Anakin napisał(a):Już samo podwyższenie kwoty wolnej od podatku mocno uderzy samorządy po kieszeni.
Tak. Ale jednocześnie - ten właśnie ruch ZWIĘKSZY ilość pieniędzy pozostających w kieszeni Kolegi i innych poszczególnych osób, które by chciały zadecydować, że podejmą takie dołożenie się od siebie do danej inwestycji, jak to się zachwycacie, że gdzie indziej potrafią robić i psioczycie, że u nas będzie po naszemu, czyli samorządy będą obracać nierozumnie pieniędzmi podatników, tym kosztem finansując dbałość urzędników miejskich, by budować swoją popularność, która jest potrzebna, by znów ich wybrano, by mogli sobie nierozumnie tymi pieniędzmi obracać, oczywiście pomniejszywszy kasę w kieszeni podatników, którą mogliby ci ludzie zarządzać wg swoich przekonań i efektywniej niż moloch ideologiczny "urzędnika dbającego o interes społeczny, czyli żeby społeczeństwo wiedziało, iż on jest najlepszy do wybrania znowu". To naprawdę proste: mniej zabiorą obywatelowi, to mają mniej na szastanie, więc może zaczną myśleć naprawdę o interesie społecznym (zwłaszcza jeżeli wybierani będą w JOWach, czyli wiedzieć będą, że wyborca musi konkretnie z jego pracy być zadowolony, by wybrać go znowu) - a nawet jeżeli na urzędników to pomniejszenie kasy nie podziała, to chociaż wyborca więcej będzie mieć kasy w kieszeni, by móc dać coś i na potrzebną jego zdaniem społeczną sprawę. Tak, to proste, ale niestety wciąż jeszcze w nas tkwią ideologiczne chwyty wmuszone w epoce "komunoPRLu". Choć więc ten krok faktycznie zwiększałby swobodę działania poszczególnych obywateli, to jednak w tym punkcie bardzo ostrożnie patrzę na działania PiSu, bo jednak mentalnościowo w dziedzinie gospodarczej, to rozumienie racji stanu Polski idzie im "własną drogą", czyli owszem, nie komunistyczną, ale mocno socjalistyczną, jak przed wojną, choć może faktycznie chociaż bardziej z pobudek chrześcijańskich, co jest jedyną szansą na trzymanie w karbach egoizmu i efektywność socjalistycznych pomysłów, by jednak stawały się nie mrzonkami a rozwiązaniami wspólnotowymi. Niemniej, to dopiero szansa, życie uczy że w tej dziedzinie trudno realizowalna, więc, jak napisałem, ostrożnie.
Anakin napisał(a):Tym bardziej że rząd nie zrekompensuje samorządom ubytków budżetowych. O ile pamiętam to niekorzystne dla samorządów zmiany podatkowe w przypadku Sosnowca będą oznaczać budżet mniejszy gdzieś ok. 100 mln zł. A to dla niezbyt bogatego miasta jakim jest Sosnowiec to olbrzymia kwota. A to może mocno ograniczyć w ogóle możliwości inwestycyjne Gminy, nie tylko w kwestii budowy stadionu. Jestem bardzo ciekaw na co się Arkadio zdecyduje.
No, tak. Tak kumotersko i z rozczuleniem zwany Arkadio, jak by był kumplem czy ziomem, bratem z tej samej ławy - bynajmniej kumplem z ławy czy bratem nie jest, bo jest politykiem, urzędnikiem - a ci działają, jak wspomniałem wyżej. Choć nie twierdzę, że należy do tej grupy polityków, którzy cynicznie tak działają, budując jedynie zimno i egoistycznie swoją pozycję na koszt podatnika. Ba, po ludzku, choćby dlatego, że w części emocjonalnie jest przecież z tych ludzi wzięty, uczestniczył jako kibic i nie będąc jeszcze eksponowanym politykiem - życzyłbym mu, by należał do tych, co szczerze faktycznie są przekonani, że to dla dobra wspólnego buduje swoją pozycję. Niemniej - tak to działa.
Tu zresztą "pies pogrzebany", w tym punkcie, o którym piszemy, doskonale widać, jak ludzie wciąż wykazują, iż głowy przez komunę mają urobione, bynajmniej nie po Zagłębiowsku, bo przecież ten region, jak był wybuch jego rozwoju, przełom XIX wieku i XX - tak się rozwinął, bo miał ludzi umiejących działać w duchu przedsiębiorczości, nawet w niekorzystnych warunkach zewnętrznych.
Doskonale to zagubienie mentalne ukazuje pewien epizod w Polsce sprzed lat kilku czy już raczej kilkunastu, w którym pokazała, co w główce ma dziennikarka pewna polska podówczas młoda - i to bodajże z Rzeczpospolitej, czyli dziennika niby już na prawo kojarzonego, wyzwolonego od czasów PRLowskich. Rzecz działa się w czasie, gdy była bardzo duża powódź w jakimś stanie USA. Natychmiast udał się tam Prezydent Bush (i nie powiedział, że "mogli się ubezpieczyć ale są barany, to się nie ubezcpieczyli" - jak jakiś socjalista, który wie, że jego wybór ponowny nie tyle zależy od tego, co konkretni ludzie danego regionu o nim myślą, tylko jaką się opinię wyrobi i co zdecydują partyjni bosowie) - jednocześnie podejmując w zakresie swoich kompetencji decyzję i informując o tym ludzi tych właśnie konkretnych, że obniży, tzn być może, nie pamiętam, wniesie taki wniosek do kompetentnych ciał, lub samemu, jeżel może, bodajże o połowę obciążenie podatkowe tych ludzi. Jest to logiczne. To najlepsze, co mógł zrobić, by im pomóc - no i typowo w duchu przedsiębiorczości: zwiększył o ile mógł kasę w kieszeni podatników poszczególnych, bo ci najlepiej, będąc najbliżej, będą wiedzieć, co trzeba, jak działać - i pomóc sobie wg potrzeb i przez to lokalności. Im szybciej się odbudują - tym szybciej wrócą do dokładania się do dobra wspólnego a nie do haraczu i biernego czekania, co mądrzejsza władza za nas zdecyduje.
Tymczasem co przemiła polska dziennikareczka na to? Dodała do informacji komentarz własny, krytykując go z rozmachem i przekonaniem, że głupi, że właśnie wtedy, gdy trzeba, by społeczeństwo wsparło tych biednych bezradnych ludzi (choć nie napisała wprost, tylko coś, że bezradni wobec żywiołu, czy ogólnie "biedni, skrzywdzeni) - to on pomniejsza możliwości tego społeczeństwa, zabiera z kasy społeczeństwa i nie będą mogli ci urzędnicy okazywać tej tak bardzo ludziom potrzebnej pomocy. To, że on temu konkretnemu społeczeństwu daje właśnie pieniądze bezpośrednio, gdzie oni najlepiej z poczuciem, że to są ich własne pieniądze - będą wiedzieć, jak je wykorzystać: zupełnie w główce tej pięknej i miłej pani się nie mieściło.