Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
Tomcjo napisał(a): ..sprzątaczce ..
Całość: https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna ... tra-gliniaJacek Stańczyk w SportowychFaktach 08 Października 2018, 08:00 napisał(a):Bandyta myśli, że pobije policję. Nie, on bije człowieka. Górnik Konin kontra gliniarz
- Chce pan ludzkiej historii? To świetnie, bo wszyscy zapominają, że ja też jestem człowiekiem - mówi Marek, były policjant z Konina. Osiem lat temu koledzy nieprzytomnego wynosili go ze stadionu. Dziś miejscowy klub błaga o kasę, żeby mu zapłacić.
(...)
Marek kładł się wieczorem do łóżka, zamykał oczy i opowiadał żonie, że leży nad morzem. Szum w głowie i uszach przypominał mu plażę na Bałtykiem. Tak "miło" było przez tydzień, potem dzień po dniu frustrował się coraz bardziej. Po ośmiu latach nieustannego szumu w głowie Marek już wariuje. Nie ma też żony, której mógłby w łóżku o tym opowiedzieć.
Człowiek z miasta
- Hej ty, kiedy znowu przyjdziesz na mecz, żeby dostać wpier***? - usłyszałem już po tej akcji na stadionie, gdy byłem na spacerze z psem. - Wiele miałem potem takich zaczepek. Jestem stąd, z osiedla, oni też tu mieszkali. Znali mnie, to nie była tajemnica, że robię w policji - przyznaje Marek.
Był zwykłym policjantem, żadną tam szychą. Zanim na przełomie ustrojów został mundurowym, miał pracę w firmie eksportującej towary za granicę. Zaczął służyć, bo pociągała go idealistyczna wizja bezpiecznego świata i jego samego jako szeryfa pilnującego porządku. Kilka lat temu na autostradzie pracował przy wypadku, ale dostał na radio informację, że w jego stronę jedzie poszukiwany listem gończym bandyta. (...)
To była jedna z tych akcji, którą czasem można się pochwalić. O innych mówić nie może, bo choć jest już na emeryturze, nadal obowiązuje go tajemnica. O kolejnych mówić już nie chce, bo kilku bandytów kiedyś mu obiecało, że jeszcze go odwiedzą.
Zadyma, jakiej nie było
W sobotę 27 marca 2010 roku na miejscowym stadionie III-ligowy Górnik Konin grał mecz z Legią Chełmża. To był dzień jak co dzień, odbyła się odprawa, policjanci pobrali sprzęt: gaz podręczny, pałki, tarcze, kaski i takie osłony na klatkę piersiową oraz uda przypominające skorupy, w których - sami się z tego śmieją - wyglądali jak żółwie Ninja. Byli doświadczeni, w grupie nie było żółtodziobów, których na akcji trzeba było niańczyć. On sam zabezpieczał wcześniej m.in. mecz Lecha Poznań z Olympique Marsylia (październik 1990), był na Legii i derbach Łodzi. Nie wstał nagle od biurka, bo zapragnął zastrzyku adrenaliny. (...)
W sieci jest kilka filmów z tej zadymy. Widać na nich, jak w pierwszej fazie policjanci na koronie stadionu przeganiają tłum chuliganów, uderzają przy tym pałkami w tarczę. Jeszcze wtedy nie tłuką nimi rywali, choć gdyby doszło do tego, musieliby mocno uważać. Policjant na takiej akcji musi uderzać tylko w umięśnione części ciała, jedyne co może zrobić to siniaka. Nie może przestępcy złamać żadnej kości. - Musimy obezwładnić, wyrządzając jak najmniejsze szkody. Bij tak, żeby nie uszkodzić. A taki bandyta wali na oślep, jest mu obojętne, zabije mnie czy nie - tłumaczy policjant.
Chwilę potem policja wycofuje się, chuligani napierają, rzucają czym popadnie. W końcu dopadają któregoś z policjantów, jakiś chłystek chwali się, że zabrał mu tarczę.
Marek opowiada dalej: - Gdy za pierwszym razem ich odepchnęliśmy, to zebrało się ich jeszcze więcej. Nagle poleciały na nas wyrwane ławki, kamienie, race. Wszystko na nas leciało.(...)
Nie wie do dziś, czym dostał. Nie wie, kto go zabrał z trybuny, czy upadał, czy ktoś go odciągnął, nie wie, jak to możliwe, że kask pękł. Wie, że gdyby go nie miał, to w zakładzie pogrzebowym mieliby z nim pełne ręce roboty. (...) Diagnoza: Uraz czaszkowo-mózgowy, uszkodzony całkowicie błędnik w prawym uchu, niedosłuch lewego ucha oraz uszkodzenie więzozrostu w lewym barku.(...)
Bandyta nie pobije policji, tylko człowieka
Błędnik nie odrasta, nie zoperujesz go, więc w pewnym stopniu funkcję jednego przejął drugi. Marek: - Skutki odczuwam do dziś. Mam zawroty głowy, nie łapię przestrzeni. Jak patrzę na białą ścianę, to dostaję oczopląsu, zaczyna mi falować i wirować. Stale słyszę szum, nie mogę wykonywać nagłych ruchów, bo stracę równowagę i upadnę. Nie słyszę dobrze na lewe ucho, a w prawym jest taki efekt, jakby było zalane wodą. Mam niedowład barku, nie jestem w stanie podnieść ręki ponad głowę. Rehabilituję się do dziś. To nie jest tak, że wyleczyłem się i nic mi nie jest (...) Cztery lata temu jechał na rowerze, zakręciło mu się w głowie, upadł i ten uszkodzony bark jeszcze bardziej sobie pogorszył.
Do pracy po bitwie na stadionie jeszcze wrócił. Tyle że nie czuł się już pełnoprawnym gliną. Gdy radiowóz jedzie na sygnale, to policjanci mówią, że jest na bombach. Marek dostał więc zakaz jazdy służbowym autem m.in. ze względu na hałas (choć może jeździć normalnym samochodem). Przestał być do pełnej dyspozycji. Gdy musiał gdzieś pojechać, potrzebował, żeby ktoś jechał z nim i czasem szefostwo kręciło nosem. Nie mógł pracować na wysokości, badania robili mu co rok, a nie jak innym gliniarzom co 2-3 lata. Po awanturze z marca 2010 roku był potem już tylko na jednym zabezpieczeniu meczu, jako biurowy. Siedział pod stadionem w samochodzie i wypełniał papierki.
- Taki chuligan, bandyta, po prostu idiota myśli, że on pobije policję. Nie, on pobije człowieka, który ma rodzinę. Moja żona była wtedy chora na stwardnienie rozsiane, jeździła na wózku inwalidzkim. Była księgową, codzienna praca stanowiła najlepszą rehabilitację. Rano znosiłem ją po schodach, zawoziłem do pracy, przywoziłem, zakupy, sprzątanie były na mojej głowie. I tę głowę mi rozbili. Musiałem sobie radzić i jakoś radziłem. Żona od trzech lat już nie żyje, nie doczekała końca procesu.
Grabarz Górnika? Kasa jak psu buda
W styczniu 2013 roku policjant zwrócił się po odszkodowanie do firmy Compensa, która ubezpieczała mecz. I usłyszał, że nic nie dostanie. Ówczesne władze klubu ubezpieczyły bowiem tamten mecz na organizację widowiska do 300 osób. A potem wpuściły ich więcej. 49-latek zwrócił się więc do Górnika Konin, który mecz organizował. I też usłyszał, że nic nie dostanie. No to poszedł do sądu, a ten dosyć szybko, bo po trzech miesiącach (19.06.2013) przyznał mu 90 tysięcy złotych.
W Polsce policja może wejść na stadion tylko wtedy, gdy poprosi ją o to organizator meczu. A skoro na stadionie pachniało zadymą, to na prośbę klubu policja weszła wtedy w zwarcie z bandytami. I nie była też przygotowana na większą, niż deklarował klub, liczbę kibiców. Praca funkcjonariuszy opiera się na planach. Dostali informację, że będzie nie więcej niż 300 kibiców, owszem założyli sobie jakąś "górkę", ale i tak przygotowali mniejsze siły, niż były potrzebne. Biegły sądowy doliczył się minimum 650 osób na meczu.
Górnik nie zamierzał płacić Markowi ani grosza, składał kolejne odwołania. 25 lipca tego roku, po wielu bataliach, Sąd Apelacyjny w Poznaniu zdecydował, że pieniądze policjantowi należą się jak psu buda. Sędzia Mikołaj Tomaszewski uzasadniał: - Klub ponosi za to odpowiedzialność, bo nie zabezpieczył odpowiednio meczu. Nie dochował wymogów. Co najmniej z winy nieumyślnej odpowiada za skutki. Nie ma żadnych podstaw do tego, by odmówić zadośćuczynienia panu powodowi tylko dlatego, że był policjantem ochraniającym tę imprezę.
I teraz Górnik musi zapłacić nie 90, tylko około 140 tysięcy złotych. Przez lata rosły bowiem odsetki. A że sprawę klubowi założył jeszcze inny ranny policjant, który pewnie wygra około 20 tys. złotych, to w klubie zrobiło się naprawdę gorąco. Obecne władze z prezesem Mateuszem Michalskim (stanowisko objął rok temu) narobiły rabanu, bo zapłacenie z dnia na dzień prawie 160 tys. zł (budżet roczny ok. 400 tys.) oznacza jego upadek. W Górniku trenuje dziś 300 piłkarzy, to klub z 60-letnią tradycją.
Błagają więc o pieniądze, konkretnie o 200 tys. złotych. Założyły zbiórkę za pośrednictwem portalu zrzutka.pl. O pomoc Górnikowi zaapelowali jego byli piłkarze jak na przykład Artur Wichniarek czy obecny reprezentant Polski Marcin Kamiński. Marek, gdyby tylko chciał, z dnia na dzień mógłby zażądać spłaty pieniędzy, ruch jest po jego stronie. Jego adwokat jest już w blokach i czeka na wystrzał.
Były gliniarz jednak czeka. - Sam w sumie nie wiem na co. Nikt mnie nawet o to nie prosił - mówi. - Może chcę dać im jeszcze szansę, ale to moje czekanie też nie będzie trwało wiecznie.
Żal do klubu ma ogromny. - Górnik od pięciu lat wie, że grozi mu zapłacenie zadośćuczynienia. Od jednego z poprzednich prezesów usłyszałem na korytarzu w sądzie, że prędzej rozpie***** klub, niż mi zapłaci. To nie ja się odwoływałem, to nie przeze mnie narosły te odsetki. Dziś robi się ze mnie czarną owcę, w lokalnej gazecie przeczytałem, że mogę być grabarzem klubu. Nikt nigdy nie zapytał mnie, jak sobie radzę, czy trzeba mi w czymś pomóc. Nie odzywał się do mnie nawet żaden lokalny dziennikarz. Teraz publicznie gra się na moich uczuciach, a przez 8 lat każdy miał je w dupie.
Obecne władze próbowały dogadać się z policjantem, ale porozumienia nie ma. Prezes Michalski nam mówił, że zaproponował zapłatę podstawowych 90 tys. zł w ratach, ale też odpuszczenie odsetek (...) Policjant: - Zrezygnowałem z części należnych odsetek, rozłożyłem na nieoprocentowane raty, nawet do 1,5 roku, ale to nie pasowało. Dziś ich postawa jest taka, że albo biorę, co mi dają, albo nie dają nic. To szantaż, podstawienie pod ścianę, a nie mediacja. Mieliśmy też dżentelmeńską umowę, że nie ujawniamy szczegółów w mediach. Dwa dni później o wszystkim już czytałem.
I dodaje: - A grabarzem klubu to są ci idioci, którzy nas zaatakowali. Gdybym ja nim rzeczywiście był, to na drugi dzień po wyroku oddałbym sprawę do komornika i klubu by nie było. Tymczasem mamy początek października i jeszcze nic nie robię. Na dodatek jestem przedstawiany jako ten zły, bo kolega, który też się sądzi, ponoć chce się dogadać, a to tak do końca już nie jest. To też gra na skłócenie nas i wywieranie presji: jak rozwalisz klub, to ja nie dostanę już nic.
http://www.2x45.info/aktualnosci/56601/ ... -nie-bylo/Bartosz Adamski 2018-10-08 20:00:09 na stronach 2x45.info napisał(a):Dariusz Dudek odszedł z Zagłębia Sosnowiec. Jednego zarzucić mu nie można - na meczach sosnowiczan nudno nie było
Przerwa reprezentacyjna to najlepszy czas na zmianę trenera. Kolejnym, który stracił pracę jest Dariusz Dudek, choć oficjalnie zrezygnował sam. Zostawia Zagłębie Sosnowiec na przedostatnim miejscu w tabeli, choć nie ukrywajmy, że sukcesem był już sam awans drużyny z Kresowej do Ekstraklasy.
Zastanawialiśmy się, co może wnieść Zagłębie Sosnowiec do Ekstraklasy. Młodych zawodników? Na pewno nie w hurtowych ilościach. Graczy, którzy mieliby zostać sprzedani za duże pieniądze? Kandydatur wielu nie widzimy. Od początku drużyna z Kresowej wyglądała nam na przeciętniaków, którzy bez nagłej zwyżki formy i znaczących transferów nie będą w stanie utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Trener Dariusz Dudek postanowił zatem postawić na otwartą, ofensywną grę. I faktycznie - na meczach Zagłębia Sosnowiec nigdy się nie nudziliśmy. Ani razu nie wybraliśmy spotkania beniaminka jako najsłabszego meczu kolejki. Najciekawszym zostawał za to trzy razy. Nie ma co ukrywać, że duża w tym była zasługa radosnej gry w obronie pod przywództwem Piotra Polczaka. Najwięcej straconych bramek po 11. kolejkach z pewnością chluby nie przynosi.
Mimo wszystko jednak, jeśli bylibyśmy w skórze Dudka, podjęlibyśmy identyczną decyzję. Zapewne gdyby się murował, Zagłębie miałoby kilka punktów więcej. Ale czy dałoby radę utrzymać się w Ekstraklasie? Raczej wątpliwe. A tak 43-letni szkoleniowiec zaryzykował, nie wyszło, ale naszym zdaniem wyszedł z słusznego założenia, że tylko próbą podjęcia walki może utrzymać ligowy byt w Sosnowcu.
Na pewno jednak wśród kibiców "Zagłębiaków" zostanie mile zapamiętany. Sam nie ukrywał zresztą, że liczył się z ich zdaniem. - Lubię czasem zapoznać się z tym, co kibice sądzą o mnie lub naszej grze, dlatego czytam fora kibicowskie. Chcę poznać zdanie kibiców na temat klubu i prowadzenia zespołu przeze mnie. Jeśli czułem, że krytyka jest uzasadniona, to brałem te opinie pod uwagę. Lubię rozmawiać z ludźmi i dyskutować - mówił w rozmowie z nami.
Bez wątpienia awans Zagłębia do Ekstraklasy w poprzednim sezonie był niespodzianką. Więcej mówiło się o GKS-ie Katowice, Podbeskidziu Bielsko-Biała, ciągle blisko była Chojniczanka Chojnice, niewiele zabrakło Rakowowi Częstochowa, tymczasem wyprzedziła ich ekipa z Kresowej, która w pewnym momencie była nawet w strefie spadkowej I ligi. Po awansie sosnowiczanie mieli nadzieję, że powtórzą wyczyn Górnika Zabrze, bo też dysponowali młodym składem (w poprzednim sezonie zajęli drugie miejsce w Pro Junior System), ale jednak okazało się, że nie mają tyle jakości.
Teraz zespół za uszy ciągnęli Vamara Sanogo i Konrad Wrzesiński, wspierał ich Żarko Udovicić, ale jednak w defensywie było pandemonium. I chyba tylko o to można mieć pretensje do Dudka - jako były obrońca powinien lepiej instruować swoich podopiecznych, choć nie ma co ukrywać, że potencjał kadrowy nie był wielki. Po prostu Zagłębia na lepszych graczy od Polczaka czy zawodzącego także Adama Kokoszki nie było stać. Transfery Juniora Torunarighi czy Dejana Vokicia także mogłyby nie być wzmocnieniem nawet w I lidze.
Dariusz Dudek oficjalnie zrezygnował z funkcji pierwszego trenera, ale nie wykluczamy, że po prostu taka informacja została podana do wiadomości publicznej, a de facto został zwolniony. Wszak zespół z Sosnowca sporo urodzonemu w Knurowie trenerowi zawdzięcza i nie chciał mu brudzić w CV. Jego pracę w beniaminku Ekstraklasy całościowo trzeba oceniać bowiem pozytywnie.
Zagłębie poinformowało, że nazwisko nowego trenera ogłosi jeszcze w tym tygodniu. Zadanie będzie miał jednak niezwykle trudne - na tę chwilę sosnowiecki klub jest głównym kandydatem do spadku.
https://gol24.pl/rafal-musiol-dubeltowe ... r/13556596Rafał Musioł, 8 października 2018 09:24 - poprzez Dziennik Zachodni napisał(a):Dubeltowe dno Zagłębia Sosnowiec
Zagłębie Sosnowiec razem z Cracovią osiadlo na dnie estraklasowej tabeli. Czy to przypadek? A może oczywistość? - zastanawia się Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.
Najmniej punktów, najwięcej straconych goli, najwięcej porażek - Zagłębie Sosnowiec utknęło razem z Cracovią na dnie ekstraklasowej tabeli i nie ma w tym przypadku. Wymiar sportowy to jednak nie wszystko. Sosnowiczanie zdecydowanie odstają też w lidze pod względem stadionowej infrastruktury oraz, co częściowo jest z tym powiązane, frekwencji na trybunach. 4.289 widzów to średnia o blisko 650 osób niższa niż kolejnej w tym niechlubnym zestawieniu Wisły Płock.
Ilość - niestety dla wizerunku Zagłębia - przeszła też w jakość. Festiwale bluzgów, jakie słychać w tle transmisji telewizyjnych, przekraczają ligową (i tak wysoką) normę, czego nie omieszkali zauważyć między innymi telekibice obecni w mediach społecznościowych. A to już opinia, której nie sposób lekceważyć, bo działająca na zasadzie kuli śnieżnej, wciągającej coraz większe grono internautów, i skutecznie zniechęcających do przychodzenia na Stadion Ludowy.
Awans do elity wywołał nad Brynicą zrozumiałą euforię, tym bardziej, że był ukoronowaniem niemal epickiej walki w I lidze. Rzeczywistość po nim skrzeczy jednak znacznie bardziej niż spodziewali się nawet najwięksi pesymiści. Trudno nie zgodzić się z trenerem Dariuszem Dudkiem, twierdzącym, że zespół potrzebuje jakiegoś impulsu, który odmieniłby jego grę. W tym momencie trzeba jednak zadać sobie pytanie czy taki bodziec nie należy przede wszystkim do zakresu obowiązków samego szkoleniowca? Zwłaszcza, że na impulsy zewnętrzne, a już na pewne z trybun, sosnowiczanie z pewnością liczyć nie mogą.
Obserwując spotkania Zagłębia nie sposób uciec od skojarzenia z Odrą Wodzisław, gdzie zwłaszcza zaawansowani wiekowo kibice z żelazną konsekwencją... hejtowali piłkarzy „swojego” klubu. Obrywało się zwłaszcza bogu ducha winnemu Pawłowi Sibikowi za wyjazd na mundial w Korei Południowej i Japonii.
Sosnowiczanie, doprawdy, nie idźcie tą drogą...
A ja trochę inaczej patrzę na ten artykuł (zakładam, że chodzi o opinie R. Musioła z DZ). Oczywiście bowiem, połowa rzeczy, to dla Kibica Zagłębia nic nowego - albo nawet jeszcze więcej, pewnie wszystko nic nowego, tylko części tych rzeczy Kibic Zagłębia nie dopuszcza do świadomości, jak choćby tego, że do nędznego obrazu Zagłębia na Ludowym dokłada się doping, którego dużą część, może nawet główną stanowią bluzgi.Tomcjo napisał(a):Ten artykuł to pierdo le nie o Szopenie . Takie dobre rady post factum . Gdyby szło dobrze to by się gość zachwycał ze Sosnowiec ma najlepsza frekwencję bo 90% pojemności stadionu co jest nieosiągalne dla pozostałych .
bolo73 napisał(a):Co do bluzgów to faktycznie facet ma 100% racji. Można i pobluzgać tylko pytanie po co?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników