23.01.2011, Mój Sosnowiec
Czesław Uznański - legenda Stali i Zagłębia (cz.2)Jacek Walczyński / sosnowiec.info.pl
Legendarny „Prezes” – Czesław Uznański, niedawno obchodził 80 urodziny. Sylwetkę tego piłkarza doskonale znają i pamiętają starsi (i „starzy”) zagłębiowscy kibice.
Nie sposób przytoczyć wszystkie sytuacje, w których Czesław Uznański – „Prezes” strzelał bramki i prowadził Stal, a później Zagłębie do zwycięstw. Udział Uznańskiego w sukcesach Stali i Zagłębia jest ogromny, a najlepiej charakteryzują go artykuły i notki prasowe. O Uznańskim prasa sportowa (najczęściej Przegląd Sportowy, Sport, Trybuna Robotnicza i Wiadomości Zagłębia) pisała:
• Najlepszy drybler drużyny. Mózg i motor ataku. Świetny dyrygent napadu obdarzony wszelkimi cechami nowoczesnego środkowego napastnika. Przy większej szybkości jego umiejętności rozwinęłyby się jeszcze bardziej (Przegląd Sportowy, 29 sierpnia 1955 r.).
• Kierownik sosnowieckiego napadu najlepiej rozumiał się z lewym łącznikiem Krężlem i obaj stanowią największe niebezpieczeństwo dla bramkarza każdej drużyny (II liga rok 1954
Stal – Górnik Zabrze 1:0).
• Najgroźniejszymi graczami Stali wydają się być Uznański i Krężel. Uznański to mózg i motor drużyny, rozgrywa piłki, łączy akcje, a w odpowiednim momencie potrafi celnie strzelić. Krężel stanowi największe niebezpieczeństwo dla bramkarza. Wszędzie go pełno, biega po całym boisku i trudno go upilnować (wypowiedź Czesława Suszczyka, pomocnika Ruchu, dla katowickiego Sportu-u przed meczem ze Stalą w październiku 1955 roku. Po meczu zakończonym remisem
1:1, Przegląd Sportowy napisał, że w ataku Stali szczególnie wyróżnili się Uznański i Krężel).
• Rozmontowanie bytomskiej defensywy było przede wszystkim wynikiem inteligentnej i sprytnej gry Uznańskiego. Kierownik sosnowieckiego napadu doskonale rozumiał, że droga do bramki Skromnego nie wiedzie przez środek pola. Zaniechał więc bezskutecznej metody rozbijania głową muru i każde natarcie rozpoczynał ze skrzydeł. Ściągał na siebie dwóch, a nawet trzech przeciwników i natychmiast oddawał piłkę do wychodzących na pozycję kolegów. W ten sposób padły trzy bramki, a czwartą zdobył sam Uznański (1955,
Stal – Polonia Bytom 4:0).
•
Przy dopingu z trybun, zupełnie jakby to było w Sosnowcu, jedna z akcji zakończyła się bramką strzeloną w 67 min. w ładnym stylu przez Uznańskiego, który poszedł na przebój, ograł defensywę Legii i z okolicy pola karnego strzelił piękną bramkę pod poprzeczkę (artykuł w Przeglądzie Sportowym: Warszawa na pożegnanie oklaskuje piłkarzy Stali – 18.08.1958 r.,
Legia – Stal 1:1).
• Uznański mając obok siebie świetnego i wyczuwającego każdą jego intencję Majewskiego, siał spustoszenie w obronie przeciwnika (1958,
Stal – Gwardia Warszawa 2:3, katowicki Sport pisał: Degradacji Stali została wcześniej przesądzona, toteż
na stadionie zjawiło się zaledwie 5.000 widzów).
• Spośród napastników wielką partię rozegrał wczoraj Czesław Uznański. Ten zasłużony piłkarz był duszą i mózgiem piątki ofensywnej. Jakkolwiek grał na łączniku, spełniał funkcję faktycznego kierownika ataku Zagłębia. Cofał się głęboko, holował piłkę w kierunku pola karnego przeciwnika, reżyserował wszystkie akcje zaczepne i wyrabiał partnerom pozycje strzałowe. Sam też nie obawiał się zatrudniać Fołtyna strzałami z dalszej odległości. Jedna z jego bomb przesądziła o losach spotkania na korzyść jedenastki Sosnowca. Znajdując się w odległości około 20 metrów od bramki Fołtyna, 32 - letni Uznański strzelił z precyzją snajpera i piłka wylądowała w samym okienku bramki. Fołtyn wykonał rozpaczliwą robinsonadę, ale nie był w stanie zagrodzić piłce drogę do siatki. Jeśli dodać do tego, że w 80 minucie bomba Uznańskiego wylądowała na poprzeczce, to stanie się jasne, że zwycięstwo jedną bramką stanowi znikomy wykładnik przewagi gospodarzy, którzy spokojnie mogli wygrać 4:0 lub 5:1, co byłoby wierniejszym odzwierciedleniem tego co działo się na boisku (1962,
Zagłębie – Legia Warszawa 1:0, pierwsze w dziejach zwycięstwo z drużyną Legii).
• Nieocenieni w „robieniu” gry byli Uznański i pomocnik Komoder. Uznański przyjął na siebie rolę dyrygenta i stratega drużyny, wypełniając ją przez cały mecz bardzo dobrze (1962,
Ruch Chorzów – Zagłębie 0:1).
• Znów koncert pod batutą Uznańskiego (tytuł artykułu w Sporcie po meczu pucharowym
Zagłębie – Cracovia 4:0, 16 lipca 1962). Atak sosnowiczan pod batuta niezmordowanego Uznańskiego stanowił najsilniejszą formację zwycięzców. „Prezes” wprawdzie sam nie był autorem ani jednej bramki, ale miał swój udział w co najmniej trzech. Nie pomogła nawet specjalna opieka krakowian nad sosnowieckim dyrygentem ataku, którego szybkie, zmieniające pozycje i nieszablonowe zagrania rozbiły Cracovię. Pod kierownictwem Uznańskiego Zagłębie zmierza prosto do celu, czyli do zdobycia Pucharu Polski.
• „Prezes” Uznański był niezrównanym strategiem, najczęściej w drugiej linii (finał Pucharu Polski 1962,
Zagłębie – Górnik Zabrze 2:1).
• Najwyższe uznanie mamy dla Uznańskiego za dwie bardzo przytomne bramki. Dał nimi jeszcze raz, mimo 33 lat, dowód swej dużej przydatności w drużynie (1963,
Zagłębie – Polonia 3:1).
21 kwietnia 1963 roku, a później 10 listopada, na Stadionie Ludowym po raz szesnasty i siedemnasty spotkały się w zmaganiach ligowych Zagłębie i Ruch Chorzów. W kwietniu wygrało Zagłębie
3:1, w listopadzie był remis
2:2. Pierwszy mecz tych drużyn rozegrany 8 maja 1955 roku zakończył się remisem
0:0. We wszystkich siedemnastu spotkaniach wystąpił tylko jeden zawodnik: Czesław Uznański.
• Trudno powiedzieć, co przeżyłem obserwując mecz w roli rezerwowego. Gdybyśmy zawsze potrafili grać tak mądrze i ambitnie… (Czesław Uznański po drugim zwycięskim finale o Puchar Polski, 01 maja 1963,
Zagłębie – Ruch 2:0 na Stadionie Śląskim –
80.000 widzów).
• „Powrót „prezesa” uskrzydlił sosnowiczan” (tytuł artykułu w Sporcie po meczu
Zagłębie – Polonia Bytom 3:0).
• Przyjemną niespodziankę sprawił wszystkim „prezes” Uznański, który znów – jak za najlepszych swych czasów – był dyrygentem ataku i dobrze wytrzymał cały mecz kondycyjnie (1963,
Zagłębie – Polonia 3:0).
Uznański wystąpił w 190 pierwszoligowych meczach Stali i Zagłębia. Jeśli do tego dodać II ligę w latach 1040 – 50 oraz w 1959, to liczba ta powiększyłaby się do ponad 250. A to już stawia go blisko już w bliskiej czołówce (Bazan 303, Mazur 282, Rudy 275, Jarosik 265). Strzelił 42 bramki w I lidze (z piłkarzy jemu współczesnych lepszy był tylko Piecyk 61 i Gałeczka 98 oraz jego odkrycie i uczeń Andrzej Jarosik 113). Wśród piłkarzy Stali i Zagłębia swego pokolenia jest niekwestionowanym liderem.http://www.sosnowiec.info.pl/moje-miast ... ,1,4,18872