Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
django napisał(a):Już jest cały wywiad do przeczytania na stronie Sportu.
Marcin Jaroszewski: Jakby coś nie poszło, kibice GKS-owi nie darują
Prezes Zagłębia Sosnowiec w obszernej rozmowie ze „Sportem” mówi o zbliżających się meczach z Katowicami i Górnikiem Zabrze.
MACIEJ GRYGIERCZYK: Rok temu przed meczem w Katowicach powiedział pan, że oprócz Rafała Pietrzaka – waszego wychowanka – żaden z zawodników GKS-u nie miałby szans na grę w Zagłębiu. Czy coś się zmieniło?
MARCIN JAROSZEWSKI: To, że prezes GKS-u Wojciech Cygan miesiąc temu, na zebraniu klubów I ligi w PZPN, podczas wieczornego bankietu odgryzł się tym samym. Widziałem, że jest jakiś nieswój, krąży… W końcu się przełamał i przed północą stwierdził, że też nikogo z naszych by nie zatrudnił (śmiech). Co jeszcze się zmieniło? Przyznaję też, że staraliśmy się pozyskać Tomasza Foszmańczyka.
Dlaczego więc wylądował w Katowicach?
MARCIN JAROSZEWSKI: - Skontaktowałem się ze swoim bliskim znajomym, który zorganizował spotkanie. Tomasz stwierdził, że co prawda współpracuje z agentem, jednak bez umowy, więc w rozmowach z Zagłębiem może go reprezentować ów znajomy. Zawodnik czekał na ekstraklasę, czekał i czekał, aż w końcu wróciliśmy do rozmów. Ustaliliśmy szczegóły, terminy, badania… Tomasz zadzwonił do trenera Magiery ciesząc się, że będą razem pracowali, ale jeszcze tego samego dnia wieczorem zadzwonił też i do mnie - mówiąc, że menadżer jednak coś dla niego ma. Uprzedzał, że gdy będzie ekstraklasa…. Jakieś dwa tygodnie później dostałem sms-a: „Ponieważ trzy razy proponowałem panu usługi Tomasza, a pan ani raz nie oddzwonił, piłkarz podpisał 10 minut temu kontrakt w Katowicach. Pozdrawiam, Robert”. Wnioski są dwa. Pierwszy – mam żałować, drugi – GKS to klub ekstraklasy, tylko że dopiero za chwilę. Coś przynajmniej wiadomo.
W ubiegłym sezonie pokonaliście GKS dwa razy, teraz kibice Zagłębia pewnie też nie wyobrażają sobie innego scenariusza…
MARCIN JAROSZEWSKI: - Akurat GKS pokonaliśmy trzy razy, bo w sparingu na Bukowej też. Życie jednak płynie… „GieKSa” to królowie letniego polowania. Wiele czytałem o przemyślanych transferach, z których każdy był przygotowany wcześniej. Profil pozycji, mentalność - wszystko sprawdzone. To klub, który rośnie w siłę, otwiera nowe sekcje, potrafi nas przebić finansowo, o czym świadczy choćby przykład wspomnianego Foszmańczyka. Marketing zachwyca. Klub ma jasno określony cel – awans. Grają u siebie – więc muszą. No i nowy stadion w perspektywie… Zresztą, po meczu z Chojniczanką trener Brzęczek obiecał, że następny mecz u siebie GKS na pewno wygra i wiem, że kibice będą go trzymać za słowo. To daje obraz tego, kto jest niemal stuprocentowym faworytem. Ostatnio katowiczanie byli podobno lepsi od Stomilu, a my od tego samego Stomilu lepsi nie byliśmy. GKS - obok Górnika i Podbeskidzia - jest wymieniany w mediach jednym tchem jako kandydat do awansu.
Coś mi się zdaje, że przebija z tych słów tzw. „szydera”, popularna w środowisku piłkarskim.
MARCIN JAROSZEWSKI: - Absolutnie nie! Jeśli tak, to od razu muszę przeprosić. Pozostając w klimacie, prezes Cygan też wypomniał mi nasze zapowiedzi – te sprzed dwóch lat, że będziemy II-ligowym Realem Madryt, czy przed rundą wiosenną - o tym, że mamy „Ferrari” w drużynie. „Ferrari” wzięte na dobry warsztat odpaliło w niedzielę (Robert Bartczak strzelił dwa gole i był najlepszy na boisku w meczu Zagłębie – Sandecja – dop. red), a nad „GieKSą” ciąży inne hasło już od dawna. Dajmy jednak temu już spokój. Muszą - to muszą. Wiadomo, że jakby coś nie poszło, kibice im nie darują. W końcu to już tyle lat
A o co gra Zagłębie? I co musi?
MARCIN JAROSZEWSKI: - Nic nie musi. To piłka nożna, najważniejsza z rzeczy nieważnych – jak kiedyś powiedział nasz papież. Jeśli Zagłębie coś musi, to być, istnieć, dawać powody do dumy całemu Zagłębiu Dąbrowskiemu i nie wpadać w długi. ZUS i Urząd Skarbowy precyzyjniej by odpowiedziały, co Zagłębie SA musi… Co do celu - on wyłoni się w okolicach końca listopada. Niewiele ponad dwa lata temu, gdy na sesji jeden z radnych zapytał mnie, jaki jest mój cel jako prezesa klubu, stwierdziłem, że w sezonie 2018/19 chciałbym, żeby klub walczył o ekstraklasę. Bym mógł powiedzieć, że to cel. Byliśmy wtedy po słabych meczach w II lidze, więc spojrzeli na mnie jak na kosmitę. A niewiele ponad rok później czułem niemy żal wielu ludzi, dlaczego w 2016 roku nie gramy w ekstraklasie!
W środę kibice wam nie pomogą. Wojewoda zamknąć sektor gości…
MARCIN JAROSZEWSKI: - Wszystkim, którzy po awansie Tychów i spadku Górnika ostrzyli sobie zęby na kibicowskie święta, mówiłem, że policja wojewódzka wszystko rozprowadzi. Miałem do czynienia z tym towarzystwem, gdy odwoływaliśmy po zamknięciu stadionu na mecz Pucharu Polski z Cracovią. To będzie wieczna walka, bo jaką motywację mają teraz kibice Zagłębia, by nie rozwijać sektorówek, nie odpalać rac? Co ja mam im powiedzieć? Podczas meczu z Wisłą Kraków na trybunach było wzorowo, w Olsztynie wspierało nas 400 osób i to samo… A nagle zamyka im się sektor. Argument, że dostaną karę za winę, odpada. Dostają i bez winy. Byłem kiedyś – jak wspomniałem - na spotkaniu i z komendantem Rabsztynem i byłym wojewodą Litwą. Argumenty ich nie interesują, bo nie mają swoich. Rozmowa jest w stylu: „Ja jestem Roch Kowalski, a to pani Kowalska”. Pracować by trzeba, a chyba się nie chce…
W środę – GKS, a już w sobotę domowy mecz z Górnikiem, którego pokonaliście przed rokiem w Pucharze Polski. Powiedział pan wtedy o zawodnikach z Zabrza „faceci w rajtuzach”…
MARCIN JAROSZEWSKI: - Tak powiedziałem. Niewiele wcześniej przegrali kompromitująco wysoko z Lechem u siebie i pozbawili Legię szans na mistrzostwo Polski, z czego kibice w Zabrzu się cieszyli. Szacunku to nie wzbudziło… Górnika ostatnich lat znam z gazet i telewizji. Czasem myślę, że ten „Złoty Pociąg” to naziści schowali nie w Waldenburgu (przedwojenna nazwa Wałbrzycha – dop. red), a w Hindenburgu (przedwojenna nazwa Zabrza – dop. red). I przy kopaniu dołu pod dawnym stadionem, imienia kogo nie wspomnę (Adolfa Hitlera – dop. red), znalazła go i po cichu wyciąga te sztaby Wielka Szu, jak czasami nazywam szefową Zabrza i klubu – od nazwiska oczywiście! Rozmach zadziwiający, finanse niegraniczone, ale życzę powodzenia. Zresztą, wiceprezydent Lewandowski to też nazwisko piłkarskie, zabiera głos, czuć, że znawca… Nie może się nie udać. Słuchałem też w Warszawie nowego prezesa - ogromna wiedza o historii ludów północnej Polski. Dużo mówił o Kaszubach i Jaćwingach… A tak całkiem poważnie, to znałem i Bolka Niesytę, i Krzysia Maja. Pierwszy kiedyś mi pomógł w ważnej sprawie, drugi to było serce klubu. Ogromny szacunek dla obu. Często odwiedzają nas na meczach trenerzy Orzeszek, Żurek. Z Marcinem Broszem studiowałem na roku, choć lepiej poznaliśmy się, gdy jak pracowałem w TVP, a on jako trener. Zawsze dobrze się czułem na Roosevelta, ale to było dawno. Kibice będą dawać im moc i wywierać presję, ale z każdym rokiem bez awansu będzie to słabnąć. Takich ciężkich doświadczeń jak Zagłębie, „GieKSa” czy Arka, Górnik Zabrze nie ma. Czas ich zweryfikuje.
Czuć mocno śląsko–zagłębiowską rywalizację z pańskich wypowiedzi.
MARCIN JAROSZEWSKI: - Bo ja ją bardzo lubię. Trzeba jednak dystansu. Wszystko musi się odbywać w sferze żartów normalnych ludzi. Dla niektórych to temat tabu, żeby nie drażnić… Ja tak nie uważam. No bo kto przy zdrowych zmysłach nienawidzi kogoś za to, że jest Zagłębiakiem czy Ślązakiem? Raczej skłaniałbym się ku przykładom wzajemnego szacunku i relacji. Z oldbojami z Zabrza i reszty Śląska zagramy w sobotę dla Marka Bębna. Zagłębiaka, który bronił barw Górnika, Odry czy Polonii Bytom, a dziś ma kłopoty zdrowotne. Z Ruchem łączy nas osoba trenera Jerzego Wyrobka, o którym zawsze pamiętamy. Gdy „Niebiescy” mieli problem z licencją, dostali wsparcie od kibiców Zagłębia. Wracając do GKS-u, jego potęgę stworzył Marian Dziurowicz. Facet z Sosnowca; przez lata spotykałem go na cmentarzu na Starym Sosnowcu przy okazji Święta Zmarłych, więc coś nam jednak na Bukowej zawdzięczają… Żarty jednak muszą być. Teraz na tapecie jest Kuba Arak. Nasza porażka pedagogiczna. Mówiliśmy mu: „wszędzie, tylko nie tam” (Arak jest piłkarzem Ruchu – dop. red.).Co jednak zrobić, dzieciak się uparł. Ubliżali mu prawie wszyscy. Dostał od nas wzór wezwania do zapłaty i zapewnienie, że obiad u nas zawsze ma. No to poszedł. Pasuje do tego Ruchu jak Louis de Funes do roli Hamleta. Przerażające bywają natomiast relacje śląsko-śląskie. To jest chyba prawdziwy problem.
Jak pan ocenia swój zespół na tle reszty I-ligowej stawki po czterech kolejkach?
MARCIN JAROSZEWSKI: - Jesteśmy mocni. Wszystko w górze rozstrzygnie się na poziomie przygotowania motorycznego, by mieć siłę na realizację taktyki, indywidualnych umiejętności i pewnie teorii farta; może jakości ławki. Ważna będzie głowa w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami. Oni nas roznieśli w zeszłym sezonie. Innych oceniał nie będę. Na pewno przeciwnicy będą mieli problemy, żeby nam urywać punkty. Największe obawy mam przed Kluczborkiem. To nie żart. MKS jest dla nas jak grypa. Bierzemy leki uodparniające, szczepionki, ciepło się ubieramy, ale choroba i tak nas zabiera.
Czyli jak będzie z GKS-em i Górnikiem?
MARCIN JAROSZEWSKI: - Co myślę naprawdę? Jeśli GKS trafi na nasz słabszy dzień, niemoc czy ewidentny brak szczęścia, ma szansę nawiązać walkę. Z Górnikiem będzie mecz. Ale to… piłka nożna, więc wszystko, co o niej powiedziałem w tym wywiadzie, może okazać się totalną bzdurą.
Adam1906 napisał(a):Gdy „Niebiescy” mieli problem z licencją, dostali wsparcie od kibiców Zagłębia
Adam1906 napisał(a):Teraz na tapecie jest Kuba Arak. Nasza porażka pedagogiczna. Mówiliśmy mu: „wszędzie, tylko nie tam” (Arak jest piłkarzem Ruchu – dop. red.).Co jednak zrobić, dzieciak się uparł. Ubliżali mu prawie wszyscy. Dostał od nas wzór wezwania do zapłaty i zapewnienie, że obiad u nas zawsze ma. No to poszedł. Pasuje do tego Ruchu jak Louis de Funes do roli Hamleta.
Zagłębie Sosnowiec: Puchar mają z głowy, więc powinno być lepiej
Zagłębie nie nastawia się na znokautowanie rywali, ale w Sosnowcu są przekonani, że mają jeszcze silniejszy zespół niż w ubiegłym sezonie.
Przed rokiem, po siódmej kolejce pierwszoligowych zmagań Zagłębie Sosnowiec zajmowało trzecie miejsce w tabeli z 13 punktami na koncie, a na półmetku rozgrywek miało za sobą rewelacyjną rundę jesienną. Wiosną było już gorzej, ale ostatecznie beniaminek - choć nie bez uczucia niedosytu - zakończył sezon na podium. Gdyby w tym sezonie doszło do podobnej zależności, to w czerwcu 2017 roku w Sosnowcu będą świętować awans do ekstraklasy, bo drużyna Jacka Magiery wystartowała jeszcze lepiej od tej Artura Derbina, nie przygrywając żadnego z siedmiu spotkań, i po czterech zwycięstwach oraz trzech remisach jest wiceliderem tabeli.
- Ten wyścig ma 34 etapy, więc o czym możemy rozmawiać po rozegraniu zaledwie siedmiu z nich? Nie wiemy przecież, czy przed metą dojdzie do ucieczki, czy może wjedzie na nią cały peleton. Oczywiście fajniej zacząć lepiej, niż gorzej, ale takie dywagacje zostawiam kibicom i dziennikarzom - zastrzega prezes Zagłębia, Marcin Jaroszewski, który nie ukrywa jednak, że w Sosnowcu dysponują silniejszą drużyną, niż przed rokiem.
- Dziś na pewno jesteśmy mocniejsi jako drużyna. Wszyscy pozyskani zawodnicy stanowią wzmocnienia i pozostaje tylko kwestia wykorzystania ich potencjału. Na pewno musimy inaczej rozdzielić ciężar odpowiedzialności za zdobywanie bramek. Tin Matić bardzo się stara, ale potrzebuje jeszcze trochę czasu. Podobnie jak Sanogo, który na razie jest dość bezwzględny dla obrońców, ale nie przekłada się to na gole - podkreśla szef sosnowiczan.
Trudno oprzeć się także wrażeniu, że w tym sezonie drużyna Zagłębia ma jeszcze jeden atut - odpowiednio szybko odpadła z Pucharu Polski. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie to właśnie walka na dwóch frontach miała duży wpływ na postawę drużyny w I lidze. I chociaż w Sosnowcu żałują porażki z Wisłą Kraków w 1/16 PP, to bez wątpienia pozbyli się przy okazji jednej z przeszkód na drodze do awansu.
- Na razie skupiamy się na najbliższym meczu z Kluczborkiem. A co będzie dalej? To trochę jak w boksie. Jeśli wyjdziesz na ring nastawiony na znokautowanie przeciwnika, to najpewniej ci się to nie uda. Dlatego my stawiamy na budowanie silnej drużyny. Na pewno niedomagamy z infrastrukturą, ale jeśli spełni się sportowe marzenie kibiców, to poradzimy sobie także z tymi z niedostatkami - puszcza oko Jaroszewski.
Układanka pana Jacka funkcjonuje optymalnie. W Zagłębiu widać poczucie wspólnoty
Kiedy ogląda się akcje ofensywne organizowane przez piłkarzy Zagłębia Sosnowiec, trudno uwierzyć, że to tylko zaplecze ekstraklasy.
Drużyna ze Stadionu Ludowego doczekała się drugiej linii, która byłaby w stanie doprowadzić do rozpaczy większość defensorów występujących w najwyższej klasie rozgrywek. A przecież nie ma w niej wielkich nazwisk i piłkarzy kupionych za ciężkie miliony. Jest za to pełne poczucie wspólnoty interesów, które odruchowo nakazuje podać do lepiej ustawionego kolegi i wybrać wariant korzystny dla drużyny, a nie siebie samego. Owo poczucie wspólnoty interesów nie jest darem bożym lub dziełem przypadku.
To efekt pracy człowieka, który – gdy czyta w tej chwili te słowa – jest zażenowany i w dodatku złości się, że wcinam mu się w robotę. Tak, Jacek Magiera nigdy nie przepadał za rozgłosem i blichtrem. Dla niego ważne są inne wartości – dziś często niemodne, a nawet wyśmiewane. Jednak jeśli nawet tylko ich część uda mu się przeszczepić sosnowieckiej drużynie, jestem spokojny o jej awans. Na razie wygląda na to, że piłkarze Zagłębia są wpatrzeni w trenera jak w obraz i nawet ich wypowiedzi dla mediów to kalka filozofii Magiery. Walka sosnowiczan z bardzo silnym w tym sezonie frontem śląskim będzie bez wątpienia solą tych rozgrywek.
Poczuj bawarską atmosferę w stolicy Zagłębia
Oktoberfest to najsłynniejsze na świecie Święto Piwa. To wyjątkowe wydarzenie wkrótce zagości również w stolicy Zagłębia. 17 września w centrum Sosnowca odbędzie się impreza, jakiej jeszcze nigdy nie było.
– W Sosnowcu brakuje takich imprez, po urodzinach ulicy Małachowskiego ma to być kolejna okazja, żeby zaprosić mieszkańców do odwiedzenia centrum – mówi Rafał Siciński, współorganizator wydarzenia.
Cała ulica zamieni się w dożynkowe miasteczko. Na ulicy Małachowskiego zostaną rozstawione drewniane ławy z kraciastymi obrusami, namioty, parasole oraz leżaki. Scenografię stanowić będzie 100 kostek siana. Gości obsłużą kelnerzy i barmani ubrani w ludowe stroje rodem z Monachium.
Oczywiście nie zabraknie też tego, co jest najważniejszym elementem obchodów złotego trunku…czyli piwa. Specjalnie na to wydarzenie przygotowano dziesiątki dębowych beczek, z których pierwszą odszpuntuje prezydent Arkadiusz Chęciński. Piwo serwowane będzie w litrowych kuflach. – Będzie można napić się kilku rodzajów piwa, w tym bawarskiego Paulanera, a do tego będą kiełbaski i precle – wylicza Siciński.
Dla mieszkańców przygotowano liczne konkursy i zabawy. – Przez cały czas trwać będą sprawnościowe konkursy, takie jak piłowanie drewnianych bali na czas, przeciąganie liny czy siłowanie się na rękę. Nie zabraknie także konkursu w szybkości picia piwa – mówi Rafał Siciński.
– Takiego święta piwa nie było jeszcze w naszym regionie – dodaje Katarzyna Kidawa – Kałka, współorganizator wydarzenia.
Na scenie, która ustawiona będzie przed budynkiem banku ING pojawi się zespół Future Folk, polska grupa muzyczna wykonująca elektroniczną muzykę taneczną z gatunku dubstep z wpływami folku góralskiego. Koncert rozpocznie się o godzinie 20:00. Jak zapowiadają organizatorzy, na tę okoliczność zabytkowy budynek banku zostanie oświetlony.
Do akcji dołączą też inne lokale, nie tylko z ulicy Małachowskiego, m.in. Pijalnia wódki i piwa, gdzie dostępny będzie zestaw bawarski czyli piwo i biała kiełbasa z bułką, musztardą i ogórkiem, Talio Pitalio, które przygotuje na ten dzień specjalnego bawarskiego hod doga czy Club Inferno, który na tą okazję przygotował zniżkę na wybrane piwo.
Impreza rozpocznie się o godzinie 16:00 i potrwa do białego rana. – Przybywajcie na największy Oktoberfest w historii Zagłębia Dąbrowskiego. Wpadajcie na Małacha i bawcie się dobrze do białego rana – zachęca Rafał Siciński.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników