przez jls 2008-05-14, 5:00 pm
Witold „Giga” Majewski
09.05.2008
Z cyklu biografie sosnowieckiego sportu
Ku zadowoleniu historyków kultury fizycznej liczna grupa sportowców mniej lub bardziej fachowo uwieczniała wydarzenia związane ze swoimi sportowymi dokonaniami. W dobie przedkomputerowej najpopularniejszą formą gromadzenia dokumentów były kroniki.
Kolekcja Witolda Majewskiego składa się z dwóch solidnych rozmiarów albumów oraz luźnych programów z imprez piłkarskich, wycinków i zdjęć, których nie zdążył już ująć w swej systematyce. Po śmierci właściciela ten osobliwy zbiór został powierzony Leszkowi Baczyńskiemu.
Studiując pożółkłe materiały, pośród których najstarsze pochodzą sprzed 60 lat stawiam sobie z pozoru proste pytanie - kim był mój dzisiejszy bohater? O ile sporządzenie metryczki sportowej „Gigi” z racji obfitej literatury przedmiotu nie jest zadaniem zbyt trudnym, to nakreślenie jego sylwetki psychologicznej stanowi ciekawe wyzwanie. W tym aspekcie Majewski posiadał z pewnością złożoną osobowość.
Do postawienia takiej tezy uprawnia analiza wywiadów prasowych z zawodnikiem, rozmów przeprowadzonych na jego temat z osobami mu bliskimi lub w jakiś sposób z nim związanymi. Na ich podstawie zaczęła wyłaniać się pełniejsza charakterystyka analizowanej postaci.
Z młodzieńczych zdjęć spogląda na mnie przystojny blondyn o urodzie amanta z filmów okresu międzywojennego. Idąc dalej w porównaniach, doszukać się można jakiegoś zewnętrznego podobieństwa do Jana Kiepury (ten garnitur białych zębów w radosnym uśmiechu), z którym zresztą dane mu było spotkać się podczas pierwszego pobytu w USA. Najsłynniejszy polski tenor odwiedził w Nowym Jorku zespół Zagłębia podczas meczu w ramach Amerykańskiej Interligi w 1964 r. Kiepura entuzjastycznie przeżywał występy rodaków. Fakt ten potwierdza czynny uczestnik tych wydarzeń - Józef Gałeczka. „Nie śpiewał, ale udzielał nam wskazówek, choć nie były one fachowe. Mówił: - Bramkarz musi jak najdalej wybijać piłkę, a napastnicy niech szybko strzelają gole”. Emocjonalny związek wykonawcy szlagieru „Brunetki, blondynki ...” z występami „Zagłębia” było w pełni uzasadnione - przecież kiedyś z bratem kopał piłkę w przedwojennej Unii Sosnowiec, a następnie już jako znany artysta wspomagał klub finansowo i nie przez przypadek przylgnęło do niego określenie „Chłopaka z Sosnowca”.
„Giga” z pewnością dbał o wygląd zewnętrzny. Dobrze skrojone garnitury, umiejętnie dobrane krawaty, fryzura według ówczesnych kanonów mody, wskazują na jego dobry gust i poczucie estetyki.
Ocena psychologiczna postaci obejmuje także tak zwaną inteligencję werbalną, pod którą rozumie się zasób i jakoś słownictwa analizowanej osoby. Na tym obszarze Majewski porusza się, podobnie jak na boisku, z dużą gracją. W jakimś z wywiadów przeprowadzonych z nim po powrocie z tourne po Chińskiej Republice Ludowej, na które „Zagłębie” zostało zaproszone w 1960 r., ciekawie opowiadał nie tylko o sportowym wymiarze eskapady, ale i w interesujący sposób opisywał walory turystyczne Państwa Środka.
Jeśli dla charakterystyki zawodników, którzy osiągali sukcesy w różnych dyscyplinach sportu, można by użyć zwrotu „sportowiec renesansu”, to Majewski w pełni zasługiwałby na to miano.
Był mistrzem Śląska i wicemistrzem Polski juniorów w tenisie stołowym, zbierał pochlebne opinie jako czynny hokeista, grywał w siatkówkę i koszykówkę, posiadał uprawnienia instruktora narciarstwa.
Kiedyś pytany o zainteresowania sportami zimowymi wyznał, iż narciarstwo obrał jako dyscyplinę wiodącą przy specjalizacji na studiach w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, którą ukończył w 1954 r. Hokej uznawał natomiast jako dyscyplinę doskonale wspomagającą trening podczas przerwy w rozgrywkach piłkarskich.
Po studiach, niezależnie od czynnego uprawiania sportu podjął pracę w szkolnictwie. Jako nauczyciel wychowania fizycznego dbał o tężyznę fizyczną młodzieży w sosnowieckim Zespole Szkół Energetycznych. Sportowe osiągnięcia profesora Majewskiego powodowały, że na zajęciach podopieczni mieli być wpatrzeni w niego jak w „obraz”.
Dużą aktywnością wykazywał się na niwie działalności publicznej. W 1955 r., po pamiętnym awansie Stali do grona najlepszych drużyn piłkarskich, został rekomendowany jako kandydat na radnego z dzielnicy Juliana Marchlewskiego (Pogoń) do Miejskiej Rady Narodowej w Sosnowcu. Podczas spotkań przedwyborczych, przedstawiając swój program, deklarował wspieranie pomysłu stworzenia sosnowieckiego Parku Kultury i Wypoczynku. Optował za budową stadionu (ten przy ulicy Mireckiego w obliczu sukcesów piłkarskich nie mógł już sprostać zapotrzebowaniom kibiców), hali sportowej i basenów kąpielowych.
Spadek Stali w 1958 r. do II ligi wzbudził nadzieje drużyn pierwszoligowych na pozyskanie Majewskiego w swoje szeregi. Propozycje zmiany barw klubowych płynęły ponoć z „Wisły”, ŁKS, szczecińskiej „Pogoni”. Liczono na to, że zawodnik tej klasy nie zechce realizować swojej kariery w niższej lidze. Nic z tego! „Giga” nie tylko „Stali” nie opuścił, ale i walnie przyczynił się do jej ponownego awansu, zaledwie po roku jej pobytu na zapleczu pierwszej ligi.
W 1960 r. Majewski „przymierzał” się do wyjazdu do Australii. Szczegółowy opis projektu, któremu patronował Polski Komitet Olimpijski, polegający na zasilaniu polonijnych klubów na Antypodach rodzimymi zawodnikami opisywałem w poprzednim artykule poświęconym sylwetce Józefa Gałeczki. Kandydatura „Gigi” była ze wszech miar atrakcyjna dla Polonusów. Miał on bowiem występować w „Polonii” Sydney w roli grającego trenera, co przy brakach wykwalifikowanej myśli szkoleniowej na piątym kontynencie, dla właściciela klubu - pana Kotulskiego - było szczególnie cenne. O dziwo, sosnowieccy działacze zgadzali się na eksport zawodnika na „drugi koniec świata”. Argumentowano, że dla cierpiącego ponoć na reumatyzm Majewskiego wygrzewanie się w suchym klimacie może mieć wręcz walory terapeutyczne. Polski Związek Piłki Nożnej zapewniał natomiast, że Majewski nie jest nominowany do kadry narodowej przed zbliżającą się olimpiadą w Rzymie. Ostatecznie dla dobra klubu i reprezentacji plany tego wyjazdu zakończyły się fiaskiem. Zarówno bowiem „Zagłębie” jak i reprezentacja korzystały z usług piłkarza jeszcze przez kilka lat po opisywanych wydarzeniach, co oznaczałoby, iż wysyłanie go na „kurację” do australijskiego „sanatorium” było grubo przedwczesne.
Uważam, że piłka nożna jest rodzinną „chorobą” Majewskich. Starszy brat Andrzej występował również w sosnowieckiej „Stali”, młodszy Zbigniew bronił bramki „Hutnika” Nowa Huta.
To właśnie starszy brat, jak kiedyś wspominał „Giga”, miał być autorem jego pseudonimu boiskowego: „... nazwał mnie tak przed kilkunastoma laty. Przyjęło się... w domu, w szkole i na boisku. Dziś, gdyby ktoś miał trudności z odnalezieniem w Sosnowcu Majewskiego niech pytają o „Gigę”.
W gronie Majewski przyjaciół cieszył się opinią człowieka dowcipnego, potrafiącego rozładować towarzyszące sportowcom stresy, nieporozumienia. Z kolei w stosunku do młodszych zawodników zachowywał się w sposób dystyngowany, nie pozwalając na zbytnią poufałość.
Kiedyś, już jako trzydziestoletni zawodnik, z zaliczonymi kilkoma występami w reprezentacji Polski mówił, że jest zaprzeczeniem opinii o zamożności piłkarzy. Nie dorobił się bowiem takich atrybutów dostatku, jakimi wówczas było posiadanie własnego mieszkania, samochodu, pralki, czy lodówki.
Po latach powetował sobie purytański styl życia, przywożąc z USA czerwonego Forda Mustanga, którym budził na ulicach Sosnowca nie lada sensację. Wydarzenie to było na tyle spektakularne, że po latach profesor Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach - Jacek Rykała - piewca kultury zagłębiowskiej w różnych jej formach opowiada o nim w swej sztuce teatralnej: „Mleczarnia”, traktującej o rzeczywistości sosnowieckiej lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Cytowany już w moich poprzednich opracowaniach - prof. Mirosław Ponczek z katowickiej AWF, specjalizujący się w historii kultury fizycznej Zagłębia Dąbrowskiego, tak opisuje karierę „Gigi” w swej książce „Dzieje piłki nożnej mężczyzn w Sosnowcu”:
„Piłkarska przygoda urodzonego w 1930 r. w Sosnowcu Majewskiego rozpoczęła się w ponurych czasach okupacji hitlerowskiej. Oddawał się on tej zakazanej rozrywce wraz ze swymi rówieśnikami: Powązką, Krajewskim, Masłoniem czy Musiałem. Natychmiast po wyzwoleniu zgłosił swój akces do nowopowstałego Robotniczego Klubu Sportowego. Barwom tego funkcjonującego później pod różnymi nazwami stowarzyszenia sportowego miał być wierny przez ponad 20 lat.
Na jego talencie poznano się dość wcześnie. Już bowiem pod koniec lat 40-tych trafił do narodowej reprezentacji juniorów. Apogeum jego formy przypadło jednak na przełom szóstej i siódmej dekady ubiegłego wieku. Majewski był wówczas „reżyserem” gry sosnowieckiej jedenastki. Należał do najlepszych piłkarzy Polski Ludowej. Siedmiokrotnie w latach 1958-1962 uczestniczył w oficjalnych meczach międzypaństwowych. W sezonach 1962/63, 1963/64, 1964/65 zajmował trzecie miejsce w klasyfikacji „Złote Buty” prowadzonej przez redakcję dziennika „Sport” w celu wyłonienia najlepszego zawodnika ligi.
Witold Majewski był trzykrotnym srebrnym (1955, 1964, 1967) i trzykrotnym brązowym (1962, 1963, 1965) medalistą mistrzostw polski w piłce nożnej. Wraz z partnerami z zespołu GKS „Zagłębie” sięgnął dwukrotnie po Puchar Polski (1962, 1963).”
W uzupełnieniu powyższej metryczki wskazane byłoby dodać, że w barwach „Zagłębia” Witold Majewski wystąpił w 209 spotkaniach pierwszoligowych. W sezonie 1966/ 67, w którym „Zagłębie” zdobyło wicemistrzostwo Polski, przez pół roku był trenerem pierwszego zespołu. Zwieńczeniem jego kariery piłkarskiej był wyjazd, pod koniec 1967 r. do Stanów Zjednoczonych i gra w polonijnym klubie „Orły” Chicago. Do kraju powrócił w roku 1969 podejmując się szkolenia piłkarzy „Górnika” Zagórze. Pracował również w szpitalu jako rehabilitant. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zawiadywał sekcją piłkarską „Zagłębia” Sosnowiec.
Witold „Giga” Majewski zmarł w 2006 r. Pochowany jest na pogońskim cmentarzu parafialnym w rodzinnym Sosnowcu.
Stefan Kucia
1948 r. (?) W barwach RKU. Majewski ostatni z prawej w dolnym rzędzie.
1949 r. Mecz reprezentacji Polski juniorów z Węgrami w Budapeszcie. (?) Majewski trzeci w koszulce z białym orłem.
1955r. Pierwszy sezon wsród najlepszych drużyn i wicemistrzostwo Polski. Majewski trzeci od lewej (przed bramkarzem Dziurowiczem).
Wegry B – Polska B 0-2. Budapeszt, 14.09.1958 r. „Giga” w walce o piłkę.
05.10.1958 r., Dublin. Przed meczem Irlandia - Polska 2-2. Majewski piąty od lewej w górnym rzędzie.
(?) 15.08.1960 r., Vichy. Kombinowana drużyna Polski – Stade Reims 4-2. Przeciwnik to ówczesny lider francuskiej ekstraklasy. Majewski – szósty od lewej w dolnym rzędzie – był według doniesień prasowych najlepszym polskim zawodnikiem.
Tourne Zagłębia po Chińskiej Republice Ludowej. 1960 r.
Instruktor narciarstwa, Majewski, w skręcie dostokowym.
1954 r. (?) W kadrze hokejowej drużyny Stali Sosnowiec.