Prezes Zagłębia Sosnowiec Marcin Jaroszewski: “W szatni czuć było zmęczenie”.
To koniec Mirosława Smyły w Zagłębiu Sosnowiec. Po zaledwie jednym meczu rundy wiosennej, pożegnał się ze stanowiskiem trenerskim. O jego następcach i szansach na awans drużyny do I ligi rozmawiamy z prezesem Zagłębia, Marcinem Jaroszewskim.
Zwolnienie trenera to trudna decyzja?
W momencie, gdy do niej dojrzałem, to już nie, ale oczywiście była przykra. Mam ogromny szacunek do trenera Smyły – to człowiek zasad, uczciwości, szczerości i nie było to nic przyjemnego, ale nie jest ważne nasze dobre samopoczucie i brnięcie w pewne tematy, najważniejsze jest Zagłębie Sosnowiec i można powiedzieć, że lepiej późno niż później. Zdaję sobie sprawę, że kontrowersyjna jest kwestia terminu podjęcia decyzji, oponenci zarzucają mi to. Mają dużo racji i można powiedzieć, że z ich punktu widzenia się z nimi zgadzam. Jestem jednak bliżej wielu spraw, wiem więcej, jestem prezesem i biorę na siebie odpowiedzialność za trudne decyzje i także ich termin.
Czy wpływ na zwolnienie trenera miał prezydent Chęciński?
Najlepiej jego zapytać. Ale gdyby miał podejmować decyzje za prezesów spółek miejskich, to po co ci prezesi? Rozmawiałem z prezydentem, owszem. Stwierdził, że nie zazdrości mi sytuacji, bo to w sumie była wewnętrzna bitwa na argumenty.
Przeważyło o tym Brzesko czy okres przygotowawczy?
Nie mogłem obejrzeć dwóch ostatnich sparingów, ale mam w klubie osoby, których opinie bardzo sobie cenię. Po tych dwóch sparingach wyrażały zaniepokojenie, jednak był tydzień, aby przygotować chłopaków mentalnie, odpuścić obciążenia i uwierzyć, że praca, która była wykonana zimą, przyniesie efekt. 1. połowa meczu w Brzesku była pigułką wszystkich naszych słabości z poprzedniej rundy. Wiedziałem, że nie możemy w to dalej brnąć, bo jest to zapętlenie się. Wracając z Brzeska, nie uciekłem już od tej myśli, że to jest ten moment.
Biorąc pod uwagę Pana wypowiedzi ws. pracy trenera przed tą rundą, można wytknąć brak konsekwencji.
Patrzę na to globalnie – 3 miesiące temu naprawdę w to wierzyłem i to miało sens, to była racja tamtego czasu. Trener Smyła w owym czasie niczego nie przegrał, bardzo dobrze przygotował Zagłębie do rundy wiosennej poprzedniego sezonu i nie było przesłanek ku temu, żeby tego miał nie zrobić raz jeszcze. Wyciągnęliśmy wnioski, moim zdaniem słuszne, ale za tym muszą iść słuszne działania, a ja nabrałem przekonania, że nie poszły. Trener miał w swej pracy 3 okresy przygotowawcze, w tym dwa zimowe i trzy okienka transferowe. To wystarczająco dużo, by nadać drużynie charakteru, stylu, odcisnąć swoją pieczęć…
Jak zareagowali piłkarze?
Podczas mojej krótkiej przemowy była kamienna cisza. Reszta to sprawy szatni, w które prezes nie wnika, ale też musi wiedzieć, co się w niej dzieje. Nie wchodząc w szczegóły, nie ukrywam, że w szatni czuć było zmęczenie – nie było konfliktu, ale to było bierne milczenie. To smutna drużyna, która grała smutną piłkę. Obraz zaciemnił mecz w Mielcu. Zresztą z 4 ostatnich gier 3 przegraliśmy…
Czy ktoś zechce przyjść do klubu, w którym wszystko w kwestiach sportowych przygotował trener Smyła? Chodzi o zawodników, okres przygotowawczy, sparingi itd. Teraz szkoleniowiec będzie musiał osiągnąć sukces na jego fundamentach.
Jest pewne, że drużynę poprowadzi duet Stanek-Derbin, który był na obozie. Ci szkoleniowcy znają piłkarzy, wiedzą jak zostali przygotowani, znają meandry taktyki, która była opracowana. Do nich należy wykorzystanie tego, co dobre i skorygowanie tego, co złe. Do tego duetu dołączył Tomasz Łuczywek – trener, który tak naprawdę szanse powinien dostać już dużo wcześniej. Z różnych przyczyn nie dostał, ale nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z najzdolniejszych trenerów w naszym klubie i ta trójka poprowadzi Zagłębie.
To już pewne, że nikogo nie będziecie szukali?
Nigdy nie można tego wykluczyć, ale skłaniam się ku wspomnianemu rozwiązaniu. „Cudze chwalicie, swego nie znacie” – może właśnie warto poznać, co my mamy? Zawsze patrzymy dookoła, ale może Zagłębiacy powinni dostać szansę? Doświadczenie już mają, cały czas się dokształcają – to ich ścieżka kariery, kończą kursy, jeżdżą na staże, grali w Ekstraklasie, grali w Zagłębiu i innych klubach. Oni chcą, są zdeterminowani i nie uważam, by byli gorsi od ewentualnych ludzi z zewnątrz. Przeciwnie, a ich motywacja nie powinna budzić wątpliwości. W końcu będą remontować swój dom. Zostajemy więc naszą „sosnowiecką bandą”.
Jak oceni Pan szansę na awans Zagłębia?
Zostało 14 meczów, aby mieć szansę barażu potrzeba minimum 60 punktów, więc musimy 10 wygrać albo 9 wygrać, 3 zremisować. Takie więc mamy szanse, jaka nasza wiara, nadzieja, determinacja i umiejętności. Drużyna ma obowiązek w każdym meczu grać o zwycięstwo. W tym składzie personalnym, zwycięstwa są obowiązkiem. Sporadycznie porażki czy remisy mogą się zdarzyć, ale nie odwrotnie. Margines błędu jest jednak praktycznie żaden.
http://www.twojezaglebie.pl/w-szatni-cz ... enie-81256