Moim zdaniem problem jeszcze tkwi w tym (choc całkowicie jest to dla mnie niezrozumiałe i tak jak pisał Tomano nie ma nic wspolnego z fanatyzmem) sporo ludziom przejadły sie wyjazdy na dziury. Przez kilka długich lat (1992-2000) mielismy okazje goscic w wiekszosci na niezlych wioskach, teraz jak przyszly okazje odwiedzic takie miasta jak Poznań,Wrocław,Gdynia czy Łódz ponowny wyjazd na malo atrakcyjny klub odstrasza troche ludzi.
Mozna jeszcze podac przykład z tym że: mamy tą Łódz i teraz sie zebrało 200 osob ale pamietajmy ze za pierwszym razem było nas 600 i to w środe! tak samo Wrocław: 800 a nastepnie 400, czy Poznań 450 a za drugim 170. Ale tak wlasnie tez reaguja ludzie. Hasło `ja tam juz bylem i nic sie nie dzialo` jest dla mnie conajmniej puste. Choc widac to w wiekszosci ekip. Przykład: Cracovia w Szczecinie: pierwszy mecz ponad 500 drugi 33, Legia w Poznaniu 1500 do niecałych 200 czy Arka w Łodzi: na Łks juz byli sezon wczesniej wiec 130 a na Widzewie 10 razy tyle czyli 1300!