przez Miłosz 2006-06-24, 3:01 pm
A więc to było tak....może od początku :twisted:
Zima 1999r.
Siedziałem przed tv i ogłądałem tabele ligowe na telegazecie. W pewnym momencie patrzę a tu klub z Sosnowca lideruje i od razu do ojca: tato co to za klub to Zagłębie.... i się zaczął wywód - ładnych parę godzin opowieści o historii, największych sukcesach, porażkach itd...To ja na to - na wiosnę liga rusza więc idziemy na mecz, oczywiście ojciec krzywa mina, że nie, bo niebezpiecznie, bo to, bo tamto, to ja prosty argument, że Ty jakoś w moim wieku jeżdziłeś i to na wyjazdy do Zabrza w końcu przed 10 minutami o tym opowiadałeś. Na to ojciec, tak ale to inne czasy i takie tam duperele. Jak się po latach okazało to była chyba ta pierwsza iskierka :wink: . W końcu nadeszła wiosna, a ja cały czas po cichu liczyłem,że pojadę na ten mecz.
Mieliśmy sklep na Pogoni, okazało się, że jednym ze stałych klientów jest pracownik Zagłębia 8) (pozdrawiam, jeśli to czyta, Pan A.) i powiedzał mojemu ojcu, żeby się nie martwił, a on mnie weźmie za friko na loże VIP-ów 8) . Jak to usłyszałem to byłem w siódmym niebie, nie mogłem usiedzieć na jednym miejscu przez 5 minut, tak czekałem na ten weekend, aż w końcu przekroczyłem próg klubu i zasiadłem na foteliku.
To był mecz Zagłębia z Astrą Krotoszyn 0:0.
A potem Zagłebie stało się dla mnie miłością porównywalną do miłości do kobiety :lol: