Zagłębie Sosnowiec - wypijmy za błędy...
Sport | 2007.08.02 06:10
Sosnowiecki zespół przez sezon będzie się cieszył występami w ekstraklasie, by po jego zakończeniu opuścić szeregi najlepszych - czy taki będzie scenariusz nakreślony dziś przez Wydział Dyscypliny? – zastanawia się Sport.
Krzysztof Szatan - właściciel sportowej spółki Zagłębie, wiceprezes klubu - Grzegorz Baran oraz mecenas Tomasz Damięcki dzisiaj znów staną przed obliczem członków Wydziału Dyscypliny i przedstawią swoją linię obrony. W środowisku piłkarskim panuje przekonanie, że nic nie uratuje Zagłębia przed degradacją, ale zostanie ona tylko odłożona w czasie. Owszem, sosnowiecki zespół przez sezon będzie się cieszył występami w ekstraklasie, by po jego zakończeniu opuścić szeregi najlepszych. Taki właśnie scenariusz przewiduje wielu działaczy. Członkowie Wydziału Dyscypliny zupełnie się odizolowali i milczą jak zaklęci.
Procesy cywilne
Zarząd klubu dwa dni temu wystosował pismo do Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu prowadzącej śledztwo w sprawie afery korupcyjnej w piłce o nadanie Zagłębiu uprawnień pokrzywdzonego. To jedna z linii obrony klubu „umoczonego” w tę niechlubną aferę. - My ze swej strony nie wykluczamy procesów z powództwa cywilnego wobec osób uwikłanych w aferę korupcyjną - mocno akcentuje mecenas Damięcki. - Klub jako taki nie wyniósł z tego procederu korzyści, były one tylko osobiste. Jestem przekonany, że w tym przypadku chodziło ewidentnie o tzw. bukmacherkę, czyli obstawianie wyników w profesjonalnych zakładach.
Cienka granica
Zarzuty korupcyjne dotyczą sezonu 2003/04, w którym przewaga Zagłębia nad resztą stawki wynosiła na końcu trzecioligowego sezonu 12 punktów - to mocno podkreślają działacze obecnych władz klubu. - Ponadto przedstawiono listę meczów „skręconych”, a wśród nich są również i te przegrane - słyszymy.
Ta linia obrony jest jednak dość cienka i dla wielu postronnych obserwatorów mało przekonująca. Cóż z tego, że zespół zdobył 12 punktów przewagi, skoro większość meczów była „ustawiana”? - Śmiechu warte, co mówią publicznie działacze z Sosnowca. Skala korupcji w przypadku tego klubu jest podobna jak Arki oraz Górnika Łęczna. Stąd też sosnowiczanie muszą ponieść surową karę - twierdzi jeden z wysoko postawionych działaczy piłkarskich.
- Jeżeli działacze Wydziału Dyscypliny potraktują nas instrumentalnie, wówczas można byłoby się spodziewać surowej kary - mówi mecenas Damięcki. - Przewiduję wszakże nieco inny scenariusz i jestem przekonany, że członkowie tego gremium dokładnie przeanalizują nasze sytuację oraz podejmą rozsądną decyzję.
Więcej w "Sporcie"
-> http://www.wp.pl/r/EF271