(Na zdjęciu: Patryk Mularczyk jest jedynym zawodnikiem w kadrze Zagłębia, który zagrał w poprzednim meczu z Tychami)

Czy można mieć w dorobku najwięcej zdobytych goli i zajmować miejsce w strefie spadkowej? Jak pokazuje przykład naszego niedzielnego rywala, jak najbardziej. Tyszanie aż 11 razy w tym sezonie umieścili piłkę w bramce rywali, ale z sześcioma zdobytymi punktami w tabeli zajmują miejsce "na czerwonym".

Zespół Ryszarda Tarasiewicza swój dorobek punktowy i bramkowy zawdzięcza temu, że w dwóch meczach na własnym boisku podejmował dwie najgorsze drużyny w I lidze i srogo się z nimi rozprawił, pokonując Odrę Opole 4:1 i Chrobrego Głogów 5:1. Na wyjazdach już tak różowo nie było, czego efektem są trzy porażki - po 1:2 w Radomiu i Jastrzębiu oraz 0:1 w Nowym Sączu.

Dwa poprzednie mecze z zespołem z Tychów rozgrywane na Stadionie Ludowym odbywały się w ostatnich kolejkach sezonów. Nastroje po tych spotkaniach mieliśmy zgoła odmienne. Na koniec sezonu 2016/2017 nie cieszyliśmy się zbytnio po wygranej 2:1 nad tyszanami, bo tydzień wcześniej przegraliśmy w Głogowie z Chrobrym i "oddaliśmy" awans do Ekstraklasy Górnikowi Zabrze. Z kolei 12 miesięcy później GKS wygrał na Ludowym 2:0, ale podopieczni Dariusza Dudka już kolejkę wcześniej zapewnili sobie awans na najwyższy szczebel rozgrywek i porażka z tyską drużyną nie zepsuła nam humorów.

Zespół Zagłębia wygrał dwa poprzednie mecze i nie stracił w nich ani jednej bramki. Seria dwóch kolejnych zwycięstw przydarzyła sie naszej drużynie tylko raz w ubiegłym sezonie. W 27. kolejce pokonaliśmy Miedź Legnica 2:0, a cztery dni potem wygraliśmy z Wisłą Kraków 4:3. Serię co najmniej dwóch kolejnych spotkań bez straconego gola sosnowiczanie zanotowali po raz ostatni w końcówce sezonu 2017/2018. Zagłębie wygrało wówczas po 2:0 ze Stomilem Olsztyn i Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz 1:0 z Ruchem Chorzów. Wtedy seria skończyła się na meczu z tyszanami.

Kacper Radkowski jest pierwszym piłkarzem Zagłębia, który w tym sezonie musi pauzować z powodu kartek. Już w pierwszych pięciu występach młody obrońca był czterokrotnie karany przez arbitrów (w tym dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwona w meczu z Puszczą) i mecz z z GKS-em Tychy obejrzy z wysokości trybun. Jego absencja to podwójny problem dla Radosława Mroczkowskiego.

Po pierwsze - na pozycji środkowego obrońcy. Z trzech nominalnych stoperów znajdujących się w kadrze Zagłębia, na mecz z Tychami do dyspozycji szkoleniowca będzie tylko Piotr Polczak. Po meczu w Niecieczy kontuzjowany jest bowiem drugi ze stoperów, Płamen Kraczunow. W końcówce meczu w Niepołomicach, po czerwonej kartce dla Kacpra Radkowskiego, na pozycję stopera został przesunięty z lewego boku obrony Quentin Seedorf. Zobaczymy, czy młody holender także w niedzielę zagra u boku Piotra Polczaka, czy trener znajdzie inne rozwiązanie.

Po drugie - jest kłopot z obsadą "etatu" młodzieżowca. Kontuzja wyłączyła z gry Michała Górala i niewykluczone, że do wyjściowej jedenastki wróci Jakub Sinior, który był młodzieżowcem pierwszego wyboru przy okazji meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale jego występ trwał wtedy 64 minuty, a w kolejnych meczach dwa razy wszedł na boisko z ławki rezerwowych i dwa razy w ogóle nie pojawił się na boisku.

Zagłębie i GKS zmierzą się ze sobą po raz 21. Do sześciu konfrontacji doszło w najwyższej klasie rozgrywkowej (lata 1974-1977). Tyle samo meczów odbyło się w ramach drugiego frontu (1992/1993 oraz 2016/2017 i 2017/2018). Ośmiokrotnie sosnowiczanie i tyszanie spotkali się w nowej II lidze (lata 2008-2012). Zagłębie okazało się lepsze w ośmiu meczach. Tyszanie wygrali siedem starć, a pięć spotkań zakończyło się remisami. Bilans bramkowy jest minimalnie korzystny dla GKS-u - 24:23.

Głównym arbitrem niedzielnego meczu będzie Paweł Malec z Łodzi. Na liniach asystować mu będą Maciej Majewski z Łodzi i Marcin Ciepły z Krakowa, a sędzią technicznym będzie Konrad Gawroński z Łodzi.

Transmisję z meczu przeprowadzi Polsat Sport Extra. Początek relacji kwadrans przed pierwszym gwizdkiem sędziego.