrównującej bramki, zostawiając gościom sporo miejsca z przodu.

W 83. minucie Artur Karpowicz powinien był lepiej uderzyć w piłkę po dośrodkowaniu Marcina Lachowskiego. Niestety, skiksował w polu karnym. Po dwóch minutach praktycznie straciliśmy nadzieję na wywiezienie z Jarocina choćby punktu. Rezerwowy Łukasz Białożyt zagrał ze środka boiska na prawą stronę do Bartłomieja Pawłowskiego, który strzelił obok interweniującego Marcina Suchańskiego i zrobiło się 2:0.

Minutę później Adrian Marek po podaniu Łukasza Matusiaka strzelił z 5 metrów w stojącego przed linią bramkową Piotra Garbarka. Już w doliczonym czasie gry gospodarze mieli dwie dogodne sytuacje, ale żadne z nich nie wykorzystali i spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0.

Przed piłkarzami Zagłębia dwa mecze na własnym boisku - najpierw Chojniczanka Chojnice, a tydzień później Czarni Żagań. Porażka w Jarocinie sprawiła, że stawka tych dwóch spotkań będzie jeszcze większa. Za nam połowa rundy wiosennej. W pierwszych siedmiu meczach zdobyli zaledwie 6 punktów. Jeśli w drugiej części wiosennych zmagań nie zdobędziemy przynajmniej 2 razy tyle, to nie ma co liczyć na utrzymanie.