http://www.sportmarketing.pl/publicysty ... ijski-klubJak funkcjonuje belgijski klub?
4. listopada 2011autor: Krzysztof Baranowski
Tyas Kastelijn, dyrektor biznesowy jednego z belgijskich klubów piłkarskich, był naszym rozmówcą.
SV Zulte Waregem to dość dynamicznie rozwijający się klub usytuowany we Flandrii Zachodniej. Do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócił w 2005 roku i z miejsca sięgnął po puchar krajowy. Choć w Waregem ludzie najbardziej ekscytują się corocznymi wyścigami konnymi i ich całą otoczką, to i futbol powoli zdobywa coraz większy kawałek tortu. Jak działa sfera marketingu i biznesu w klubie oraz jakie plany towarzyszą im na najbliższe lata opowiada dyrektor biznesowy Tyas Kastelijn.
- Jak wygląda struktura pionu marketingowego w Zulte Waregem?
- Mamy siedmiu etatowych pracowników i 3 freelancerów. Główny dyrektor marketingu sprawuje pieczę nad nami wszystkimi. W dalszej kolejności jest dyrektor biznesowy – czyli ja. Moim zadaniem jest tworzenie innowacyjnych pomysłów, które mogą generować dochody dla klubu. Prócz nas pracują także dyrektor sprzedaży (odpowiedzialny za obsługę wszystkich partnerów biznesowych), który wspierany jest przez te wspomniane trzy osoby.
Nasze działania uzupełniane są ludźmi, którzy zajmują się organizacją dnia meczowego, pozyskiwaniem firm chętnych do wynajęcia stadionu na wszelkiego rodzaju eventy oraz specjalista do spraw komunikacji. Są to dwie osoby bowiem jeden z nich zajmuje się telewizją i mediami społecznościowymi, a drugi z nich obsługuje przepływ informacji między klubem, a partnerami handlowymi.
- Jak Twoim zdaniem powinna wyglądać akcja promocyjna klubu sportowego? Na jakich aspektach powinna się opierać?
- W tej chwili nasza praca polega na gromadzeniu suchych danych w odpowiedniej bazie, dlatego mamy problem z dokładną analizą naszych darczyńców i partnerów biznesowych. Całkiem niedawno uznaliśmy, że koniecznie jest wprowadzenie bardziej szczegółowego systemu pomiarowego, ale o jego wynikach będzie można dyskutować dopiero w przyszłości. W związku z tym trudno jest mi się wypowiadać na temat skuteczności takich akcji, bo jeszcze ich nie przeprowadzaliśmy.
- Jesteście jedynym większym klubem sportowym działającym w mieście. Jak przekłada się to na popularność drużyny wśród lokalnej społeczności?
- W tej chwili nasz obiekt pomieści 10,5 tysiąca kibiców, ale taka frekwencja zdarzyła się tylko raz w ciągu zeszłego sezonu. Mimo wszystko zauważyliśmy wzrost tendencji do przychodzenia na stadion o – uśredniając – dwa tysiące kibiców w porównaniu z analogicznym okresem czasu roku ubiegłego.
Należy pamiętać, że Belgia to mały kraj z 16 klubami, z czego czternaście z nich pochodzi z rejonu flamandzkiego. To powoduje, że każda drużyna ma bardzo małe pole manewru, jeśli chodzi o pozyskiwanie kibiców.
Utożsamianie się z danym klubem zależy więc od wyników sportowych. Gdyby organizacja piłki nożnej w handlu nie zależała od wyników na boisku, sport nie byłby dalej sportem.
- Liga belgijska nigdy nie była na szczycie popularności lig europejskich. Jaka jest szansa, by Zulte Waregem znane było szerzej w Europie?
- Nie sądzę, by nasza liga kiedykolwiek osiągnęła status jednych z najciekawszych rozgrywek na Starym Kontynencie. Ba – uważam wręcz, że nie osiągamy nawet części popularności tzw. wielkiej piątki lig piłkarskich (Anglia, Hiszpania, Włochy, Francja i Niemcy).
Wyżej wymienione rozgrywki są niemożliwe do doścignięcia na przestrzeni najbliższych lat, ale podejmowane są działania do rozwoju popularności Jupiler League – choćby poprzez kupowanie zawodników z konkretnych regionów świata. To tylko małe inicjatywy, ale związane są z rozwojem piłki nożnej w Belgii poprzez sprzedaż praw telewizyjnych, które są ogromnym źródłem dochodu.
- W jaki sposób klub promuje swoje usługi w mediach społecznościowych, prasie lub telewizji?
- Jak już wspominałem na wstępie, zajmują się tym dwie osoby. Na Facebook’u staramy się przyciągnąć kibiców poprzez szereg atrakcji i ciekawostek zamieszczanych na naszym oficjalnym koncie. Podobnie jest z kanałem na YouTube, który dostarcza ekskluzywne materiały związane z Zulte. Te dwie osoby mają również pracować w taki sposób, aby codzienna prasa znalazła miejsce na wzmianki o drużynie.
- Dla przeciętnego kibica z Polski, liga belgijska to Anderlecht Bruksela i – ewentualnie – Club Brugge. Jaką pozycję w szeregu ma Zulte Waregem?
- Zulte Waregem porównałbym do zabójcy o wielkich ambicjach. W tym sezonie celujemy w pierwszą szóstkę, która pozwoli nam na udział w play-offach o europejskie puchary, a w ciągu trzech najbliższych lat musimy zostać mistrzem!
- Jak Belgowie patrzą na piłkę nożną? To sport narodowy czy zwykłe hobby?
- Po kolarstwie i tenisie ziemnym, piłka nożna jest sportem cieszącym się największą popularnością. Można powiedzieć, że nie światowa piłka, a belgijski futbol jest u nas w cenie.
- W jaki sposób współpracujecie z miastem?
- Jesteśmy do tego „zmuszeni”, bo miasto to właściciel naszego stadionu. W związku z tym, każda sprawa jest konsultowana z Urzędem Miasta, bo ich decyzje są kluczowe w sprawie obiektu. Jednak większych powodów do narzekań raczej nie mamy.
- Ilu ważnych sponsorów ma Zulte i na jakich płaszczyznach współpracujecie?
- Mamy około 10-15 ważnych sponsorów i ponad 600 mniejszych firm, z którymi współpracujemy. Nie przeciągamy negocjacji niepotrzebne, tylko zawsze dążymy do korzystnego – zarówno dla nas, jak i naszego partnera – zawarcia odpowiedniej umowy. Chcemy być postrzegani, jako „przyjazna” marka.
- Jaki procent budżetu stanowią pieniądze od sponsorów?
- Szacując na gorąco mogę stwierdzić, że będzie to koło 1/3 naszego budżetu.
Rozmawiał Krzysztof Baranowski