przez Erazmus 2004-07-01, 4:21 pm
O tym, że na Struga nie ma pieniędzy, było wiadomo od dawna. Wiele osób w tym chyba członkowie zarządu Radomiaka myśleli, że po awansie na zaplecze ekstraklasy, sponsorzy będą walić drzwiami i oknami. Nic takiego jednak nie nastąpiło, a o każdy grosz trzeba stoczyć heroiczną walkę.
Trener ma dosyć
Całą sytuacją bardzo mocno zniesmaczony jest Jerzy Engel jr. - Czegoś takiego nie spotkałem jeszcze w żadnym klubie - mówi zrozpaczony. - Do rozpoczęcia przygotowań pozostały trzy, cztery dni, a w klubie nie ma niczego. Nie ma w tym krzty przesady, bo zespołowi brakuje piłek, koszulek, spodenek, getrów, odżywek, nie mówiąc już o boisku, na którym można by trenować. Drużyna co rusz to się osłabia (odeszli już Maciej Wojtaś i Konrad Gołoś), a ja nie mogę podjąć żadnych rozmów z innymi piłkarzami, bo nie wiem, co mam im powiedzieć. Ale jeśli nawet jacyś gracze się znajdą, nie będą mieli gdzie trenować, bo obozu, czy sparingów z wymagającymi rywalami nie ma nawet w planach.
Wczoraj Jerzy Engel jr spotkał się z zarządem klubu. - Rozczarowanie, to najdelikatniejsze słowo jakie mi przychodzi na myśl z panami z zarządu - podkreśla. - Nie dość, że nie było w ogóle prezesa Pietrzyka i wiceprezesa Telęgi, to pozostali panowie nie mieli żadnego pomysłu, ani propozycji na dalsze funkcjonowanie klubu. Pomijam to, ze zaproponowano mi 400 zł podwyżki. To naprawdę ma najmniejsze znaczenie. Gorzej, że w klubie nie ma żadnych pieniędzy i perspektyw na ich pozyskanie. Dlatego pytam: jeśli nawet zgodziłbym się pracować za darmo, z kim i z czym mam zaczynać przygotowania do sezonu? Żaden z działaczy nie potrafił mi na to odpowiedzieć.
Engel jr stwierdził, że podobną sytuację przerabiał już przed rokiem w Błękitnych Stargard Szczeciński. - Tam było chyba nawet lepiej, bo przynajmniej ludzie składali jakieś obietnice. Wszyscy wiemy, jak to się dla klubu zakończyło. Nie chciałbym przeżyć drugi raz takiej sytuacji. Druga liga jest w pełni zawodowa i niczego, powtarzam, niczego nie da się w niej załatwić półśrodkami. Dlatego mimo że wokół klubu i w zespole jest fantastyczna atmosfera, a kibice są rewelacyjni, nie podejmę się, aby z szabelką walczyć przeciwko czołgom. Nie mogę po prostu swoim nazwiskiem firmować kompromitacji, jaka lada chwila może nastąpić. Chcę zostać w Radomiaku, ale obecna sytuacja po prostu mi to uniemożliwia - kończy szkoleniowiec.
Jak się dowiedzieliśmy, wstrzymuje się jeszcze trzy dni, aby podjąć ostateczną decyzję. Jeśli nie pojawi się jakieś światełko w tunelu, a w klubie nie zaczną być załatwiane podstawowe sprawy, zrezygnuje z pełnionej funkcji. Na oferty pracy narzekać nie może. Najpoważniejszą ma z Polonii Warszawa, w której pełniłby rolę asystenta trenera pierwszoligowego zespołu - Marka Motyki.
Wersja zarządu
W tak czarnych barwach, przyszłości klubu nie widzi wiceprezes Paweł Kobyłecki. - Z wieloma słowami trenera Engela oczywiście się zgadzam. Sytuacja w klubie jest bardzo ciężka i nie ma co ukrywać, że z dnia na dzień się zmieni - rozpoczyna rozmowę z "Gazetą". - Bez sponsora na pewno nie poradzimy sobie w Iidze, ale to przecież żadna rewelacja. Prowadzimy jednak rozmowy z kilkoma przedsiębiorstwami i być może zdołamy jednak przetrwać. Mogę powiedzieć tak: Radomiak będzie miał trenera i piłkarzy takich, na jakich będzie go stać. Jerzemu Engelowi jr. przedstawiliśmy naszą propozycję i teraz od niego zależy, czy ją przyjmie, czy nie. Co zaś do sprzętu, to mogę zapewnić, że lada chwila trafi on do klubu. Gdybyśmy byli krezusami, następnego dnia po awansie poszlibyśmy do sklepu i kupilibyśmy nowe koszulki, dresy, buty od ręki. Jesteśmy jednak w takiej sytuacji, że liczymy każdy grosz i rozważać musimy propozycję kilku producentów. Mam nadzieję, że z każdym dniem, z klubu będą napływać optymistyczne wieści. Wiadomo przecież, że z pustego to nawet Salomon nie naleje, a w tej chwili nasza kasa świeci pustkami.
Z naszych informacji wynika, że Radomiakowi pomoże miasto. W najbliższym czasie na sesję Rady Miejskiej ma trafić wniosek o przeznaczenie na remont stadionu przy ul. Struga 63 kwoty 150 tys. zł. Być może do klubowe kasy będą wpływać wyższe niż dotychczas wpływy z targowiska.
Gdzie jest prezes?
Sytuacja może nie byłaby tak dramatyczna gdyby w klubie znajdowały się dwie najważniejsze osoby - prezes Wiesław Pietrzyk i wiceprezes Marian Telęga. Pierwszy przebywa w sprawach rodzinnych w Niemczech, drugi w sanatorium. Rodzina i zdrowie są oczywiście najważniejsze, ale i tak obu panom należy się co najmniej żółta kartka. Teraz właśnie ważą się losy klubu, a tak naprawdę potencjalni sponsorzy nie mają z kim rozmawiać. Choć z drugiej strony, trudno uwierzyć, aby wraz z pojawieniem się w Radomiaku prezesa obecna nieciekawa sytuacja klubu mogła ulec diametralnej zmianie.